Przypomnijmy. W piątek, 16 maja, kilka godzin przed ciszą wyborczą przed pierwszą turą wyborów prezydenckich, telewizja wPolsce24 wyemitowała materiał, w którym poinformowała, iż dziennikarz Gazeta.pl powiesił w krakowskim Uniwersytecie Komisji Edukacji Narodowej ulotkę uderzającą w Karola Nawrockiego. Zarzut ten oparto na nagraniu z monitoringu, na którym widać mężczyznę podobnego do Grzegorza.
REKLAMA
Redakcja nie skontaktowała się z naszym dziennikarzem, by potwierdzić, czy to on jest osobą z nagrania. Mimo to podała publicznie jego nazwisko, pokazano zdjęcie i biogram ze strony "Gazety Wyborczej", w której Grzegorz pracował, zanim przeszedł do Gazeta.pl. Zaproszeni do studia goście - poseł PiS Kazimierz Smoliński i komentator Wojciech Biedroń - nazwali go "sługusem" i "hejterem" oraz wskazywali, iż powinien mieć zakaz wykonywania zawodu. To wszystko okraszono paskiem "Manipulacja Gazeta.pl na uniwersytecie w Krakowie".
Czytaj także:
Skandaliczny atak telewizji wPolsce24 na dziennikarza portalu Gazeta.pl
Powiązanie Grzegorza i naszej redakcji z pokazanym przez wPolsce24 nagraniem z monitoringu jest wyssane z palca. Nasz dziennikarz nie jest osobą na nagraniu. Mieszka w zupełnie innym miejscu Polski, a w Krakowie nie był od miesięcy. Podobnie absurdalne jest zarzucanie redakcji Gazeta.pl, iż posuwa się do manipulacji i agitacji wyborczej. Naszą misją i naszą pracą jest dostarczanie rzetelnych informacji i pogłębionych analiz, a nie ustawianie się po którejkolwiek ze stron politycznego sporu - o czym zresztą wielokrotnie informowaliśmy.
Dlatego zdecydowaliśmy się wystąpić na drogę prawną. Będziemy się domagać od nadawcy telewizji wPolsce24 adekwatnych przeprosin i zapłaty na cel społeczny.