Przypadek? Wątpię. Brutalna prowokacja w sejmowym hotelu i milczenie władz
Od mojego wyjścia z aresztu nie minął choćby miesiąc, a mam wrażenie, iż wróciłem do rzeczywistości politycznej, w której każda próba mówienia prawdy może skończyć się atakiem — i to dosłownie. W ostatnich dniach wydarzyła się rzecz skandaliczna. Rzecz, która w normalnym państwie prawa byłaby powodem do ogólnopolskiej debaty i natychmiastowej reakcji najwyższych władz. Ale nie w Polsce Donalda Tuska i Adama Bodnara.
Co się wydarzyło?
Wieczorem, w sejmowym hotelu, po powrocie z oświadczeń poselskich, usiadłem na spokojną kolację. W barze – miejscu, gdzie często politycy różnych opcji wymieniają się zdaniami, choć niekoniecznie poglądami. W pewnym momencie podszedł do mnie mężczyzna, którego wcześniej nie znałem. Agresja od pierwszego zdania. Krzyk, wyzwiska, wulgarne hasła pod adresem Zbigniewa Ziobry i bezpośrednie pytanie: „Masz coś przeciwko?”. Odpowiedziałem zgodnie z prawdą: „Mam”.
Zaatakował mnie fizycznie. Zaraz potem uderzył także posła Krzysztofa Cieciórę, który był ze mną. Sytuację opanowała Straż Marszałkowska, a potem policja. Został aresztowany i przedstawiono mu zarzuty karne.
Wczoraj żartowałem, iż będą na nas nasyłać zadymiarzy. I co się stało? Wracam z oświadczeń poselskich około 22 i przed dalszą pracą – w barze, w Hotelu Poselskim chciałem zjeść kolację. Jem sobie spokojnie zupę rozmawiając z posłami PiS i Konfederacji i nagle podchodzi do mnie z… pic.twitter.com/oou37X5CHy
— Dariusz Matecki (@DariuszMatecki) May 21, 2025
Czy to była prowokacja?
Tu dochodzimy do najważniejszego pytania. Czy był to przypadek, iż kilka godzin wcześniej premier Donald Tusk publicznie z mównicy sejmowej groził mi więzieniem? Że chwilę później lewicowe media zaczęły nakręcać narrację o „awanturniku z Solidarnej Polski”? I iż nagle pojawia się celebryta, aktor z „M jak Miłość”, znany z nienawiści do PiS, który wszczyna bójkę na oczach świadków?
Mój znajomy, były funkcjonariusz służb specjalnych, powiedział wprost: „To klasyczna prowokacja operacyjna. Chcieli cię wyprowadzić z równowagi i zniszczyć wizerunkowo.” Gdybym tylko dał się sprowokować, gdybym dał się wciągnąć w tę ustawkę — dziś mówiliby o mnie nie jako o ofierze, ale o „pijanym pośle bijącym aktora”. Na szczęście zachowałem zimną krew.+
Gdzie są służby?
Oczekuję jasnej odpowiedzi od Marszałka Sejmu Szymona Hołowni. Kto odpowiada za bezpieczeństwo posłów w hotelu sejmowym? Kto dopuścił do tego, by w oficjalnej, sejmowej przestrzeni fizycznie zaatakowano dwóch przedstawicieli opozycji? Dlaczego Hołownia nie przeprosił, ale publicznie kłamał, sugerując, iż to my byliśmy agresorami?
Milczą też Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i ABW. Czy naprawdę nikt nie dostrzega zagrożenia dla bezpieczeństwa posłów w samym centrum władzy ustawodawczej? Czy naprawdę trzeba tragedii, by ktoś zareagował?
A jeżeli to dopiero początek?
Nie mam złudzeń. To nie był przypadek. To był test. Próba. Sygnał. Jeśli atak na posła opozycji w sejmowym hotelu uchodzi płazem, to co będzie następne? Bojówki na Marszu za Polskę? Fizyczne eliminowanie kandydatów w kampanii prezydenckiej?
Jeśli dziś się nie sprzeciwimy — jutro może być za późno. Dlatego nie milczę. Nie boję się. I nie cofnę się ani o krok.
Do zobaczenia w Warszawie na Marszu za Polskę. Pokażmy, iż Polska nie należy do Tuska, Hołowni i Trzaskowskiego. Polska należy do Polaków.