Antoni Ciszewski: Upichcić ustrój Polski

2 miesięcy temu

Antoni Ciszewski: Upichcić ustrój Polski

Obecnej koalicji rządowej i parlamentarnej, prawdopodobnie bardziej zależy na ekspresowym „ugotowaniu” Polski, a nie na jej rozwoju społeczno-gospodarczym. Kulinarnie rzecz ujmując, to dla Szymona Hołowni, lidera partii Polska 2050, aktualnego marszałka Sejmu (w roli degustatora/sygnalisty?), ta gastronomia ustrojowa mogłaby jeszcze wzmóc aktywność jego partii – nie tylko samej wątroby i trzustki w szeregach jej działaczy.

Biorąc pod uwagę puste talerze jako obietnice wyborcze, bo rozstawiane przed wygłodzonymi obywatelami/klientami, a nie już sytymi, jako element gry politycznej, następnie ich wcześniejsze opróżnianie i wylizywanie do czysta, zanim zaproszony obywatel/klient zdąży wziąć do ręki sztućce, nie sposób nie dostrzec w wypowiedzi marszałka Hołowni porcelanowego błysku (cynizmu) podczas tej dość osobliwej degustacji.

Oczywiście dzisiaj trzeba sobie jasno powiedzieć, iż w ciągu tego pierwszego okrążenia nie udało się zrobić tego wszystkiego, co myśleliśmy, iż uda się zrobić. Bo popełniliśmy być może, wielu z nas w głowie, ja pewnie też trochę, ten błąd, iż myśleliśmy: Najważniejsze to wybrać wybory. I wygraliśmy je. I na szczęście, dzięki Trzeciej Drodze, nie mamy trzeciej kadencji PiS-u. – dość sugestywnie stwierdził marszałek Hołownia (5 października br.).

Obecnemu marszałkowi Sejmu, w porozumieniu z innymi koalicjantami, chodziło najwyraźniej o jak najszybsze postawienie na zmywaku szefa PiS-u w sejmowej restauracji, a pozostałych jego współpracowników, w roli kajfusów w dowolnym schronisku św. brata Alberta.

Chcąc natomiast zrozumieć obecne dążenia młodszych pokoleń Polaków, zaangażowanych w sprawy polityczne, nie powinniśmy pomijać okresu wcześniejszego, po 1989 roku, kiedy sztaby wyborcze (UW, AWS, KLD, PSL, SLD) nabierały mocy do działania – pro publico oraz ad lucrum – w barach mlecznych.

Dzisiejsze wymagania aktywistów liberalno-lewicowych (PO, Polska 2050, PSL, Nowa Lewica) bazują na bardziej wystawnym cateringu; asystentkach i pizzeriach.

Podobnie zresztą zadziało się podczas Rewolucji październikowej (zwanej też Rewolucją bolszewicką), w dniach: od 24 października do 7 listopada 1917 roku. Żeby napełnić brzuchy aparatczyków, należało zwiększyć produkcję samogonu dla proletariatu. I uchwycić się chuci Rasputina.

Następnie trzeba było wykpić, na wiecach i w barach, w Petersburgu i Moskwie, prawa emitenta do imperiału carskiego, tj. wielorublowej złotej monety rosyjskiej, wprowadzonej do obiegu w 1755 roku i emitowanej do 1917 roku.

Wyjaśnić należy, iż carskie złote ruble już pod koniec XIX wieku finansowały wiele przedsięwzięć inwestycyjnych, także amerykańskich, takie jak: rozwój kolei w USA. Także żydowsko-amerykańska Rezerwa Federalna (FED) została utworzona na bazie carskiego złota (?), wcześniej zdeponowanego w szwajcarskim UBS wraz z carskimi precjozami – tj. dziełami sztuki, carską biżuterią, m. in. Jajami Fabergé, którymi do niedawna mogła swobodnie dysponować jeszcze amerykańska marka Forbes.

Wypada wspomnieć, iż nasz wyjątkowo smakowity tort, w postaci dawnego Banku Handlowego, nakremowanego i nasączonego zapachami burżuazji warszawskiej, już w drugiej połowie XIX wieku posiadał tak (kaloryczne) obroty, które (energetycznie) przewyższały cały roczny budżet carskiej Rosji, co najmniej dwa i pół razy.

Co by nie powiedzieć o niedawnych rządach PiS-u – m. in. tej darmowej stołówce, gdzie od rana do wieczora (bezgotówkowo) serwowano czerwony kawior, a nie tylko gotowane ziemniaki z omastą dla ulicznej biedoty, to trzeba obiektywnie przyznać, iż to za tych rządów skarbiec NBP, pod kierunkiem prezesa prof. Adama Glapińskiego, z roku na rok zwiększał swoje (chyba polskie) rezerwy złotych myśli i bezcennych możliwości. Obecny stan tego zasobu, to ok. 420 ton tego (miodzio) kruszcu.

Wreszcie polska waluta, w niedługim okresie, mogłaby stać się wykwintną jagnięciną w żurawinie, schabem bez kości w miodowo musztardowej marynacie, cieszącym podniebienia gości przybyłych podczas delegacji służbowych z innych państw, ale także gościńcem dla wszelkiego rodzaju ptactwa wędrownego. Gdzie nie żyje się lichwą, ani kasynem, a gdzie jest Misericordia Domini – i wędrująca modlitwa dla nie mniejszej liczby pątników i globtroterów, poszukujących sensu życia. I żeby sobie zwyczajnie odpocząć.

Niestety, ale brak rozeznania marszałka Hołowni w polskich smakach, w polskim zwyczaju i obyczaju, w jedynej wierze katolickiej, w której człowiek grzeszny ma możliwość dostąpić łaski Zbawienia, w żaden sposób nie upoważnia go do wznoszenia toastów na cześć zaledwie (fotowoltaicznego) folwarku.

Musimy jeszcze mocniej cisnąć rozwój Polski, stawiając go, jeżeli nie na równi, to najlepiej przed rozliczeniami. Ci, którzy mają siedzieć, powinni iść siedzieć i nie możemy dawać się w nieskończoność wodzić im za nos – zawyrokował marszałek Hołownia.

Cisnąć rozwój Polski…?, to w tym konkretnym przypadku znaczy, nie mniej ni więcej, jak tylko cisnąć w kąt – czyli albo wszystko przypalać, i wywozić na zwałkę w cholerę, albo nie dosmażać, nie dosalać, nie doprawiać po prostu. By w ogóle w dalszym ciągu nic nikomu nie smakowało, a tylko wprawiało w obrzydzenie.

Panie marszałku, na litość boską, z czym do gości? Z kolejną pustą foremką do wylizania – jako etosem partyjnego powonienia? Zupełnie lekceważysz (bracie) narodowy stół (w tym stół szwedzki), który powinien być również przyzwoicie zastawiony dla wszystkich obywateli.

Na którym codziennie leży chleb żytni lub orkiszowy, na blacie kuchni stoi podgotowane mleko w garnku, a obok prawdziwego masło mamy świeży ser do codziennego smakowania, domowe wędliny i konfitury.

Nie da się kojarzyć interesów tak gospodarczych, kulturowych, jak i kulinarnych, w kraju tak nieprzeciętnym jak Polska, wbrew prawu – nie zważając na obowiązującą hierarchię aktów prawnych, z ustawą zasadniczą (Konstytucją RP) na czele, w pierwszym rzędzie. To wedle, wcale nie wyrafinowanych, oczekiwań Polaków.

Innymi słowy: Nie da się upiec dobrego chleba – bez zduna, czeladzi i Nieba.

Oto poniższe wyjaśnienie dotyczące obowiązywania normy prawnej lub przepisu prawnego w państwie prawa, uchwalanego przez organa ustawodawcze, tj. Sejm, Senat i Prezydenta RP:

Dla prawnika i urzędnika, żeby prawo było prawem, i mogło obowiązywać, powinno być wpierw formalnie stwierdzone (tetyczne), i uchwalone w przewidzianym trybie ustawodawczym. Obowiązywanie tetyczne polega na uznaniu (stwierdzeniu), iż prawo (czyli norma prawna, przepis prawny) obowiązuje wówczas, gdy:

– (1) zostało adekwatnie ustanowione w przepisach prawnych (tj. przez kompetentny organ, zgodnie z adekwatnym trybem prawotwórczym, w odpowiedniej formie) lub zgodnie z logicznymi regułami wnioskowań prawniczych wyprowadzonych z innych norm;

– (2) zostało urzędowo ogłoszone (promulgowane);

– (3) nie zawiera sprzeczności, a jeżeli się one pojawią, zostają usunięte dzięki zastosowaniu reguł kolizyjnych. Nie obowiązują tylko te normy, których sprzeczności nie udało się wyeliminować;

– (4) nie zostało uchylone przez przepisy derogacyjne lub w inny sposób;

– (5) nie zostało uznane za sprzeczne z Konstytucją RP lub innymi aktami wyższego rzędu przez Trybunał Konstytucyjny.

– Z ogólnej wiedzy udostępnionej przez doktorów prawa w przekazach informacyjnych.

Ale prawem nadrzędnym, nad ludzkim prawem stanowionym, zawsze jest Prawo Dekalogu X Przykazań Bożych, w tym bezwzględne Prawo Miłości Boga w Trójcy Świętej Jedynego, wzywające grzesznika do miłowania Boga nade wszystko, a bliźniego swego jak siebie samego. Temu Prawu Bożemu podlegają wszyscy ludzie na całej Ziemi – wierzący i niewierzący – sprawiedliwi i niesprawiedliwi; wszyscy bowiem jesteśmy grzeszni.

„Wszyscy bowiem zgrzeszyli i niedostaje im chwały Bożej.” – Rz 3,23 (w tłumaczeniu ks. Jakuba Wujka z Wulgaty).

Ale tylko w pełni nawracający się na wiarę katolicką (także politycy i urzędnicy), w Sakramencie Pokuty, i godnie przystępujący do pozostałych sakramentów świętych, zyskują usprawiedliwienie. I odpuszczenie win. „ Każdy bowiem, co się wywyższa, będzie poniżony; a kto się uniża, będzie wywyższony.” – Łk 14,11 (w tłumaczeniu ks. Jakuba Wujka z Wulgaty). Trwa czas pokuty i pilnego nawrócenia ludów całej Ziemi; przede wszystkim Polacy zostali wezwani przez Samego Boga do Pokuty Narodowej. – Zob. “Orędzia na Czasy Ostateczne” Agnieszki Jezierskiej.

Panie marszałku, trzeba mieć odwagę stanąć w Prawdzie, czyli okazać posłuszeństwo Słowu Bożemu oraz zachować pełną ufność we wszelkie obietnice Boże w Nim zawarte, poprzez zachowanie wierności Objawionej, niezmiennej i świętej Tradycji Kościoła katolickiego i Pismu Świętemu. Wtedy Rzeczpospolita Polska, jak i wszyscy obywatele jako jej mieszkańcy, nie będą już więcej „mięsem armatnim” dla nikogo. ale będą mieć siłę nosorożca.

Polecamy również: Znamy źródło oskarżeń katolików o mordowanie dzieci indiańskich w Kanadzie

Idź do oryginalnego materiału