Z zupełnie być może niskich pobudek, cieszy mnie bardzo pozbawienie immunitetów panów Mateckiego, Błaszczaka, oraz Kaczyńskiego, wyjątkowo mnie zaś cieszy, iż owego śmiecia Mateckiego zwinięto z ulicy, jak również bawi mnie, iż inne tego samego sortu śmieci i biomasa, czyli ludzkie odpady, typu Goska czy Łajzy, zapluwają się i robią pod siebie, broniąc kryminalistów. Mógłbym ich oczywiście zapytać czy im nie wstyd z tego powodu, ale to raczej nam wstyd, iż takie indywidua świat nosi.
Najprawdopodobniej jutro albo pojutrze mi przejdzie, bo zakładam, iż nic więcej się już nie wydarzy. Byłbym ukontentowany gdyby tak o piątej rano, w kajdankach wyprowadzono z domu Błaszczaka, oraz niezmiernie byłbym ukontentowany, gdyby powiedzmy pół godziny później (bądźmy ludźmi, dajmy mu odrobinę dłużej pospać), wyniesiono z Kremla na Mickiewicza pana Kaczyńskiego. Można go nie skuwać, bo stan w jakim są jego kolana, wyklucza jakąkolwiek próbę ucieczki, w zamian dopuszczam wyniesienie go na noszach.
Nie zakładam jednak póki co takiego scenariusza. Co być może świadczy o tym, iż nie traktuję dotychczasowych poczynań władzy nazbyt poważnie. Uważam to za rodzaj ustawki i przedstawienia, bo jakoś nie widzę w najśmielszych choćby wyobrażeniach tego ciągu dalszego, czyli szybkich wyroków skazujących i miejsca w karcerze, z pajdą czarnego chleba i wodą na popitkę, oraz zupą brukwi raz dziennie.
Chciałbym wierzyć, iż tak będzie, ale nie wierzę, bo pozytywnych i budujących przykładów na razie brak. Z kryminalistami jakoś sobie nie radzimy, ba potencjalni kryminaliści (sutenerstwo to też przestępstwo) bezczelnie ubiegają się choćby o najwyższy urząd w państwie, choć akurat to nie jest winą rządu. Ale myślę sobie również, iż w przypadku Nowogrodzkiego prokuratura zaspała i ma spore zaległości do odrobienia, więc władza ma też coś tu na sumieniu.
Nie mniej jakoś nie widzę w tej chwili pozytywnie rozwijającego nie scenariusza w przypadku pana Mateckiego, oraz tych dwóch pozostałych ancymonów. Sprawa będzie pewnie trwała miesiącami i nie doczekamy się seansu przymusowego dokarmiania osadzonych w więzieniu w Radomiu, czy w jakimkolwiek innym. To mnie martwi, bo to czarny scenariusz.
Nie dajemy sobie rady z egzekwowaniem choćby elementarnej odpowiedzialności za brudne czyny. Nie potrafimy choćby doprowadzić przed oblicze sądu takiego piździelca jak Romanowski, który siedzi sobie w tym Budapeszcie, śmieje nam się w twarz, u kosmetyczki na ichniejszym starym mieście depiluje sobie tyłek, żeby być atrakcyjniejszym dla partnerów, a tymczasem już dawno powinien wrócić na ojczyzny łono w bagażniku jakiegoś auta i odliczać zdrowaśki we Wronkach, lub w innym równie atrakcyjnym miejscu. Więc póki co bez aplauzu proszę.