Kanada w styczniu i Kanada w marcu 2025 to politycznie dwa inne kraje. Jeszcze dwa miesiące temu poparcie dla rządzących od dekady liberałów pikowało, wygrana konkurentów – Konserwatywnej Partii Kanady – w tegorocznych wyborach wydawała się przesądzona, premier Justin Trudeau zrezygnował z funkcji partyjnego lidera. A potem zjawił się Donald Trump. I wszystko wywróciło się do góry nogami.
REKLAMA
Zobacz wideo Przydomowe kurniki i ptasia grypa. Czy ceny jajek zaszkodzą Trumpowi?
Bankier, nie polityk
Jak wygląda scena polityczna Kanady? Co do zasady: stabilnie. W wydanej ponad sto lat temu "Ani z Zielonego Wzgórza" jest scena, w której Ania oznajmia, iż ona to popiera konserwatystów, a Gilbert Blythe jest za liberałami. Dziś dwie główne siły w parlamencie to przez cały czas Liberalna Partia Kanady i Konserwatywna Partia Kanady, które raz częściej, raz rzadziej wymieniają się u władzy. w tej chwili rządzą liberałowie, do niedawna pod wodzą Justina Trudeau. A od niedzieli 9 marca 2025 r. – pod wodzą Marka Carneya.
Kim jest Mark Carney? To może najpierw odpowiedzmy sobie, kim nie jest: posłem, ministrem ani gubernatorem. W zasadzie nie jest za bardzo politykiem - chociaż doradzał Justinowi Trudeau i w ostatnich latach szeptało się, iż może zostać jego następcą. Jego główne doświadczenie w administracji publicznej to trzy lata, kiedy jako zastępca ministra finansów reprezentował Kanadę w grupie G7. Karierę zrobił w sektorze finansowym, nie w polityce. Jako szef banku centralnego Kanady w latach 2008-2013 był powszechnie doceniany za to, jak przeprowadził kraj przez kryzys finansowy. Potem objął najwyższe stanowisko w kolejnym banku centralnym – brytyjskim (co samo w sobie jest dość niezwykłe, bo zasadniczo rządzą nim raczej Brytyjczycy, a nie kanadyjscy poddani Korony). Tym razem Carney też musiał działać w warunkach kryzysu: najpierw Brexit, a potem pandemia Covid-19.
Co ważne, Mark Carney jest bankierem, ale bynajmniej nie bankierem bezdusznym. Jesteśmy mimo wszystko w Kanadzie, a nie w memie o Leszku Balcerowiczu:
W swoim niedzielnym przemówieniu Carney mówił tak: "Wiem, iż rynki nie wyznają żadnych wartości – wartości wyznają ludzie. Dobrze zarządzane rynki lepiej niż cokolwiek innego zapewniają świetne miejsca pracy i mocny wzrost [gospodarczy]. Ale rynki są też ślepe na ludzkie cierpienie i głuche na nasze największe potrzeby".
I tak: "Kiedy walczymy o silną gospodarkę, to walczymy o dobrą kanadyjską ochronę zdrowia dla wszystkich. Walczymy o wsparcie dla seniorów, którzy stworzyli ten kraj. Walczymy o opiekę nad dziećmi dla młodych rodzin. […] Walczymy o silną gospodarkę, żebyśmy mogli zbudować bardziej zrównoważony świat dla naszych dzieci i wnuków".
Jest znany z popierania ekologicznie zrównoważonych rozwiązań. Drogę ku niskoemisyjnej gospodarce nazywał "olbrzymią szansą gospodarczą" dla Kanady. Jasno mówi, iż za znaczną część kanadyjskich emisji odpowiada przemysł paliwowy, a nie wybory konsumpcyjne obywateli.
Carney dostał od swojej partii ogromny mandat zaufania. W wyborach wewnętrznych zagłosowało na niego ponad 85 proc. delegatów. Sygnał jest taki: chcemy eksperta od gospodarki, który ma doświadczenie w zarządzeniu kryzysowym, w rozgrywkach na najwyższym poziomie i w działaniu pod ogromną presją. Chcemy kogoś, kto będzie wiedział, jak prowadzić kraj przez chaos wywołany przez Donalda Trumpa, jak minimalizować wpływ amerykańskich ceł na kanadyjską gospodarkę, jak projektować działania odwetowe. Kto jednocześnie postawi się Stanom i będzie umiał z nimi rozmawiać.
Więcej o nowym amerykańskim chaosie i reakcjach na poczynania Donalda Trumpa pisałam w tekście "Trump nie ma planu. Przestańcie szukać tam logiki".
Czytaj także:
Trump nie ma żadnego planu. Szykujcie się na najgorsze
Mark Carney vs. USA
Wojna celna, odcinek tysiąc pięćset osiemdziesiąty siódmy. Donald Trump przez cały czas dba o to, aby nie zabrakło zwrotów akcji w reality show pt. "Cła na Kanadę i Meksyk". Raz grozi cłami, potem to odwołuje, raz je nakłada, potem zawiesza, karuzela trwa, a konsumenci i przedsiębiorcy nie znają dnia ani godziny, kiedy z Białego Domu wyjedzie nowa bomba. Obecna sytuacja jest taka: na kanadyjskie produkty sprowadzane do Stanów obowiązują 25-procentowe cła, ale z licznymi wyjątkami. Na miesiąc, do początku kwietnia, wstrzymano te na samochody. Niektóre cła obniżono (np. potaż, czyli nawóz, na którym polegają amerykańscy farmerzy, amerykańska administracja po namyśle obłożyła "tylko" 10-procentowym cłem). Kanada również odpowiedziała cłami, m.in. na nabiał, mięso, alkohole czy kosmetyki.
Ale są rzeczy poważniejsze od tego. Trump już w grudniu oznajmił, iż Kanada powinna zostać "51. stanem USA". A w lutym odbył z Justinem Trudeau (którego swoją drogą nazywa "gubernatorem", a nie premierem) dwie rozmowy, podczas których wygłosił rzeczy niesłychane. Jak doniosła Matina Stevis-Gridneff, kanadyjska korespondentka "The New York Times", na podstawie rozmowy z czterema źródłami, które znają sprawę z pierwszej ręki: Trump powiedział, iż chce zrewidować granicę między Stanami Zjednoczonymi a Kanadą, bo według niego traktat graniczny "nie jest ważny". Nie podobało mu się też, iż USA i Kanada dzielą niektóre zasoby wodne (tę sprawę także reguluje szereg traktatów). Nic dziwnego, iż Kanadyjczycy czują dziś, iż Ameryka dybie i na ich dobrobyt, i zasoby naturalne, i na tożsamość, państwowość, terytorium. Jak powiedział Trudeau kanadyjskim mediom:
Fentanyl jako pretekst do nakładania ceł to jest zupełnie bezzasadna wymówka, kompletna bzdura, kompletny fałsz. Jemu [Trumpowi] chodzi o całkowity upadek kanadyjskiej gospodarki – bo wtedy będzie mu łatwiej nas zaanektować.
No to sprawdźmy, co o tym mówi Mark Carney. Bo mówi mocno - do tego stopnia, iż Faisal Islam, redaktor gospodarczy BBC (i jedyny brytyjski dziennikarz, który przeprowadził z nim wywiad w czasie kanadyjskiej wewnętrznej kampanii) nazwał go "anty-Trumpem". Zapraszam, oto mały przegląd cytatów z pierwszego przemówienia, jakie Mark Carney wygłosił jako lider liberałów.
"Ameryka nie jest Kanadą, a Kanada nigdy, przenigdy nie będzie częścią Ameryki. W żaden sposób i w żadnej formie".
"Nie prosiliśmy się o tę walkę. Ale Kanadyjczycy zawsze są gotowi, kiedy ktoś rzuca im rękawicę. Amerykanie mogą być pewni: w handlu, tak jak w hokeju, wygra Kanada".
"Jest ktoś, kto stara się osłabić naszą gospodarkę: Donald Trump. […] Trump atakuje kanadyjskie rodziny, pracowników, przedsiębiorców. Nie możemy pozwolić mu wygrać. I nie pozwolimy".
A jeżeli chodzi o europejską perspektywę… Dwie rzeczy mogą budzić optymizm: po pierwsze, Carney w niedzielnym przemówieniu zapowiedział plan "stworzenia nowych korytarzy handlowych z odpowiedzialnymi partnerami" – zaraz po tym, jak ogłosił, iż Kanada stanie się superpotęgą energetyczną w zakresie produkcji zarówno czystej, jak i konwencjonalnej energii (gdzieś tę energię trzeba będzie sprzedawać, a USA staje się dla Kanady w tej kwestii coraz mniej atrakcyjnym partnerem). Rzecz druga: Carney zobowiązał się, iż Kanada dobije do NATO-wskiego progu 2 proc. PKB na obronność do roku 2030. To o dwa lata wcześniej niż obiecywał Justin Trudeau.
Czytaj także:
Trump, Mentzen, Kaczyński. Kłopoty Karola Nawrockiego
Czy Mark Carney będzie rządził?
W tym roku w Kanadzie wybory parlamentarne. Według normalnego rozkładu powinny się odbyć w październiku, ale wszyscy spodziewają się, iż Carney gwałtownie rozpisze przyspieszone wybory. Partia Liberalna nie ma w tej chwili większości w parlamencie, a jej nowo wybranemu liderowi też przydałaby się jakaś demokratyczna legitymacja do rządzenia. Jego niedzielne przemówienie tak naprawdę częściowo już było kampanijne. Bardzo ostro atakował lidera konserwatystów, Pierre'a Poilievre'a:
"Pierre Poilievre nie rozumie Trumpa. To typ zawodowego polityka, który postawił ołtarzyk wolnemu rynkowi, chociaż sam w życiu nie wypłacał nikomu pensji".
"Pierre Poilievre pozwoliłby, żeby nasza planeta spłonęła. To nie jest przywództwo. To jest ideologia. I zdrada wartości, którą my, Kanadyjczycy, szanujemy: troski o siebie nawzajem".
"Plan Pierre'a Poilievre'a doprowadzi nas do tego, iż będziemy podzieleni i gotowi do tego, żeby nas podbić. Bo człowiek, który czci Donalda Trumpa, będzie przed nim klękał zamiast stawić mu czoła".
Jak wyglądają sondaże? Dość niesamowicie. W styczniu konserwatyści spali spokojnie, wiedząc, iż mają 45 proc. poparcia, liberałowie – ledwo 20 proc. Przepaść, która wydawała się nie do zasypania, w dwa miesiące stopniała do ledwo paruprocentowej przewagi. Zobaczcie to na wykresie:
Średnie sondażowe w Kanadzie Fot. zrzut ekranu / 338canada.com
Liberalna Partia Kanady według tygodniowych średnich sondażowych ma dziś 33 proc. poparcia. Partia Konserwatywna – ledwo o 6 proc. więcej. Trendy są takie, iż mijanka wydaje się nieuchronna. Już w tej chwili pojawiają się pojedyncze badania, w których liberałowie wyprzedzają konserwatystów. A pamiętajmy, iż mowa o sondażach, które wykonano, kiedy liderem partii wciąż był Justin Trudeau – który przez dziesięć lat rządów zdążył się już Kanadyjczykom opatrzeć. Ale to właśnie jego silna reakcja na nową odsłonę polityki USA doprowadziła do spektakularnego odbicia. Dzisiaj to kanadyjscy konserwatyści mają kłopot. A Mark Corney – człowiek z doświadczeniem w zarządzaniu kryzysowym i silnym antytrumpistowskim przekazem – duże szanse, iż to on będzie rządził Kanadą przez najbliższe cztery lata.