Autorytaryzm na wyciągnięcie ręki. Diagnoza Żurka powinna być ostrzeżeniem

3 tygodni temu
Zdjęcie: Żurek


Kiedy Waldemar Żurek mówił podczas konferencji, iż w latach 2015–2023 w Polsce budowano system autorytarny, część komentatorów natychmiast zakrzyknęła: „szczyt zuchwałości!”.

Ale jeżeli odłożyć emocje, a spojrzeć na fakty, trudno nie przyznać mu racji. Jego słowa brzmią jak podsumowanie tego, co wielu Polaków odczuwało przez osiem lat – państwo, które miało być demokratyczne i praworządne, stawało się coraz bardziej narzędziem jednej partii.

„Część osób, które oceniają ten okres uważa, iż nie tylko budowano, ale także już jedną nogą byliśmy w ustroju, który nie gwarantuje przestrzegania podstawowych praw i wolności dla obywatela” – podkreślił Żurek. I rzeczywiście, trudno oprzeć się wrażeniu, iż system stawał się coraz bardziej zamknięty, a kontrola nad sądami, mediami publicznymi czy służbami miała zapewnić władzy nie demokrację, ale wygodę rządzenia bez ograniczeń.

Raport, który zaprezentował Żurek, dotyczy m.in. represji wobec organizacji społeczeństwa obywatelskiego i działaczy społecznych. Szczególne miejsce zajmują w nim media publiczne. „Oczywiście w tę represję było zaangażowanych szereg różnych instytucji, zarówno służby, policja, wymiar sprawiedliwości, ale także media publiczne” – mówił minister.

To nie jest odkrycie, które mogłoby kogokolwiek zaskoczyć. Przez lata widzieliśmy, jak Telewizja Polska zmieniała się w tubę propagandową PiS. Zamiast misji publicznej – nachalna agitacja, zamiast pluralizmu – jednostronny przekaz, zamiast dziennikarstwa – polityczny marketing. Opozycja, organizacje społeczne czy zwykli obywatele, którzy odważyli się krytykować władzę, byli tam przedstawiani jak wrogowie narodu.

Żurek ma rację także wtedy, gdy mówi o potrzebie zadośćuczynienia. „Chciałbym, żeby to nie był tylko raport, ale żeby on się stał podstawą do działań organów, które stoją na straży praworządności, żebyśmy mogli także dać tym obywatelom jakiś rodzaj zadośćuczynienia za to, co spotkało ich ze strony państwa autorytarnego” – zaznaczył.

Przecież to nie abstrakcja. Działacze społeczni byli ciągani po sądach, prokuratura potrafiła miesiącami wszczynać i przedłużać postępowania wobec tych, którzy protestowali przeciwko władzy. Policja traktowała manifestantów jak potencjalnych przestępców, a aktywiści, którzy nie godzili się na zawłaszczanie państwa, stawali się obiektem nagonki.

To właśnie jest istota problemu, o którym mówi Żurek. PiS nie traktował obywatela jak partnera, ale jak przeszkodę. Społeczeństwo obywatelskie, zamiast być naturalnym uzupełnieniem demokracji, stało się w oczach władzy zagrożeniem. NGO-sy, które walczyły o prawa mniejszości czy o niezależne sądy, były oczerniane, a ich finansowanie podważane.

Tak działa logika autorytarna: kto nie jest z nami, jest przeciwko nam. I choć PiS nie zdołał w pełni przekształcić Polski w państwo autorytarne, to Żurek trafnie diagnozuje, iż „jedną nogą” już tam byliśmy.

Dziś, kiedy PiS jest w opozycji, łatwo byłoby machnąć ręką i powiedzieć: „to już przeszłość”. Ale jeżeli diagnoza Żurka zostanie zlekceważona, to historia może się powtórzyć. Bo system autorytarny nie powstaje nagle – rodzi się z codziennych nadużyć, z akceptacji dla propagandy, z obojętności wobec łamania standardów.

Raport, który przedstawił minister, nie jest więc „absurdalny” ani „kuriozalny”, jak próbują go przedstawić media związane z dawną władzą. Jest próbą zmierzenia się z tym, co naprawdę wydarzyło się w Polsce w ostatnich latach.

Żurek powiedział na głos to, co wielu ludzi czuło od dawna. Że PiS przesuwał granice demokracji coraz dalej, iż obywatel miał coraz mniej praw, a władza coraz więcej przywilejów. I iż jeżeli chcemy, by Polska była państwem prawa, musimy wyciągnąć wnioski.

Bo autorytaryzm nie zaczyna się od czołgów na ulicach. Zaczyna się od tego, iż media publiczne milczą o niewygodnych faktach, iż prokuratura służy partii, iż protestujący są traktowani jak wrogowie. Żurek trafnie nazwał te zjawiska po imieniu. I właśnie dlatego jego diagnozy warto wysłuchać – bo to nie jest już tylko historia. To ostrzeżenie na przyszłość.

Idź do oryginalnego materiału