Archiwalna notatka: Putin już w 1994 roku kwestionował granice postsowieckich państw

dzienniknarodowy.pl 2 godzin temu

W styczniu 1994 roku, na długo przed tym, jak Władimir Putin objął władzę w Rosji, dał wyraźnie do zrozumienia, iż nie uznaje granic, które powstały po rozpadzie Związku Radzieckiego.

Z notatki niemieckiego ministerstwa spraw zagranicznych, opublikowanej przez Der Spiegel, wynika, iż Putin już wtedy otwarcie kwestionował suwerenność sąsiednich państw powstałych po 1991 roku.

Spotykając się z niemieckim konsulem generalnym w Petersburgu 14 stycznia 1994 roku, Putin stwierdził:

„Krym, wschodnia Ukraina i północny Kazachstan nie są dla Rosji zagranicą. Te terytoria były i będą częścią rosyjskiego świata”.

Według relacji niemieckiego dyplomaty, mówił to z wielką stanowczością i wyraźnym przekonaniem ideologicznym. Dodał:

„Rosyjskie uczucia narodowe nie pozwalają ludziom zaakceptować faktu, iż te ziemie nagle stały się obce”.

Wypowiedź ta pada w momencie, gdy Putin był jeszcze stosunkowo mało znanym urzędnikiem – wiceszefem administracji miasta Petersburga. Nie miał jeszcze formalnego wpływu na politykę zagraniczną, ale już wtedy prezentował poglądy, które z perspektywy czasu okazują się spójne z późniejszą linią Kremla. To pokazuje, iż nie chodzi tu o przypadkowe działania czy reakcję na wydarzenia takie jak rozszerzanie NATO czy Majdan w Kijowie, ale o długo dojrzewającą wizję rewizji porządku geopolitycznego, który powstał po upadku ZSRR.

Putin niejednokrotnie wracał do tej wizji również później. W 2005 roku nazwał rozpad Związku Radzieckiego:

„największą katastrofą geopolityczną XX wieku”.

W przemówieniu z marca 2014 roku, po aneksji Krymu, mówił:

„Rosja była ograbiona. Miliony Rosjan znalazły się nagle poza granicami swojego państwa”.

A w 2021 roku, w obszernym eseju opublikowanym na stronie Kremla, twierdził:

„Ukraińcy i Rosjanie to jeden naród. Nie można nas rozdzielić”.

Te wypowiedzi idealnie wpisują się w słowa, które padły już w 1994 roku – słowa, które dziś brzmią jak zapowiedź przyszłych wojen. Ujawniona notatka z niemieckiego MSZ podważa narrację o tym, iż rosyjska agresja to skutek działań Zachodu czy reakcji na lokalne kryzysy. W rzeczywistości to efekt świadomej, długoterminowej polityki, która zaczęła się na długo przed dojściem Putina do Kremla.

Zachodni komentatorzy przez lata nie dostrzegali tej ciągłości. Putin uchodził za pragmatyka, który działa z chłodnym wyrachowaniem. Ale cytaty z 1994 roku pokazują, iż już wtedy kierował się ideą odbudowy rosyjskiego imperium. W jego optyce Ukraina, Kazachstan czy inne byłe republiki nie były niepodległymi państwami, ale czasowo utraconymi częściami Rosji. To, co wówczas mogło wydawać się tylko opinią lokalnego urzędnika, dziś jawi się jako fundament agresywnej polityki zagranicznej. Putin nie zmienił zdania – po prostu czekał, aż warunki pozwolą mu działać. Dzisiejsza wojna na Ukrainie nie jest błędem, ale konsekwentną realizacją poglądów, które sformułował już trzy dekady temu.

Idź do oryginalnego materiału