Atomowy Duda i Adam Rapacki

myslpolska.info 6 godzin temu

Powinnością polityków polskich powinno być, w każdych okolicznościach i w każdej konstelacji geopolitycznej, niwelowanie zagrożeń mogących doprowadzić nie tylko do utarty suwerenności, ale i zagłady całego narodu.

Ten ostatni czynnik jest jak najbardziej aktualny po 1945 roku, kiedy świat wkroczył w erę broni jądrowej. Polska, znajdując się po II wojnie światowej w granicach bloku wschodniego, była narażona, w wypadku konfliktu między Zachodem a ZSRR – na zagładę w wyniku zmasowanego uderzenia amerykańskiej broni jądrowej. Plany takie zostały ujawnione przez media zachodnie w roku 1964 i wywołały szok polskiej opinii na emigracji. Oto bowiem to właśnie Polska miała stać się pierwszą ofiara jądrowego odwetu USA w razie wybuch wojny. Dzisiaj, po odtajnieniu części dokumentów amerykańskich, znamy choćby dokładnie cele uderzeń jądrowych.

Były one zlokalizowane w rejonie: Łeby, Tarnowa, Przemyśla, Mrągowa, Gliwic, Powidza, Dęblina, Wałbrzycha, Bielawy, Jędrzychowic, Ludwikowic Kłodzkich, Dzierżoniowa, Żarowa, Świdnicy, Sosnowca, Władysławowa oraz Włocławka. Na liście były też dwa duże miasta: Poznań i Warszawa. W tym pierwszym zamierzano zbombardować lotniska Bednary, Krzesiny oraz Ławica. Z kolei w stolicy amerykańscy stratedzy wyliczyli 15 celów wartych zbombardowania przy użyciu broni atomowej. Należały do nich: węzły komunikacyjne, port na Wiśle, infrastruktura energetyczna, infrastruktura telewizyjna, dowództwo lotnictwa, składy broni i amunicji oraz warsztaty kolejowe. Ponadto bomby miały spaść na lotniska Bemowo (tu teraz mieszkam), Okęcie i Modlin, a także na cele w Ożarowie, Piastowie i Pruszkowie. Na amerykańskich mapach nazwy polskich miast na Ziemiach Zachodnich były podane w języku niemieckim!

Świadomość tego typu zagrożeń miały władze polskie, zwłaszcza po przełomie październikowym. Gabriel Zmarzliński pisze: „Podczas XII Sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ, w dniu 2 października 1957 r. Adam Rapacki wygłosił pamiętne słowa: „W interesie bezpieczeństwa Polski i odprężenia w Europie, po uzgodnieniu swej inicjatywy z innymi członkami Układu Warszawskiego, Rząd Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej oświadcza, iż w razie wyrażenia zgody przez oba państwa niemieckie na wprowadzenie w życie zakazu produkcji i magazynowania broni jądrowej na ich terytorium, Polska Rzeczpospolita Ludowa gotowa jest wprowadzić również taki sam zakaz na swoim terytorium”. W świecie dyplomacji i polityki znane są one jako „Plan Rapackiego w sprawie utworzenia strefy bezatomowej w Europie”.

Adam Rapacki (fot. Muzeum Niepodległości w Warszawie)

Była to suwerenna decyzja ekipy Władysława Gomułki. Autor Planu, Adam Rapacki, wcale nie był komunistą, był przedwojennym działaczem PPS, który – co interesujące – w czasie wojny był więźniem niemieckich oflagów, gdzie zaprzyjaźnił się z… Jędrzejem Giertychem, z którym korespondował po 1956 roku. Filozofia, jaką kierował się Rapacki była Klarowna – trzeba za wszelką cenę oddalić od Polski niebezpieczeństwo wojny, w tym oczywiście w szczególności wojny z użyciem jądrowej. Jedynym wyjściem, jaki widział to Rapacki, była deeskalacja, pokojowe współistnienie i uwolnienie naszego regionu Europy od broni jądrowej.

Adam Rapacki (drugi od prawej) w niemieckim oflagu (fot. Muzeum Niepodległości w Warszawie)

Tymczasem co robią obecne polskie „elity”? W opublikowanym wywiadzie dla „Financial Times” prezydent Andrzej Duda zaapelował do Stanów Zjednoczonych o rozmieszczenie broni jądrowej w Polsce jako środka odstraszającego przed ewentualną agresją ze strony Rosji. „Granice NATO przesunęły się na wschód w 1999 roku, więc 26 lat później powinno również nastąpić przesunięcie infrastruktury NATO na wschód. Dla mnie to oczywiste” – powiedział Duda, dodając, iż „byłoby bezpieczniej, gdyby ta broń już tu była”. Wyraził nadzieję na rozszerzenie projektu Nuclear Sharing w Europie, które bez powodzenia zaproponował w 2022 roku administracji ówczesnego prezydenta USA Joe Bidena.

Jak to ocenić? Czy dolewanie benzyny do ognia jest działaniem na rzecz zapobieżenia pożarowi? Czy prowokacyjne propozycje, mające tylko z pozoru troskę o bezpieczeństwo Polski – nie są działaniem przeciwko narodowi polskiemu? Czy nie wygląda to na szaleńcze „życzenie śmierci”, by sparafrazować tytuł jednego z filmów z Charlesem Bronsonem? Jaka to byłaby zmiana w sytuacji Polski w porównaniu z poprzednim okresem? Wtedy to Amerykanie mieli szczegółową mapę uderzeń jądrowych na Polskę, a teraz taką mapę miałaby Rosja.

Najbardziej niepokojące jest jednak coś innego. Oto 63 proc. Polaków wyraża raczej aprobatę dla takich pomysłów, ulegając złudzeniu, iż broń atomowa wzmacnia bezpieczeństwo, co jest rezultatem wieloletniej histerii wojennej, nasilonej jeszcze po 2022 roku. Jest to także pogłos popularnego w okresie po 1945 roku mitu zawierającego się w powiedzeniu: „Jedna bomba atomowa i wrócimy wnet do Lwowa”. jeżeli tego typu „myślenie” wciąż tkwi u sporej części Polaków, to obowiązkiem polityków jest jego neutralizacja a nie podsycanie złudzeń. To zdumiewające, iż czyni to za nich J.D. Vance, wiceprezydent USA, mówiąc o „propozycji” Andrzeja Dudy: „Nie rozmawiałem o tym z prezydentem, ale byłbym zszokowany, gdyby poparł rozmieszczenie broni jądrowej dalej na wschód Europy. Mówimy o przyszłości ludzkiej cywilizacji. Są ludzie, którzy marzyli o tym, by doprowadzić nas do konfliktu nuklearnego, a Donald Trump prowadzi nas w dokładnie przeciwnym kierunku”.

Jan Engelgard

Idź do oryginalnego materiału