Premier Donald Tusk poinformował we wtorek, iż ABW złożyła zawiadomienie do Prokuratury Okręgowej w Warszawie w sprawie tzw. aplikacji Mateckiego rzekomo służącej do weryfikacji zaświadczeń o prawie do głosowania. Osobny wątek naruszenia danych osobowych przez tę aplikację bada policja - dodał.
Premier w wystąpieniu na początku posiedzeniem rządu, odniósł się również do wpisu prezydenta Andrzej Dudy dotyczącego rzekomego wpływania na wynik wyborów. Jak stwierdził, nie zauważył, by ktokolwiek z koalicji próbował podważyć ich wynik. Jednocześnie podkreślił, iż "nikt (...) nie ma prawa lekceważyć choćby jednego zmarnowanego głosu".
"Bardzo głośno jest o sprawie być może nielegalnej aplikacji, tzw. aplikacji Mateckiego; mówimy tutaj nie o fałszowaniu wyborów czy złym liczeniu głosów, tylko być może o popełnieniu przestępstwa" - powiedział Tusk.
Chodzi o aplikację rzekomo służącą do weryfikacji zaświadczeń o prawie do głosowania, której używanie poseł PiS Dariusz Matecki polecał członkom tzw. Ruchu Kontroli Wyborów zasiadającym w komisjach wyborczych, choć nie był to autoryzowany system.
"Wierzyć im, iż nie będą próbowali oszukać, to jak wierzyć w dobre intencje Putina" - przekonywał Matecki.
Sprawa w prokuraturze
Premier poinformował, iż w związku z tym faktem Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego złożyła zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa do Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Zawiadomienie, które jest "efektem wcześniejszych sygnałów od obywateli i działań sprawdzających dokonanych przez ABW", złożono na podstawie art. 249 Kodeksu karnego dotyczącego zakłócania przebiegu wyborów.
"Osobnym wątkiem - naruszeniem danych osobowych w związku z tą aplikacją - zajmuje się policja; wątek ten zostanie włączony do wspólnego rozpoznania przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie" - dodał Tusk.
Rzecznik warszawskiej prokuratury okręgowej prok. Piotr Antoni Skiba poinformował PAP, iż zawiadomienie ABW wpłynęło do prokuratury we wtorek. Krótko po tej informacji na portalu X prokuratura potwierdziła, iż wpłynęły do niej zawiadomienia (w liczbie mnogiej - red.) dotyczące "aplikacji internetowej, która miała rzekomo służyć do weryfikacji zaświadczeń uprawniających do oddania głosu w wyborach prezydenckich". Z uwagi na dobro postępowania prokuratura nie udziela szerszych informacji.
Nieprawidłowości w liczeniu głosów
Premier nawiązał również do doniesień o możliwych nieprawidłowościach przy liczeniu głosów w niektórych komisjach obwodowych oraz do poniedziałkowego wpisu Andrzej Dudy. Prezydent stwierdził, iż "jest wrażenie, iż postkomuniści do spółki z liberalno-lewicowymi chcą przekręcić ostatnie, rozstrzygnięte już wybory prezydenckie w Polsce" i tym samym "odebrać nam wolność wyboru".
"Nie zauważyłem, żeby ktokolwiek z liderów naszej koalicji próbował wzniecić niepokój albo podważyć wynik wyborów. Staramy się raczej w sposób spokojny i racjonalny postępować tak, jak mówi o tym konstytucja, Kodeks wyborczy i zwykła ludzka przyzwoitość" - powiedział Tusk. "Nikt nie ma prawa - mówię to także poruszony słowami pana prezydenta Dudy - lekceważyć problemu i powiedzieć: <<a, to są jakieś nieistotne rzeczy>>" - powtórzył.
Szef rządu podkreślił, iż sam jako obywatel oczekuje "rzetelnego, uczciwego i apartyjnego postępowania w tej sprawie od Państwowej Komisji Wyborczej, Krajowego Biura Wyborczego i Sądu Najwyższego. Jak dodał, od prezydenta Andrzeja Dudy i innych polityków zabierających głos w tej sprawie oczekiwałby przede wszystkim "szacunku dla wszystkich wyborców".
Tusk przypomniał przy tym, iż protesty wyborcze do SN można składać do poniedziałku, 16 czerwca. Jak mówił, jest świadomy, iż "wielu obywateli mogło być świadkami dziwnych rzeczy, ale niekoniecznie ma czas i ochotę formułować protest wyborczy". Dlatego też, dodał, pełnomocnik komitetu wyborczego kandydata KO Rafała Trzaskowskiego stworzył stronę internetową protestwyborczy2025.pl, gdzie można złożyć informację o podejrzeniu nieprawidłowości.
Podkreślił przy tym, iż "istotą demokracji" jest brak ingerencji nieuprawnionych instytucji, w tym władzy wykonawczej, policji, prokuratury, premiera czy ministrów, w wybory i proces liczenia głosów.
Zgodnie z informacjami przekazywanymi przez media do nieprawidłowości z liczeniem głosów podczas drugiej tury wyborów prezydenckich doszło m.in. w komisjach wyborczych w Krakowie oraz Mińsku Mazowieckim, gdzie na odwrót przypisano głosy oddane na obu kandydatów, na czym stracił Trzaskowski.
PAP