Ex-kanclerz Republiki Federalnej Niemiec była dotychczas przedmiotem kilku książek i wielu artykułów, które w większości ukazywały tego polityka w bardzo korzystnym świetle. Spośród publikacji książkowych wydanych w Polsce wskazać można choćby na dwie biografie: Stefana Korneliusa Angela Merkel. Pani kanclerz oraz Aleksandra Stempina, Angela Merkel. Cesarzowa Europy, której podtytuł sugeruje wielkość tej kobiety na urzędzie kanclerza. Tymczasem mijają już trzy lata od klęski wyborczej CDU we wrześniu 2021 roku, a sprawująca rządy koalicja partii SPD, FDP i Sojuszu 90/Zielonych przez cały czas nie jest w stanie uporać się z problemami, które są skutkiem polityki ówczesnej kanclerz. Temu zagadnieniu poświęcane są coraz to nowe i liczniejsze publikacje krytyczne wobec Angeli Merkel, a w sytuacji pogarszających się nastrojów społecznych w Niemczech „gwiazda” byłej kanclerz coraz bardziej blaknie. Niniejszy artykuł oparty jest na tekstach autorów nieprzychylnych „cesarzowej” Europy, którzy „obnażają” skrzętnie skrywane oblicze byłej kanclerz, demaskują prawdziwe i możliwe przyczyny podejmowanych przez nią decyzji i zastanawiają się nad drogami naprawy wyrządzonych przez nią szkód. Wśród jej krytyków znajdują się znani i uznani naukowcy i publicyści niemieccy, jak i autorzy mający obce korzenie.
Krótkie przypomnienie najważniejszych danych biograficznych Angeli Merkel
Urodziła się w 1954 r. w Hamburgu jako córka studenta teologii Horsta Kasnera i nauczycielki Herlind Kasner, z domu Jentzsch. Ojciec, zwany przez niektórych „czerwonym pastorem”, po ordynacji przeniósł się w 1957 roku z rodziną do NRD. W 1968 roku, czyli już jako czternastolatka, Angela Kasner wstępuje do organizacji Wolnej Młodzieży Niemieckiej FDJ (Freie Deutsche Jugend), będącej młodzieżówką komunistycznej Niemieckiej Socjalistycznej Partia Jedności SED (Sozialistische Einheitspartei Deutschlands,). W 1973 otrzymuje świadectwo dojrzałości, po czym podejmuje studia fizyki na uniwersytecie w Lipsku. Jej związki z protestantyzmem, poza rodzinnymi, przejawiają się utrzymywaniem kontaktów z Ewangelicką Społecznością Studencką (Evangelische Studentengemeinde). W 1977 roku wychodzi za mąż za studenta fizyki Ulricha Merkela, z którym po pięciu latach się rozwodzi. W 1978 kończy studia i od razu znajduje zatrudnienie w Instytucie Chemii Fizycznej Akademii Nauk NRD. W 1986 roku uzyskuje doktorat w dziedzinie nauk przyrodniczych. Poza pracą zawodową działa jako aktywistka FDJ, odpowiadając za sprawy kultury pracowników Akademii. Oprócz działalności w organizacji młodzieży nie angażowała się w żadnej z partii politycznych popierających ustrój socjalistyczny w NRD.
W lecie 1989 roku Angela Merkel wstępuje do alternatywnego wobec partii rządzącej i jej satelitów ugrupowania politycznego o nazwie Demokratyczny Początek (Demokratischer Aufbruch), a w lutym 1990 zostaje jego rzecznikiem prasowym. Funkcja ta może być uznana za początek kariery politycznej Merkel. W pierwszych wolnych wyborach do enerdowskiego parlamentu zwanego Izbą Ludową (Volkskammer), które odbyły się 18 marca 1990 roku, największą liczbę głosów uzyskuje działająca także w Niemczech Wschodnich już od 1945 roku Unia Chrześcijańskich Demokratów (CDU). Merkel obejmuje w pierwszym niekomunistycznym rządzie NRD w koalicji pod przywództwem Lothara de Maizière’a urząd zastępcy rzecznika prasowego. W sierpniu 1990 Merkel wstępuje do wschodnioniemieckiej CDU, która 2 października jednoczy się z jej zachodnioniemiecką „siostrzycą”.
Dalszymi etapami kariery Angeli Merkel są:
- nominacja we wrześniu 1990 roku na bezpośrednią kandydatkę na posła do Bundestagu z ramienia CDU w okręgu Stralsund – Rügen – Grimmen oraz
- uzyskanie 2 grudnia tegoż roku bezpośredniego mandatu posła do Bundestagu;
- objęcie 18 stycznia 1991 funkcji ministra do spraw kobiet i młodzieży w pierwszym rządzie kanclerza zjednoczonych Niemiec, Helmuta Kohla;
- w grudniu 1991 – wybór na wiceprzewodniczącą CDU;
- objęcie funkcji przewodniczącej CDU w landzie Meklemburgia-Pomorze Przednie w czerwcu 1993;
- nominacja na federalnego ministra ochrony środowiska, ochrony przyrody i bezpieczeństwa reaktorów jądrowych po wygranych wyborach w październiku 1994;
- powrót do Bundestagu jako poseł po przegranych przez koalicję chadecko-liberalną wyborach z października 1998 oraz wybór na sekretarza generalnego CDU w listopadzie tegoż roku;
- po ujawnieniu afery z nielegalnymi darowiznami dla partii CDU i odmowie kanclerza Kohla ujawnienia darczyńców, Merkel zwraca się w grudniu 1999 w liście otwartym do członków partii o zdystansowanie się od jej honorowego przewodniczącego;
- w marcu 2000 zarząd partii CDU jednomyślnie mianuje Merkel jako kandydatkę na przewodniczącą CDU, a zjazd partii w Essen wybiera ją na tę funkcję 10 kwietnia;
- w wyborach do Bundestagu we wrześniu 2002 koalicja SPD i Sojuszu 90/Zieloni odnosi zwycięstwo, a Angela Merkel staje na czele przechodzącej do opozycji frakcji CDU/CSU;
- po zwycięskich wyborach w latach 2005, 2009, 2013 i po raz ostatni od marca 2018 do grudnia 2021 roku Merkel sprawuje urząd kanclerza federalnego, który stanowi zwieńczenie jej kariery politycznej.
Przedstawione wyżej najważniejsze wydarzenia z życiorysu Angeli Kasner vel Merkel – od aktywistki enerdowskiej organizacji młodzieżowej do kanclerza najpotężniejszego gospodarczo kraju europejskiego – wypełnione są podejmowanymi przez nią działaniami i decyzjami, które znajdują różny oddźwięk społeczny i polityczny w zależności od pozycji ideowych i politycznych osób poddających je ocenie. Merkel ma zarówno zwolenników i obrońców, jak i przeciwników i krytyków swojej aktywności. W niniejszym artykule skupimy się na tych ostatnich, zwłaszcza iż ich argumenty, z perspektywy uzewnętrzniających się coraz bardziej negatywnych skutków decyzji podejmowanych swego czasu przez byłą kanclerz, zaczynają w odbiorze społecznym dominować. Krytycy Merkel wyrażają o niej swoje opinie w sposób mniej lub bardziej ostry, niekiedy wręcz emocjonalny. Przykładem jest prezentowana tu książka wydana w oficynie Kopp Verlag w Rottenburgu w sierpniu 2021 roku, czyli kilka miesięcy przed końcem rządów koalicji pod przywództwem niemieckiej kanclerz. Autorzy książki, publikujący pod zbiorczym pseudonimem Dr. C.E. Nyder pt. 16 Jahre Angela Merkel. Bilans dzieła zniszczenia, zawierają w niej bardzo ostrą krytyką polityki Merkel, wpisującą się w nurt prawicowego, miejscami nacjonalistycznego myślenia o Niemczech jako o państwie nie szanującym wartości narodowych, niemieckiej wspólnoty kulturowej, zdominowanego przez zwolenników multikulturalizmu i wszelakiej różnorodności. Autorzy oprócz udokumentowanych wyników swoich dociekań nad sprawami sensu stricto politycznymi, odkrywają skrywane aspekty życiorysu byłej kanclerz, niekiedy ją ośmieszając, np. porównując jej uzdolnienia z talentami najważniejszych polityków europejskich. I tak pogardzany przez Merkel brytyjski premier Boris Johnson w chwilach wolnych pisuje sonety i monografie, zaś Emmanuel Macron relaksuje się grą na fortepianie. Niemiecka kanclerz nie ma szczególnych hobby i przyznaje się do tego, iż w wolnym czasie chętnie piecze ciasta i gotuje doskonałą kartoflankę.
Kanclerz Kohl, otwierając Merkel drogę do wielkiej polityki, najwyraźniej nie docenił wpływu enerdowskiego pochodzenia i odmiennej od zachodnioniemieckiej socjalizacji przyszłej kanclerz, która mentalnie przez cały czas tkwiła we wschodnioniemieckim myśleniu o wzorcach wolności, prawa i demokracji. Znany niemiecki polityk Oskar Lafontaine powiedział to do bawarskiego ministra spraw wewnętrznych Günthera Becksteina o wiele dosadniej: „Chcę Panu uświadomić: wybraliście na kanclerza młodą komunistkę (Jungkommunistin), młodą komunistkę z przekonań. Czy Pan zdaje sobie z tego sprawę?” (Tekst ze skrzydełka książki.)
O charakterze następczyni Kohla autorzy mają najgorsze zdanie: jest nielojalna, chętnie skrywa się na drugim planie i czeka „z ukrytym sztyletem” na swą szansę. Cytują oni także samego Kohla: „Pani Merkel nie potrafiła prawidłowo używać przy jedzeniu noża i widelca. Kręciła się w czasie urzędowych obiadów i niejednokrotnie musiałem ją przywoływać do porządku.” (s. 85) Sytuacja Kohla przypomina autorom książki relację między Juliuszem Cezarem a Brutusem, „wyhodował na swojej piersi żmiję.” (s. 88) Kohl otworzył Merkel drogę na szczyt władzy, na którym „zapoczątkuje nową epokę w historii Niemiec, a mianowicie epokę popieranej przez państwo likwidacji państwa narodowego.” (s. 91)
Zarzuca się Merkel także słabe umiejętności retoryczne, jej wypowiedzi są mało porywające, intelektualnie ubogie. Co więcej – jej sposób wysławiania się mieści się w tradycji niemieckiego gadulstwa politycznego „zgodnego z najlepszą tradycją SED” (s. 96). Autorzy krytykując niemczyznę pani kanclerz, używane przez nią frazesy, nielogiczność wywodów, przytaczają taki oto cytat: „Albowiem tylko na prawdziwym fundamencie powstać może prawidłowy obraz historyczny. Tylko na prawdziwym fundamencie może być budowana przyszłość. To przekonanie (Erkenntnis) musi przyswoić sobie Helmut Kohl, musi je przyswoić CDU.” (s. 98) Jak słusznie zauważają autorzy, Merkel błędnie łączy pewne pojęcia. Fundament może być stabilny, trwały, mocny, ale nie prawdziwy. Niewłaściwe użycie pojęcia prawdy można wytłumaczyć słabymi umiejętnościami formułowania, a znalazły one swoje odbicie w jednym z podstawowych dokumentów rozliczających aferę z darowiznami dla CDU, które zataił Kohl i które były przyczyną jego upadku i jednocześnie wzlotu jego następczyni.
Niedocenianie wpływu rzeczywistości NRD na karierę Angeli Merkel wywołuje sprzeciw jej obrońców, którzy podkreślają, iż reprezentuje ona społeczeństwo Niemiec Wschodnich, jest jego członkiem, tak samo cierpiała pod uciskiem wschodnioniemieckiej dyktatury. Tymczasem faktycznie należała do uprzywilejowanej elity, pozwolono jej zrobić maturę, dopuszczono na studia wyższe w drugiej pod względem znaczenia kuźni enerdowskich kadr SED, na Uniwersytecie im. Karola Marksa w Lipsku, skąd trafiła do Akademii Nauk. Złośliwi dziennikarze i nie tylko oni twierdzą, iż jej szesnastoletnie rządy to okres transformacji Republiki Federalnej Niemiec w Niemiecką Republikę Demokratyczną. Na początku niechęć wobec NRD wyrażano hasłem „Nigdy więcej”, które pod koniec rządów Merkel zabrzmiało „I znowu to samo”. Mówi się, iż „rewolucja w NRD”, czyli ruch demokratyczny lat 1989/90 obył się bez „morderstwa króla i Boga”; NRD została włączona do RFN na zasadzie przystąpienia upadającego państwa wschodnioniemieckiego do bogatych Niemiec Zachodnich. Brak faktycznej rewolucji, polegającej na przyswojeniu wartości zachodnich przez większość społeczeństwa w Niemczech Wschodnich, jest także przyczyną odmienności kulturowych w obu częściach zjednoczonych Niemiec, a Merkel jest eksponentem braku tej zmiany.
W odniesieniu do współczesnej RFN mówi się o nawrocie do enerdowskich wzorców. Na czym on ma polegać? Autorzy książki ubolewają nad zmianą najwyższego przedstawicielstwa narodu, jakim jest niemiecki Bundestag. Zasiadają w nim „przedstawiciele społeczeństwa nastawionego na przyjemności, obrońcy takiego postrzegania świata, które sprowadza się do czystego hedonizmu i prymitywnej żądzy konsumpcji.” (s. 134 n.) Ubóstwo intelektualne wielu posłów do Bundestagu idzie w parze z ich instynktem stadnym, nakazującym im podporządkowywać się decyzjom, z którymi się nie zgadzają. Osoby o poglądach odmiennych od większości są izolowane, społecznie wykluczane. Zjawisko to zwane cancel culture staje się w dzisiejszych czasach powszechne nie tylko w polityce, ale i w sztuce. Jest ono zbieżne z praktyką cenzurowania wypowiedzi w państwach niedemokratycznych.
Autorzy ubolewają, iż Niemcy zrezygnowały z narodowej waluty, czyli marki niemieckiej, która była symbolem odbudowy gospodarki i cudu gospodarczego po II wojnie światowej, ale także gwarantem stabilności i porządku, które to wartości Niemcy najbardziej cenili. Polityka oszczędnościowa Merkel, zastosowana dla ratowania finansów Grecji po wrześniu 2008 roku, jest początkiem odchodzenia od demokracji i osłabiła Unię Europejską, która stała się „podróbką Układu Warszawskiego” (s. 144).
Genezę zwrotu w polityce energetycznej (Energiewende) krytycy Merkel wyjaśniają prosto: Katastrofa w oddalonej 9000 km od Berlina Fukushimie zmieniła jej pogląd na pokojowe wykorzystanie energii jądrowej, karząc jej ogłosić stan nadzwyczajny, mający ochronić Niemcy przed nadchodzącą (rzekomo) katastrofą atomową. Pani „sekretarz FDJ na urzędzie kanclerza federalnego” wykorzystała tsunami po drugiej stronie kuli ziemskiej jako okazję do odejścia od energetyki jądrowej. (s. 159). Taką reakcję niemieckiej kanclerz jej krytycy oceniają jako absolutnie przesadzoną i irracjonalną. Była ona niezrozumiała choćby ze względu na wykształcenie Merkel, która jako naukowiec nie powinna była uzależniać podstaw gospodarki energetycznej jednego z największych i najważniejszych państw rozwiniętych od żądań garstki „kapłanów i pracowników socjalnych” domagających się odejścia od energetyki jądrowej. Wykorzystała tę katastrofę jako okazję do przejęcia głoszonych przez Zielonych żądań, lekceważąc z pozycji „absolutystycznego aparatczyka” obowiązujące prawo, ustawy i umowy. (s. 166)
Autorzy książki wydanej pod pseudonimem Dr. C.E. Nyder wysuwają pod adresem Merkel bardzo poważne oskarżenia, zarzucając jej wręcz totalitaryzm. Piszą oni o dyktaturze zdrowotnej (w kontekście uchwalonej ustawy o ochronie przez infekcjami w związku z pandemią Covid-19 nazywają Merkel „dyrektorką więzienia”, za które uważają RFN (s. 232 n.); piszą także o dyktaturze klimatycznej, która wymaga od ludzi kolejnych wyrzeczeń ograniczających ich dobrostan. W odróżnieniu od wcześniejszych form totalitaryzmu – zarówno w czasach nazizmu, jak i NRD, opartych na „zatrudnionych przez państwo nadzorcach i na nieoficjalnych, czyli tajnych współpracownikach” – totalitaryzm Merkel, który od jej nazwiska nazywają merkelizmem, polega na stosowaniu wobec osób, które nie chcą być zepchnięte na margines (vide cancel culture) „przymusu społecznego, mającego symulować moralny integryzm, co w dzisiejszej berlińskiej republice prowadzi do tego, iż każdy współobywatel i każda współobywatelka staje się automatycznie szpiclem. A ponieważ mechanizm ten opiera się z pozoru na dobrowolności, żadna instytucja państwowa nie jest w stanie zadbać o sprawiedliwość. Jednocześnie nie można w tej sytuacji postawić państwu Merkel zarzutu, iż działało w sposób totalitarny. Kanclerka umywa ręce na znak niewinności, rządzeni przez nią ludzie muszą się w tej brudnej wodzie kąpać.” (s. 174) W tym kontekście pojawia się w odniesieniu do funkcjonowania dzisiejszego państwa niemieckiego określenie „demokratura”, które oznacza dobrowolną rezygnację z państwa praworządnego, a tym samym także z wolności. Jego miejsce zajmują nie podlegające dyskusji, nie pochodzące z wyboru systemy moralne, które chcą podporządkować sobie życie każdej jednostki ludzkiej, oddziałując choćby na najdrobniejsze z podejmowanych przez nią na co dzień decyzji.
Demokratura nie opiera się na istnieniu obozów koncentracyjnych czy gułagów znanych z XX wieku, ale na formach społecznej izolacji ludzi nieprzychylnych władzy, czyli osób, które na modernizacji nie skorzystały, mężczyzn, zwłaszcza białych i starszych wiekiem, a także współobywateli uznanych za „prawicowców”. W odróżnieniu od państwa prawa, opierającego się na ustalonych regułach, których przekroczenie pociąga za sobą konsekwencje prawne, po wyegzekwowaniu których, czyli zadośćuczynieniu za wyrządzoną szkodę lub krzywdę, dana osoba może znów funkcjonować normalnie, w demokraturze nie jest znane indywidualne przekroczenie prawa, ale istnieje jedynie wina zbiorowa. Autorzy książki „16 lat Angeli Merkel. Bilans dzieła zniszczenia” datują początek demokratury na 11 marca 2011 roku. Tego dnia niemiecka kanclerz powołała „Komisję do spraw etyki przy wykorzystaniu bezpiecznego zaopatrzenia w energię”, która miała wyjaśnić, czy wykorzystanie energii atomowej jest w Niemczech … zgodne z etyką. Tym samym kwestie gospodarcze, społeczne, finansowe, choćby ochrony środowiska w najpotężniejszym gospodarczo państwie europejskim ustąpiły miejsca dociekaniom moralnym, rzecz niesłychana gdzie indziej. Co więcej, autorzy zarzucają Merkel obranie przez Niemcy szczególnej drogi rozwoju (deutscher Sonderweg), na którą państwo to po kapitulacji w 1945 roku miało nigdy już nie wkroczyć: po raz pierwszy – ogłaszając w roku 2011 samowolnie, bez porozumienia z innymi państwami europejskimi transformację energetyczną (Energiewende) i po raz drugi cztery lata później, otwierając granice dla nielegalnych imigrantów: „I tak samo jak w przeszłości rząd niemiecki czuje się powołany do ratowania świata. […] To, co dla Niemców istotne (deutsches Wesen), ma uzdrowić świat także w XXI wieku. […] Jako naiwny idealista nie jest się niczym więcej niż człowiekiem czującym nad innymi przewagę moralną (moralischer Herrenmensch).” (s. 242)
Państwo Merkel (Merkel-Staat) uważają autorzy prezentowanej tu książki za „laboratorium doświadczalne ideologii kalifornijskiej”, której składowymi są „dyktatura zdrowotna” i „wielki reset”, będące światowym starciem między globalistami a partykularystami. Merkel nazwana została „kierowniczką” tego laboratorium w Niemczech, niegdysiejszy obywatel państwa niemieckiego przybrał postać „szczura laboratoryjnego”, a Niemcy poddani jej rządom stali się „królikami doświadczalnymi”. Co chciała osiągnąć? Po pierwsze Merkel usiłowała uzdrowić nieudaną komunistyczną utopię. Po drugie była to terapia, która miała uwolnić naród bądź społeczeństwo niemieckie od ciężaru niemieckiej tożsamości. Po trzecie eksperyment laboratoryjny Angeli Merkel stanowił pierwszy szczebel do spełnienia się globalistycznego snu o kalifornijskim raju. W skali globalnej „państwo Merkel jest awangardą zachodniej autodestrukcji – i tę rolę spełnia jak najbardziej wzorowo.” (s. 260)
Autorzy w konkluzji swojej książki podsumowują swoje rozważania następująco:
- Niemcy rządzone były przez człowieka socjalizowanego w dyktaturze. Ta socjalizacja doprowadziła do rozsadzenia żywego organizmu demokratycznego państwa rządzącego się prawem.
- Merkelowska dyktatura rozwijała się etapami.
- Merkelizm nie zniknie wraz z odejściem niemieckiej kanclerz.
- Przez szesnaście lat przyszłość Niemiec była zagrożona. Trzeba je w tej chwili na nowo zbudować, albowiem ludzie mają potrzebę posiadania ojczyzny.
W sposób mniej emocjonalny i bardziej wyważony wypowiadają się o byłej szefowej niemieckiego rządu autorzy esejów pod redakcją Philipa Plickerta, zebranych pod tytułem „Merkel. Krytyczny bilans po 16 latach kanclerstwa” (Merkel. Die kritische Bilanz nach 16 Jahren Kanzlerschaft). Już we wstępie redaktor książki wskazuje na to, iż wbrew opiniom spin doktorów Merkel w najważniejszych dla Niemiec sprawach działała bez planu. Konstatacja ta dotyczy trzech kwestii: 1. odejścia od tradycyjnych źródeł zaopatrzenia w energię (węgiel, atom) i przejścia na źródła energii odnawialnej, określanego mianem transformacji energetycznej (Energiewende); 2. kryzysu finansowego w sferze euro; 3. migracji. W tej ostatniej kwestii Merkel działała w sposób nieprzemyślany (kopflos), powodując ogromny problem nie tylko dla Niemców, ale i mieszkańców całej Europy.
Także w czasie pandemii podejmowała błędne decyzje, zdając się np. na zakupy szczepionek przez Komisję Europejską, a także źle organizując kampanię na rzecz immunizacji społeczeństwa. Zmiany w polityce niemieckiej kanclerz podyktowane były jej oportunizmem i chęcią wyjścia naprzeciw dominującym w Niemczech kręgom lewicowym i obrońców środowiska naturalnego. Redaktor berlińskiego oddziału Neue Zürcher Zeitung Alexander Kissler przyjrzał się polityce zarządzania kryzysowego Merkel w czasie pandemii. Dziennikarz ten uznaje jej odnośną politykę zaopatrzenia w szczepionki za „chucpę”, gdyż w porównaniu z innymi krajami – autor wymienia Izrael, USA i Wielką Brytanię, ale także Chile, Serbię, Maroko – kanclerz nie miała sobie nic do zarzucenia. Zacytujmy fragment wypowiedzi Merkel przed kamerami stacji telewizyjnych 18 marca 2020: „Sprawa jest poważna. I niech Państwo także do tego podejdą poważnie. Od czasów Zjednoczenia, nie, od czasów Drugiej Wojny Światowej nasz kraj nie stał przed takim wyzwaniem, które wymaga od nas wspólnego solidarnego działania. … Chodzi o to, by spowolnić wirusa na jego drodze przez Niemcy. A przy tym musimy, co jest egzystencjalne, postawić na jedno: możliwie szeroko ograniczyć życie publiczne. … Wiem, jak dramatyczne są ograniczenia już teraz: żadnych imprez, żadnych targów, żadnych koncertów i na razie żadnych szkół, żadnych uniwersytetów, żadnych przedszkoli, żadnych gier na placach zabaw. … Są to ograniczenia, jakich w Republice Federalnej nigdy nie było.” (s. 103) W sumie ograniczenia te były dla obywateli – z dzisiejszej perspektywy – nie tylko zawężeniem ich swobód i wolności, ale również pociągnęły za sobą ogromne koszty gospodarcze i społeczne. Podzieliły także społeczeństwo na zwolenników i przeciwników ograniczeń, przy czym ci ostatni byli i niekiedy są do dzisiaj przedstawiani jako antyszczepionkowcy, zwolennicy teorii spiskowych czy „foliarze”.
24 autorów prezentowanej tu książki zalicza się do liberalno-konserwatywnego kręgu intelektualistów rozczarowanych zwrotem, jaki nastąpił w ciągu ostatniego dwudziestolecia: od liberalnych i konserwatywnych wartości mieszczańskich (bürgerlich) do lewicowych. Autorzy dają w swych tekstach wyraz nie tylko swojemu rozczarowaniu, ale także stawiają cały szereg konkretnych zarzutów. Jednym z najważniejszych jest autorytarny styl uprawiania przez Merkel polityki, jej taktyka unikania debat na ważne tematy. Zarzuca się niemieckiej kanclerz, iż dopuściła do pojawienia się na niemieckiej scenie politycznej partii usytuowanej jeszcze bardziej na prawo od CDU/CSU, to jest Alternatywy dla Niemiec (Alternative für Deutschland, AfD). Redaktor zbioru Ph. Plickert wskazuje także m.in. na to, iż sukcesy gospodarcze rządów Merkel były rezultatem zarówno reform przeprowadzonych przez poprzednią ekipę pod kierunkiem socjaldemokraty Gerharda Schrödera, jak i skutkiem mało restrykcyjnej polityki pieniężnej Europejskiego Banku Centralnego, która z kolei przyniosła miliardowe straty ludziom mającym oszczędności pieniężne.
Wielu ludzi zastanawia się nad tym, dlaczego osoba mająca doktorat z fizyki, pod wpływem odległej o tysiące kilometrów od Niemiec katastrofy w Fukushimie, w marcu 2011 roku odwróciła się od energetyki jądrowej. choćby Japonia, w której doszło do tej katastrofy, nie zrezygnowała z reaktorów atomowych, podobnie jak żaden inny kraj na świecie. Ta postawa Merkel obala zbudowany przez jej otoczenie mit naukowca-przyrodnika (Mythos der Naturwissenschaftlerin). W polityce byłej niemieckiej kanclerz dostrzec można także inne tendencje, typowe dla byłych państw socjalistycznych, przede wszystkim do myślenia w kategoriach gospodarki planowanej centralnie. Przykładem jest forsowany przez Merkel plan tzw. elektromobilności, czyli sprzedaży milionów samochodów o napędzie elektrycznym, z państwową dopłatą do ich zakupu. Ludwig Erhard, realizator koncepcji społecznej gospodarki rynkowej w końcu lat 40. ub. wieku, będącej podstawą doktryny ekonomicznej niemieckich chadeków, absolutnie nie zgodziłby się na takie działania. Ogólnie można stwierdzić, iż Merkel odeszła w uprawianej przez jej rząd polityce gospodarczej bardzo daleko od wzorca wytyczonego przez założycieli RFN w 1949 roku. Historyk Dominik Geppert porównuje dwie kobiety-polityków europejskich: o ile Margaret Thatcher trzymała się konsekwentnie zasad gospodarki rynkowej, to Angela Merkel była w tej dziedzinie „elastyczna, posuwając się do dowolności” (flexibel bis zur Beliebigkeit). Mimo takiego krytycznego porównania z brytyjską Iron Lady, w jednym z artykułów w Wall Street Journal Merkel nazwana została „Frau Thatcher”, zaś w dwóch innych czasopismach użyto wobec niej określeń nawiązujących do brytyjskiej premier: Das eiserne Mädchen (żelazna dziewczynka w Der Spiegel) i Maggi von Mecklenburg (Maggi z Meklemburgii w The Economist).
Krytyka polityki migracyjnej
Największe emocje negatywne wzbudza jednak polityka migracyjna niemieckiej kanclerz, motywy, jakimi się kierowała, a nade wszystko skutki jej działań. W mediach Merkel nazywana była po otwarciu granic „matką Angelą”, co było wyrazem jej rzekomej troski o dobry wizerunek Niemiec otwierających się na obcych. Pojawiło się też określenie wyrażające pozytywny stosunek Niemców do migrantów, czyli „kultura gościnności” (Willkommenskultur). Nie bacząc na liczne problemy, wynikające z tej polityki otwierania granic dla przybyszów z obcych kręgów kulturowych, hasłem Merkel było „Damy radę” (Wir schaffen das). Jej polityka migracyjna spotkała się wśród jej krytyków ze sceptycyzmem, wręcz niechęcią, wyrażającą się w różnych epitetach wobec niemieckiej kanclerz. Nazywają ją oni „matką wszystkich problemów”, wskazując na negatywne zjawiska związane z napływem obcej kulturowo ludności, jak przeniesienie konfliktów z państw pochodzenia imigrantów do Niemiec, problemy z ich integracją oraz zagrożenie dla bezpieczeństwa rodzimych mieszkańców. Krytycy ci są po lewej stronie niemieckiej sceny politycznej oraz w zdominowanych przez lewicę mediach piętnowani i zniesławiani jako prawicowi populiści. Szczególnie aktywne w „walce z prawicowym populizmem” są w Niemczech media głównego nurtu – przede wszystkim stacje telewizyjne i radiowe mające status podmiotów prawa publicznego (öffentlich-rechtlicher Rundfunk), które nazywane są instrumentem propagandowym państwa Merkel, chociaż ataki na „prawicowych ekstremistów” są też prowadzone przez stacje nadawców prywatnych, np. RTL. Media te oraz ich pracownicy zasłużyli na określenie wyrażające ich służalczą rolę wobec władzy, czyli strażników dostępu do dyskursu (Diskurs-Gatekeeper), w danym przypadku o migrantach.
Są wśród krytyków polityki migracyjnej Merkel jednak także autorzy, których trudno posądzić o prawicowy ekstremizm, np. pisarz o żydowskich korzeniach Rafaela Seligmanna, który obawia się wzrostu nastrojów antysemickich wśród masowo przybywających do Niemiec bądź już tam zamieszkałych muzułmanów. Także wywodząca się z Turcji pisarka Necla Kelek surowo ocenia politykę otwartości wobec migrantów w Niemczech ery Merkel, nazywając okres jej rządów „straconymi latami”. Merkel – zdaniem Kelek – zbyt długo tolerowała powstawanie w Niemczech „społeczności równoległych”.
Merkelowski skręt w lewo
W sferze ideologicznej zarzuca się Merkel przesunięcie spektrum partyjnego w lewo, czyli „modernizację” chadecji, zbliżającą ją do pozycji zajmowanych dotychczas przez socjaldemokratyczną lewicę i partię Zielonych. Skutkiem tej zmiany jest pojawienie się prawicowej konkurencji w postaci AfD. Wśród współtwórców tej w tej chwili rosnącej w siłę partii są sfrustrowani polityką odchodzenia od pozycji konserwatywno-prawicowych niektórzy działacze CDU. Plickert z pewną przesadą nazywa ten proces erozji chadecji jako partii konserwatywnej „socjaldemokratyzacją” CDU. Reprezentowane przez chadecję niegdyś chrześcijańskie wartości tracą pod przywództwem Merkel na znaczeniu. Dotyczy to w szczególności modelu polityki rodzinnej, która niegdyś ukierunkowała była m.in. na wychowanie dzieci w rodzinach, natomiast w tej chwili zadanie to przenoszone jest na instytucje państwa.
Plickert nazywa Merkel „kameleonem władzy“, który perfekcyjnie zmieniał swoje barwy i dostosowywał się do otoczenia. Innymi epitetami, którymi obdarza się byłą kanclerz, są „machiawelistka” i „zręczna taktyk władzy”, które to określenia trafnie wyjaśniają jej szesnastoletnie rządy: „posyłała przeciwników w odstawkę, rezygnowała w sposób pragmatyczny, bardzo elastyczny z merytorycznego przekonywania, kradła politycznym konkurentom tematy i punkty programowe, poprowadziła CDU w kierunku pozycji Socjaldemokracji i partii Zielonych. Do jej dziedzictwa należy przede wszystkim ‘zmodernizowana’, ale w ostatecznym efekcie pozbawiona profilu, wyzuta z treści i nijaka partia rozumiejąca samą siebie jako stowarzyszenie wybierające kanclerza.” (s. 19 nast.) Merkel w końcowym okresie swoich rządów ani nie wskazała adekwatnego następcy, a co więcej, lekceważyła demokratyczne procedury, domagając się ustąpienia wybranego w Turyngii na premiera, m.in. głosami AfD, polityka FDP Thomasa Kemmericha. Następcą po epizodycznie przywodzącej CDU Annegret Kramp-Karrenbauer został z wielkim trudem – przy zakulisowym wsparciu byłej kanclerz – jej faworyt Armin Laschet, człowiek bez jakiejkolwiek charyzmy, konkurujący z bardzo wyrazistymi politykami chadecji: przewodniczącym CDU od 2022 roku Friedrichem Merzem i premierem Bawarii od 2018 i przewodniczącym CSU od 2019 Markusem Söderem. CDU przeszła ostatecznie do opozycji w 2021, a przejęcie władzy przez lewicę (SPD) i ekologów (partia Zielonych) oraz podpiętych do nich liberałów z FDP było wynikiem ofensywy zdominowanych przez lewicę mediów. Dość powiedzieć, iż według wiarygodnych, choć przez media głównego nurtu kwestionowanych badań, aż 70-80 procent niemieckich dziennikarzy wyraża poglądy lewicowe. Około 83 procent tekstów gazetowych przekazywało pozytywny lub więcej niż pozytywny ideał „kultury gościnności”. Ciekawostką jest, iż Merkel po ustąpieniu ze stanowiska w żaden sposób nie pomagała swojej partii w kampanii wyborczej. w tej chwili CDU i jej bawarska „siostrzyca” CSU zmagają się ze skutkami porażki z 2021 roku. Obie partie chcą odzyskać utracone pozycje, chociaż nie brak i dzisiaj zwolenników Merkel i powrotu do merkelizmu w niemieckiej polityce. Jednym z polityków głoszącym potrzebę takiego powrotu był na początku maja 2024 roku premier Szlezwiku-Holsztynu Daniel Günther, jednak jego wezwanie spotkało się z ostrą krytyką innych działaczy CDU. W jakim kierunku rozwinie się niemiecka chadecja, pokaże przyszłość.
Wpływ enerdowskiego pochodzenia Merkel na jej politykę
Medioznawca Norbert Bolz, autor eseju pod tytułem „Tajemnica sukcesu Merkel”, rekonstruuje styl polityczny byłej działaczki enerdowskiej młodzieżówki komunistycznej. Z „dziewczynki” Helmuta Kohla stała się „matką”, przede wszystkim imigrantów. Dziennikarz Matthias Krauß napisał o niej, iż w stopniu niespotykanym choćby na łamach organu dawnej SED Neues Deutschland opanowała sztukę uciekania od pytań, niemówienia niczego konkretnego. Zaś autorka biografii pani kanclerz, Jacqueline Boysen, stwierdziła pod koniec poświęconej jej biografii z rezygnacją, iż potrafiła się perfekcyjnie maskować. Dodać do tych cech Merkel można jeszcze jej niewyszukany ubiór – blezery zawsze w tych samych kolorach i czarne spodnie, mające podkreślać jej charakter: nie intelektualistki stojącej przy mównicy, ale osoby aseksualnej, będącej na służbie państwa. Bolz jako cechy wyróżniające Merkel wymienia jej pracowitość, bezdzietność, bycie rozwiedzioną oraz … brzydotę. Ale te właśnie adekwatności chroniły ją przed próżnością, która doprowadziła do upadku Gerharda Schrödera, zwanego „towarzyszem bossów”, a także innego prominentnego polityka niemieckiego, a w młodości taksówkarza Joschkę Fischera. Merkel była dokładnym przeciwieństwem tych obu macho.
Z odmiennych niż charakterologicznych pozycji krytykuje Merkel dominikanin, etyk społeczny, publicysta, a zarazem od 50 lat członek CDU Wolfgang Ockenfels. Według niego będąca protestantką kanclerz niejednokrotnie występowała wbrew doktrynie założycieli chadecji, którzy w większości byli katolikami. Duchownemu temu nie podoba się np. odgórna modernizacja partii, odchodzenie od wartości konserwatywnych, przede wszystkim od katolickiej nauki społecznej czasów Helmuta Kohla, od zasady subsydiarności; ponadto krytykuje umniejszanie zasady federalizmu i sprzyjanie centralizacji władzy. Skutkiem tej „odgórnej modernizacji” był m.in. spadek liczby członków CDU z 616.000 w roku 2000 do poniżej 400.000 w roku 2020, a następnie uzyskanie w wyborach 2021 roku tylko jednej czwartej głosów wyborców. Bycie chrześcijanką nie jest dla Merkel wartością mającą wpływ na działania w sferze polityki. Nie musi ona udowadniać, iż pochodzi z rodziny pastorskiej. Dlaczego więc zrugała papieża Benedykta XVI? Najwyraźniej przyłączyła się do głosów kilku niemieckich mediów, które z oburzeniem relacjonowały zniesienie ekskomuniki nałożonej wcześniej na czterech biskupów konsekrowanych nieprawnie przez arcybiskupa Lefebvre’a, wśród których znalazł się Richard Williamson, znany z relatywizacji holokaustu. Merkel najwyraźniej zapomniała o przyjaźni, jaką darzył ją ówczesny papież, który niejednokrotnie jako Niemiec dawał wyraz poczuciu winy za zbrodnie na narodzie żydowskim.
W kwestii otwarcia niemieckich granic dla niemal miliona imigrantów w roku 2015, a także w latach następnych, katolicki duchowny i publicysta pisze otwarcie: „Córki pastorów [czyli Merkel] i byli księża [były pastor i późniejszy prezydent RFN Joachim Gauck] stojący na czele państwa mają skłonność do posługiwania się retoryką Kazania na górze, które do rozwiązywania problemów politycznych jest nieprzydatne, a które przyczynia się do kryzysu uchodźczego.” (s. 54, uwagi w nawiasach – T.G.P.) Przyjmowanie uchodźców, którzy w istocie są imigrantami zarobkowymi, nie może być aktem miłości bliźniego czy chrześcijańskiej etyki społecznej, zaś współczesna wędrówka ludów nie powinna być postrzegana jako konieczny proces dziejowy, którego prorokiem jawi się Merkel. Wolfgang Ockenfels pisze wprost: „To, iż wszystkim ludziom przysługuje godność bycia człowiekiem, jest oczywiste nie tylko dla chrześcijan. Wywodzenie z tego [poglądu] prawa do imigracji dla wszystkich ludzi żyjących na świecie w nędzy, jest bezsensowe. To nie państwo jest miłosiernym Samarytaninem, ale kościelna Caritas, która powinna pokrywać koszty. A biblijna ucieczka Świętej Rodziny nie obejmowała milionów, ale trzy prześladowane osoby.” (s. 55) Autor ubolewa, iż w dokumentach europejskich, m.in. w traktacie lizbońskim, zrezygnowano z odwołania do chrześcijańskich korzeni kontynentu europejskiego, zamiast tego głosi się „tolerancję” i otwiera na islam. Merkel powtórzyła użyte niegdyś przez ówczesnego prezydenta Christiana Wulffa zdanie, iż „islam należy do Niemiec”, zapewniając jednocześnie, iż religia ta nie ma nic wspólnego z islamizmem i terroryzmem, które to zjawiska w sposób okrutny szaleją w Europie, zwłaszcza we Francji.
Kolejny autor, Ralf Georg Reuth, historyk i dziennikarz związany niegdyś z gazetami Frankfurter Allgemeine Zeitung i Welt am Sonntag, skupił swą uwagę na biografii Merkel z czasów NRD. Autor ten wskazuje na to, iż wypowiada się ona o okresie przed zjednoczeniem Niemiec niechętnie. Tymczasem na podstawie dostępnych archiwaliów i wywiadów ze świadkami historii można stwierdzić, iż za czasów reżimu SED była „inteligentną oportunistką”, która w roku przełomu politycznego 1989 przyłączyła się nie do nurtu zmierzającego do likwidacji NRD, ale do reformatorów socjalizmu. Historyk wątpi, by Merkel miała jakieś głębokie przekonania, uważa ją natomiast za kobietę ekstremalnie sprytną (extrem wendige Frau), traktującą politykę jako wykalkulowaną grę służącą zdobyciu i utrzymaniu władzy.
Przyszła kanclerz według zgodnej opinii jej krytyków, opanowała do perfekcji sztukę unikania odpowiedzi na wszelkie pytania dotyczącej jej przeszłości w kraju robotników i chłopów, przywdziała maskę chrześcijańskiej demokratki, a w jednym z wywiadów oświadczyła, iż zawsze była przeciwnikiem socjalizmu, zarówno tego „realnego”, czyli realizowanego w NRD, jak i „demokratycznego”, reprezentowanego przez opozycję wobec reżimu SED. Co więcej, jakoby nie uznawała NRD za swoje państwo, zaś już od młodości bliska jej była perspektywa zjednoczenia Niemiec i społeczna gospodarka rynkowa (s. 59). Tymczasem fakty przeczą jej twierdzeniom. Jej ojciec, Horst Kasner, przybył do NRD kilka miesięcy po wybuchu powstania antykomunistycznego z czerwca 1953 roku, krwawo stłumionego przez enerdowską bezpiekę i jednostki armii radzieckiej. Tatuś przyszłej kanclerz nazywany był w kręgach Kościoła ewangelickiego „czerwonym pastorem”, gdyż ściśle współpracował z enerdowskim reżimem, obejmując funkcję kierownika kościelnego ośrodka kształcenia w Templinie. Ministerstwo Bezpieczeństwa Państwowego NRD opracowało w początku lat 60. plan operacyjny mający na celu odseparowanie ewangelików wschodnioniemieckich od Ewangelickiego Kościoła Niemiec, skupiającego wiernych z obu państw niemieckich i podporządkowania Kościoła enerdowskiego władzy państwowej pod hasłem „Kościół w socjalizmie”. Brak jest jakichkolwiek informacji na temat stosunku Angeli Kasner do poglądów politycznych jej ojca, jednakże podobnie jak on w żadnym razie nie była nastawiona wobec enerdowskiego państwa negatywnie. Była wzorową uczennicą, należała do organizacji „Młodych Pionierów”, a następnie do „Wolnej Młodzieży Niemieckiej” (FDJ), młodzieżowej przybudówki SED. Angela została zakwalifikowana do szkoły średniej (erweiterte Oberschule) otwierającej jej drogę do matury, a po jej uzyskaniu dostała się na studia wyższe. Dzieci pastorów w NRD zwykle były pozbawione możliwości uzyskania matury. Los taki spotkał np. synów i córkę późniejszego prezydenta zjednoczonych Niemiec, urodzonego we wschodnioniemieckim Rostocku Joachima Gaucka.
W okresie studiów na Uniwersytecie im. Karola Marksa w Lipsku, jak i po uzyskaniu doktoratu Angela Merkel była zaangażowaną działaczką organizacji związanych z SED: sekretarzem do spraw agitacji i propagandy FDJ w Akademii Nauk NRD w berlińskiej dzielnicy Adlershof, a także w tamtejszym związku zawodowym. Musiała należeć do osób szczególnie uprzywilejowanych przez władzę, skoro dwukrotnie, w 1986 i w 1989, na krótko przez upadkiem muru berlińskiego, pozwolono jej na wyjazd do RFN, gdzie jej drugi mąż, Joachim Sauer, którego nazwiska jednak nie przyjęła, przez sześć miesięcy prowadził badania naukowe.
Szczególny sentyment odczuwała Merkel, podobnie jak jej ojciec, do Związku Radzieckiego, zwłaszcza tego z ostatniego okresu pod przywództwem Gorbaczowa, którego reformy (głasnost i pierestrojka) wzbudzały zachwyt wśród niemieckich zwolenników „zreformowanego socjalizmu”. Merkel nauczyła się w szkole rosyjskiego i zwyciężyła w olimpiadzie tego języka, dzięki czemu w 1970 pojechała „pociągiem przyjaźni” do Moskwy. Podróż ta odcisnęła piętno na jej postawie nie tylko wobec ZSRR, ale i Rosji. Osoby przyjmowane przez Merkel w jej gabinecie w urzędzie kanclerskim relacjonują, iż na jej biurku stał portret pochodzącej z Niemiec … carycy Katarzyny Wielkiej.
Otwarcie granic jako przedmiot krytyki Merkel
Polityka migracyjna Merkel jest bodaj najczęstszym obszarem krytyki niemieckiej kanclerz, jeden z autorów obdarzył ją choćby epitetem „kanclerki uciekinierów” (Flüchtlingskanzlerin). Szczegółowiej zajęła się tym zagadnieniem Cora Stephan, autorka m.in. książki pt. „Angela Merkel. Pomyłka” (Angela Merkel. Ein Irrtum) z roku 2021. Stephan powołuje się w swym artykule na książkę Robina Alexandra pt. „Pędzeni. Merkel a polityka wobec uchodźców” (Die Getriebenen. Merkel und die Flüchtlingspolitik), która jakoby zniszczyła zaufanie do rządu niemieckiej kanclerz. Podobnie jak inni krytycy Merkel, Cora Stephan zwraca uwagę na bezplanowe zarządzanie kryzysowe, ignorowanie wczesnych ostrzeżeń specjalistów, lęk przed wyegzekwowaniem rozkazu do zabezpieczania granic. Ponadto niemiecka kanclerz potajemnie układała się z Turcją, która miała rocznie przekazywać do Europy od 150 do 250 tysięcy uciekinierów, przy czym sama Turcja chciała zatrzymywać u siebie znajdujących się wśród tych uchodźców fachowców. Merkel przeszła przy tym – jak powiada autorka – swoistą ewolucję od „Królowej Lodu” do „Matki Angeli”. Dzisiejsze skutki zapoczątkowanej przez nią niekontrolowanej migracji są znane. Rząd federalny otworzył w 2015 roku bramy także dla przestępców i terrorystów, a w tej chwili zamyka granice. Osławiona Willkommenskultur ustąpiła w niemieckim społeczeństwie miejsca frustracji. Merkel nigdy nie przyznała się do swojej porażki.
Także znany z bardzo krytycznych wystąpień wobec różnych działań rządu niemieckiego były berliński senator do spraw finansów, a następnie członek zarządu Banku Federalnego Thilo Sarrazin niezmiernie krytycznie ocenia politykę migracyjną Merkel. Sarrazin znany jest w Niemczech m.in. jako autor kontrowersyjnej książki pt. „Samolikwidacja Niemiec” (Deutschland schafft sich ab), w której krytykował m.in. skutki błędnej polityki migracyjnej i opisał problemy z integracją migrantów z Bliskiego i Środkowego Wschodu oraz z Afryki, w większości muzułmanów. Zwrócił tam uwagę na następujące kwestie: edukację, włączenie migrantów na rynek pracy, ich zależność od transferów socjalnych, prawa kobiet, przestępczość, fundamentalizm religijny i terroryzm. Mimo iż książka była przez 21 tygodni na pierwszym miejscu bestsellerów tygodnika Der Spiegel w dziale literatury faktu i przy półtora miliona sprzedanych egzemplarzy należała do najlepiej sprzedających się książek od początku istnienia RFN, kanclerz Merkel uznała ją za „mało pomocną”, a kilka tygodniu po jej ukazaniu się przyznała, iż jej nie przeczytała. Jednocześnie zarzuciła autorowi, iż reprezentuje on „niechrześcijański obraz człowieka”.
Sarrazin zarzuca Merkel, iż uniemożliwiła jakąkolwiek dyskusję o sterowaniu i kontroli imigracji, uczyniła niemieckie prawo azylowe fikcją, spowodowała ogromne koszty po stronie podatnika. „Dla ponad 90 procent osób ubiegających się o azyl obowiązuje od wielu lat co następuje: o ile znajdą się już w kraju, to w nim pozostaną, niezależnie od tego, jak ostatecznie rozstrzygnięty będzie ich wniosek. A duża ich część ściąga do siebie kiedyś członków rodzin. De facto niemieckie prawo azylowe stało się furtką do nieuregulowanej imigracji.” (s. 127) Autor uważa, iż parcie do Europy (Drang nach Europa), a zwłaszcza do Niemiec, zmniejszy się dopiero wtedy, gdy w najdalej położonej wsi afgańskiej czy afrykańskiej ludzie uświadomią sobie, iż dotarcie do Niemiec nie będzie oznaczało prawa do pozostania w tym kraju, chyba iż zaistnieją przesłanki do udzielenia im azylu politycznego. Ponadto należy uświadomić zainteresowanym, iż osoby, których wnioski odrzucono, nie uzyskują statusu legalnego pobytu, a ich skargi przed sądami administracyjnymi nie będą mogły być rozpatrywane.
Szczególnie krytycznie o polityce migracyjnej byłej kanclerz wypowiada się pochodząca z Turcji publicystka i pisarka publikująca w języku niemieckim Necla Kelek. Tytuł jej artykułu, „Bajeczka o integracji. Zmarnowane lata rządów Merkel”, stanowi zarazem tezę jej rozważań. Zabiegi polityków o zintegrowanie zamieszkałych w Niemczech migrantów muzułmańskich, w tym także pochodzenia tureckiego, były (i są nadal) swoistą walką z wiatrakami. Autorka nazywa pojęcie integracji słowem-fejkiem, zaś kierowników urzędu pełnomocnika do spraw integracji uważa za osoby działające na rzecz pozbawienia Niemiec tożsamości. (s. 220) W syntetycznym omówieniu poglądów Kelek, znanej z antyislamskich wypowiedzi, które spotykają się niejednokrotnie z lewicową krytyką, zwrócić należy uwagę na jej socjologiczne podejście. Autorka określiła istotę integracji, która jej zdaniem polega na przestrzeganiu przepisów danego kraju, na umiejętności posługiwania się jego językiem, na wiedzy o miejscu swego osiedlenia i obowiązujących w nim zwyczajach. Człowiek zintegrowany musi akceptować kulturę i historię kraju, a także wartości i zasady społeczeństwa, w którym zdecydował się żyć. Kelek przestrzega przed imigrantami świadomie nie chcącymi się integrować, którzy są przywiązani do swoich tradycji i zwyczajów, a którzy domagają się – na zasadzie uzurpacji – szczególnego traktowania siebie, swojej religii i swojego sposobu życia. Odnosząc się w powyższych sprawach do samej kanclerz Merkel, autorka zarzuca jej, jak również prezydentowi Steinmeierowi, iż powtarzane przez nich twierdzenie, jakoby „islam należał do Niemiec”, było gestem uległości wobec działających w Niemczech organizacji islamskich; oboje z uporem zaprzeczali – zdaniem autorki – istnieniu i oddziaływaniu politycznego islamu o zasięgu globalnym. Kelek zarzuca Merkel także to, iż za jej trzeciej kadencji uczyniła ministrem do spraw migracji, uchodźców i integracji Aydan Özoguz, której główną kwalifikacją na tę funkcję było jej tureckie pochodzenie, a która de facto lobbowała za organizacjami migranckimi i była ich rzecznikiem. Nazwanie Niemiec „turecką prowincją” jest oczywiście wyrazem krytycyzmu pisarki wobec polityki czasów Merkel i nie integrujących się w tym kraju Turków. Zdaniem autorki, gdy nie można rozwiązać problemów, to rozmywa się je w dyskusjach. Tę sztukę opanowali znakomicie pracownicy urzędu kanclerskiego. Przestano wiązać integrację z asymilacją, zamiast tego mówi się dzisiaj o różnorodności, partycypacji i uczestnictwie. Inną zmianą podejścia do omawianych tu kwestii jest sprowadzenie badań nad migracją w tej chwili do badań nad uprzedzeniami.
Gospodarka, finanse i technologia jako obszary krytyki polityki Merkel
Krytyka pod adresem Merkel skupia się również na jej podejściu do kwestii gospodarczych i finansowych. Podstawy ideowe chadeckiego modelu gospodarczego były niemieckiej kanclerz raczej słabo znane. Jej odejściu od doktryny ordoliberalizmu, która legła u podstaw zachodnioniemieckiej polityki społeczno-gospodarczej, określanej mianem społecznej gospodarki rynkowej, uwagę poświęcił badacz dziejów po II wojnie światowej Daniel Koerfer. Zarzuca on niemieckiej kanclerz, iż w czasie swoich szesnastoletnich rządów, inaczej niż Margaret Thatcher, która była zwolenniczką gospodarki rynkowej, Merkel nie rozumiała istoty niemieckiego neoliberalizmu i stopniowo przekształcała gospodarkę w system zaopatrzenia socjalnego i redystrybucji dochodu narodowego. Była to cena koalicji z socjaldemokratami, którzy znani są z rozdmuchanej biurokracji i prowadzenia polityki – według oceny wolnorynkowców – nadmiernie prospołecznej.
Podobnie krytycznie wypowiada się o polityce gospodarczej Merkel, a zwłaszcza o podejściu do kryzysu finansowego w sferze euro, brytyjski dziennikarz specjalizujący się w sprawach polityki pieniężnej David Marsh. W konkluzji swojego artykułu autor czyni byłą kanclerz odpowiedzialną za to, iż z jednej strony utrzymała strefę euro, z drugiej zaś kryzys tej strefy pociągnął za sobą wzrost znaczenia AfD, która wyrażała nastroje niemieckich ciułaczy przed skutkami zbyt luźnej polityki pieniężnej.
Także ekonomiści Henning Klodt i Stefan Kooths kreślą krytyczny obraz rzeczywistości gospodarczej RFN ostatniego dwudziestolecia, wyróżniając następujące czynniki charakterystyczne dla rządów Merkel: objęcie urzędu kanclerskiego w fazie wzrostu, po której nastąpił kryzys finansów światowych i w strefie euro; niewykorzystanie rezerw powstałych ze wzrostu gospodarczego; perspektywa pełnego zatrudnienia; stopniowo zanikający zapał do podejmowania reform; zależność polityki wzrostu gospodarczego od ultraekspansywnej polityki pieniężnej Europejskiego Banku Centralnego; zwiększenie fiskalizmu i obniżki stóp procentowych; zachwianie niemieckiego systemu gospodarczego wskutek szoku pandemicznego. Oczywiście trzeba także uwzględnić, iż Merkel zdana była na swoich koalicjantów. Wspomniani autorzy charakteryzują ją jako pragmatyczkę, która niejednokrotnie potrafiła umocnić swą pozycję, realizując żądania polityczno-gospodarcze swoich przeciwników.
Ekonomista Justus Haucap przyjrzał się polityce energetycznej czasów Merkel i doszedł do wniosku, iż polityka ta jest nie tylko kosztowna, ale i błędna, gdyż składają się na nią niebezpiecznie rosnące koszty energii elektrycznej przy minimalnej ochronie klimatu. Autor wyróżnił w swym artykule kilka zjawisk: gigantyczne dofinansowania odnawialnych źródeł energii tylko w niewielkim stopniu przyczyniają się do zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych; dopłaty do prądu pozyskanego z OZE wzrosły w ciągu pięciu lat o 100 procent; stosowanie mechanizmów gospodarki planowej w sferze energii z ograniczonymi elementami rynkowymi; wycofywanie się z Niemiec energochłonnych gałęzi przemysłu. Autor w konkluzji stwierdza, iż żaden inny kraj nie podąża w sferze polityki energetycznej drogą obraną przez Niemcy, czyli kosztownej, niepohamowanej rozbudowy OZE. To, czy Niemcy – i można dodać także inne kraje europejskie – pozostaną neutralne dla klimatu, jest z globalnego punktu widzenia irrelewantne, zwłaszcza iż Chiny emitują więcej gazów cieplarnianych, aniżeli wszystkie inne kraje uprzemysłowione razem wzięte, a dodać do tego trzeba także emisje tych gazów także w Indiach i na innych rynkach wschodzących. Za wszystkie te zmiany odpowiedzialność ponosi Angela Merkel, którą autor nazwał „kanclerką klimatyczną”.
Polityka technologiczna niemieckiej kanclerz oparta była w ocenie znanego publicysty i blogera Rolanda Tichy’ego na ideologii gospodarki planowej. Wielkie braki stwierdza autor w cyfrowej modernizacji, w której Niemcy zajmują dopiero dziewiąte miejsce w Europie. Szczególnie źle wypada jednak bilans polityki technologicznej w dwóch obszarach: transformacji energetycznej i elektromobilności. Tichy podobnie jak Haucap uważa, iż w kwestii transformacji energetycznej Merkel uprawiała politykę planową, gdyż rząd federalny narzucił określone udziały w źródłach wytwarzania prądu na następne dziesięciolecia, a ponadto, przyjmując ustawę o odnawialnych źródłach energii, ustalił ceny zbytu energii. Podobnie też na zasadach gospodarki centralnie planowanej oparty został „Narodowy plan rozwoju elektromobilności”, zgodnie z którym do roku 2020 po niemieckich drogach miało jeździć milion samochodów elektrycznych. Dopiero w 2022 roku osiągnięto wyznaczony cel, a do kwietnia 2024 było tych pojazdów 1,46 mln[1]. Największym problemem jest według Tichy’ego nieuwzględnienie w rzeczonym planie rozwoju elektromobilności interesów zarówno konsumentów, jak i producentów samochodów. Skoro mają one ograniczony zasięg, powinno się zamiast dofinansowywać zakupy elektrycznych aut, raczej poszerzyć badania nad rozwojem pojemniejszych akumulatorów. Tichy kreśli stan Niemiec po szesnastu latach rządów Merkel w dziedzinie technologii następująco: chińskie koncerny przemysłowo-technologiczne wychodzą na prowadzenie, północnoamerykańskie firmy z Doliny Krzemowej dominują w dziedzinie ekonomii platform, zaś Niemcy w obszarze produktów IT, digitalizacji i sztucznej inteligencji pozostają w tyle. Niegdysiejsze silne działy niemieckiej gospodarki – zwłaszcza przemysł samochodowy – są w stanie rozchwiania. Publicysta wątpi w kwalifikacje Merkel jako doktora fizyki, w dodatku zamężnej z cieszącym się wysokim uznaniem profesorem chemii kwantowej; jej polityka transformacji energetycznej przypomina w swoich efektach fatalne metody rodem z socjalistycznej gospodarki planowej.
Problemy społeczno-polityczne w Niemczech ery Merkel
Przechodząc od spraw gospodarczych, finansowych i technologicznych do tematów społecznych, wskazać można na rozważania dziennikarki i publicystki Birgit Kelle, która wypowiada się o polityce rodzinnej Merkel. Główną tezą autorki jest to, iż za rządów byłej kanclerz zmarnowano „potencjały kobiece” poprzez „zsocjaldemokratyzowanie” polityki rodzinnej chrześcijańskich demokratów przy jednoczesnym „pogrzebaniu” niegdysiejszego profilu CDU jako partii różniącej się od lewicowej koncepcji rodziny. Wyrazem tej zmiany stało się lansowanie w CDU modelu „kobiety pracującej”, aktywności zawodowej kobiet, którego realizacji służyć miała – podobnie jak w byłej NRD – sieć żłobków i rozszerzenie całodziennej opieki nad dziećmi także w wieku szkolnym, czyli przeniesienie wychowania dzieci z rodziny do instytucji (państwa), zapewniające kobietom pracę zawodową. Także porzucenie sprzeciwu CDU wobec małżeństw jednopłciowych w 2017 roku oznacza przejście tej partii na pozycje lewicowe w kwestii rozumienia tego, czym jest rodzina. Autorka pisze o Merkel z goryczą: „Chciała być kanclerzem, nie kobietą, choćby o ile jej przydomek ‘mamusia’ sugerował nie tylko kobiecość, ale choćby macierzyńskość” (s. 199), chociaż sama nigdy nie miała dzieci. Jednym z jej epitetów było też określenie „bezdzietna mamusia” (kinderlose Mutti). Jedną szczególną rzecz mogą jej zawdzięczać „teoretyczki genderu”: to, iż kierownictwo polityczne w rękach kobiety nie będzie już postrzegane jako sprawowane przez osobę płci żeńskiej. Przykładem skręcenia Merkel w lewą stronę i wyjścia naprzeciw środowiskom feministycznym jest także ustawa o równym traktowaniu kobiet i mężczyzn, mająca na celu przeciwdziałanie dyskryminacji ze względu na płeć.
Kwestią odpowiedzialności Merkel za wzrost populizmu zajął się urodzony w Tel Awiwie w 1947 roku historyk i publicysta Michael Wolfssohn, który uważa niemiecką kanclerz za „postać tragiczną”. Jej tragizm polega na tym, iż ożywiła na krótko przed swoim przewidywanym po 2015 roku odejściem z urzędu ruch nazywany populizmem, którego wierzchołek stanowi partia AfD. Rozczłonkowując układ partyjny w Niemczech, stworzyła zagrożenie dla niemieckiej demokracji. Wskutek wyparcia z chadecji jednostek i ugrupowań o zapatrywaniach narodowych powstała na niemieckiej scenie politycznej „populistyczna” prawica, która wykorzystała niewybaczalne błędy Merkel w polityce imigracyjnej, polegającej na uznaniu wszystkich przybywających do Niemiec za „ludzi w potrzebie” – zarówno uciekinierów z obszarów ogarniętych wojnami, jak i imigrantów ekonomicznych, a ponadto osoby szukające azylu. Merkel nie słuchała ostrzeżeń swoich doradców do spraw bezpieczeństwa, a na cotygodniowych zebraniach z udziałem przedstawicieli służb „błyszczała często swoim brakiem widoczności” (s. 202), czyli sprawiała wrażenie nieobecnej. Tymczasem wszyscy są zgodni, iż islamiści nadużyli dobrej woli pani kanclerz i niemieckiej kultury gościnności i zarówno w Niemczech, jak i w innych krajach zachodnioeuropejskich zagrażają ich mieszkańcom oraz porządkowi publicznemu. Wolfssohn wiąże otwarcie granic z „imperatywem humanitarnym” Merkel, która nawiązywała do imperatywu kategorycznego Immanuela Kanta, odcinając się od niehumanitarnego imperatywu Adolfa Hitlera, postrzegając otwarcie granic w roku 2015 jako przejaw „etycznej racji stanu” Niemiec. (s. 204) Ale w sumie była kanclerz, choć zamiary miała dobre, zdestabilizowała niemiecką demokrację, prowadząc politykę przeciwko populistom opartą na zniesławianiu i izolacji przeciwników politycznych. Wolfssohn zauważa słusznie, iż w Niemczech przymiotnik „chrześcijański” w nazwie partii CDU/CSU jest już pustym słowem, podobnie jak powoływanie się na judeochrześcijańskie korzenie cywilizacji zachodniej, które dla większości ludzi są niezrozumiałe. Co więcej, sami politycy niemieccy, na czele z byłym prezydentem Christianem Wulffem, który powiedział, iż „islam należy do Niemiec”, a któremu wtórowała Merkel, sprawiają wrażenie, iż mają problem ze zrozumieniem swojej tożsamości. Wszyscy ci, którzy mają czelność upominać się o chrześcijańskie i narodowe wartości, nazywani są przez mainstream prawicowymi populistami, którzy jednak stali się nimi nie sami z siebie, ale wskutek działań politycznych zarówno rządzących, jak i wspierających ich „kręgów hegemonii kulturowej”. Przyczyny narastania populizmu w Niemczech są dla Wolfssohna oczywiste: zaniedbania w sferze bezpieczeństwa wewnętrznego (oszczędności w budżecie np. policji) i zewnętrznego (redukcje wydatków na wojsko). Apelowanie władz do „odwagi cywilnej” obywateli, którzy nie zawsze mogą liczyć na pomoc policji, sprzyja postawom wrogości wobec państwa.
Kolejny autor, urodzony w Tel-Awiwie – Jaffie Rafael Seligmann, skupia się w swoim artykule na stosunku Merkel do Żydów i Izraela, wychodząc od podejścia jej poprzedników do tej relacji. O ile Konrad Adenauer, Ludwig Erhard, Willy Brandt i Helmut Schmidt koncentrowali się w swej polityce zagranicznej na relacjach z Izraelem, to Helmut Kohl skupił swą uwagę na ludziach przyznających się do żydowskich korzeni. W efekcie do Niemiec przybyło 150.000 Żydów z byłego ZSRR, przy czym ludzie ci traktowali swoją żydowskość jako „wehikuł” do emigracji. Większość Żydów rosyjskich ostatecznie odnalazła się w niemieckiej wspólnocie izraelickiej. „Wzorowa uczennica” Kohla (Kohls Musterschülerin) Merkel kierowała się w swej polityce migracyjnej etyką chrześcijańską. Skutki tej polityki są odbierane przez Żydów zamieszkałych w Niemczech w sposób ambiwalentny, zwłaszcza iż wielu przybyszów z państw islamskich ma do Żydów stosunek negatywny. Merkel powiedziała 18. marca 2008 roku w izraelskim parlamencie, iż „historyczna odpowiedzialność Niemiec [za bezpieczeństwo Izraela] jest częścią racji stanu mojego kraju. To znaczy, iż bezpieczeństwo Izraela dla mnie jako niemieckiej kanclerz nigdy nie będzie negocjowalne.” (s. 218) Niemniej jednak częste głosowania nad antyizraelskimi rezolucjami w ONZ, w których Niemcy opowiadają się za ich przyjęciem lub co najwyżej wstrzymują się od głosu, świadczą o oportunizmie Merkel.
Kwestią wolności słowa w czasach rządów Merkel zajął się w swym artykule prawnik i adwokat specjalizujący się w problematyce konkurencji i mediów Joachim Steinhöfel. Autor przyjrzał się w szczególności fatalnym skutkom ustawy o egzekwowaniu prawa w Internecie (Netzwerkdurchsetzungsgesetz) z 2017 roku, która spowodowała, iż zamiast swobodnych, otwartych debat w Niemczech zapanował klimat donosicielstwa i cenzury. Uchwalona za rządów wielkiej koalicji ustawa dotyczy obowiązku zgłaszania, blokowania i usuwania treści sprzecznych z prawem, zamieszczanych w Internecie, zagrażając konstytucyjnej wolności słowa. Sama Merkel powiedziała w debacie generalnej w Bundestagu w listopadzie 2019 roku, iż „nie ma wolności słowa bez ograniczeń” (zum Nulltarif), wolność ta zna granice, które zaczynają się tam, gdzie szerzona jest nienawiść i „temu musimy się w tym gmachu przeciwstawić”. (s. 240) Autor nazywa najważniejsze słowo zwolenników ograniczenia wolności wypowiedzi, czyli hatespeech, mowę nienawiści, „wehikułem dyskredytacji”. Rząd Merkel wspierał działalność wyspecjalizowanych w działaniach przeciwko temu zjawisku organizacji, jak np. Fundacji im. Amadeu Antonio, które otrzymują milionowe dotacje na śledzenie i ujawnianie wypowiedzi osób korzystających z konstytucyjnego prawa do swobody wyrażania swoich krytycznych opinii, np. wobec imigracji i imigrantów. Merkel znane były przecież obowiązujące w NRD ograniczenia wolności słowa i dlatego jej podejście do tej kwestii jest zadziwiające. Jeszcze w 2013 roku uznawała Internet za „niezbadane terytorium” (politisches Neuland), ale po otwarciu granic dla setek tysięcy imigrantów zauważyła, jak politycznie niebezpieczny stał się on dla jej kanclerstwa. Steinhöfel przypomniał też rozmowę Merkel z szefem Facebooka Zuckerbergiem z września 2015 roku w Nowym Jorku, w trakcie której niemiecka kanclerz zażądała przeciwdziałania szerzącej się na tym portalu krytyce jej polityki migracyjnej. Wspomniana wyżej ustawa jest według autora „najpoważniejszym zamachem na wolność słowa” (s. 245), gdyż jej skutkiem jest usuwanie na masową skalę wypowiedzi obywateli niezadowolonych z tego, co dzieje się w ich kraju. Ustawa ta jest nie tylko frontalnym atakiem na wolność słowa, ale również zamachem na konstytucyjną zasadę trójpodziału władzy, ponieważ o karalności wypowiedzi już nie decydują sądy, ale prywatne przedsiębiorstwo powołane do ścigania nieprawomyślności. Zagrożona jest ponadto nie tylko swoboda wypowiedzi w Internecie, ale również wolność nauki. Niemieckie Stowarzyszenie Szkół Wyższych dostrzega to zjawisko na uniwersytetach, gdzie zaczynają obowiązywać zakazy myślenia i mówienia o określonych tematach. Niechęć do ujawniania osobistych przekonań jest też postawą dwóch trzecich obywateli Niemiec. Autorzy prezentowanej tu wyżej książki pt. „16 lat Angeli Merkel” widzą w Angeli Merkel „wyszkoloną komunistkę-kadrówkę”, która w sposób celowy i nieprzypadkowy chce sprawować polityczną kontrolę nad różnorodnością wyrażanych opinii. (s. 190)
Merkel w oczach zagranicznych krytyków
Poważne oskarżenie wobec Merkel wysunął brytyjski historyk czasów najnowszych i politolog Anthony Glees w swoim artykule pt. „Bye-bye Britain”, w którym dowodzi, iż to kanclerz Niemiec przyczyniła się w sposób decydujący do wyjścia Wielkiej Brytanii z UE. Merkel stanowiła dla Brytyjczyków nieodgadnioną zagadkę. Niejednokrotnie działała wbrew wyobrażeniom mieszkańców Albionu o niemieckich kanclerzach, czyli w sposób nieprzewidywalny, irracjonalny i emocjonalny. Jej decyzja o otwarciu granic niemieckich, a przez nie i do innych państw europejskich, przechyliła czarę goryczy i spowodowała, iż większość Brytyjczyków zagłosowała 23 czerwca 2016 roku za brexitem. Glees czyni Merkel także odpowiedzialną za wzrost sceptycyzmu kontynentalnych Europejczyków wobec szczepień przeciwko COVID-19, gdyż scedowała zakupy szczepionek na Komisję Europejską, która w tej kwestii okazała się mało efektywna. Wielu Brytyjczyków głosujących za brexitem z uznaniem przyjęło rodzime rozwiązania problemu szczepień. Autor wyróżnia cztery irracjonalne działania Merkel. Pierwszym była jej pochopna decyzja o rezygnacji Niemiec z energetyki jądrowej, jak i polityka transformacji energetycznej niemieckiej kanclerz. Drugim nierozsądnym działaniem Merkel była jej reakcja na wynurzenia Edwarda Snowdena dotyczące gromadzenia informacji z podsłuchów przez amerykańskie służby. Była kanclerz utrzymywała naiwnie, iż nie wiedziała o tym, iż jej rozmowy telefoniczne były podsłuchiwane przez Narodową Agencję Bezpieczeństwa (NSA) Stanów Zjednoczonych oraz przez współpracującą z nią niemiecką Federalną Służbę Informacyjną (wywiad) RFN. Trzecim nierozumnym i nieostrożnym działaniem niemieckiej kanclerz było wspomniane już otwarcie granic i osławiona niemiecka Willkommenskultur, które to zjawiska wzmocniły antyunijne nastroje Brytyjczyków. Merkel naruszyła obowiązujące w Europie zasady służące bezpieczeństwu granic, zapisane w Układzie z Schengen, a także w artykule 4. Traktatu o NATO. Oczywiście do brexitu przyczyniły się także populistyczne ataki na „Brukselę” i UE w Wielkiej Brytanii, podsycane przez tamtejszą prasę, ale najbardziej bulwersującą była kwestia braku kontroli migracji na granicach. Ostatnim irracjonalnym działaniem Merkel była jej nieingerencja w toczące się przygotowania Brytyjczyków do brexitu, jej niewiara w to, iż mogą oni opuścić Unię, ufność w zapewnienia premiera Davida Camerona, iż do tego nie dojdzie.
„Wyobcowanie od Niemiec” to tytuł artykułu korespondenta kilku niemieckich gazet Borisa Kálnoky’ego, który dokonał podsumowania rządów Merkel z perspektywy środkowoeuropejskiej. Autor chwali w nim na wstępie politykę Niemiec wobec będącej w kryzysie Grecji, która to polityka była państwom Europy Wschodniej na rękę, gdyż odpowiadał im twardy kurs dyscyplinujący finansowo Greków, bez którego koszty uzdrawiania ich finansów ponosiłyby także kraje wschodnioeuropejskie. Autor skupia się jednak na niemieckiej polityce wobec uchodźców, która miała zobowiązać, a de facto zmuszać kraje UE do ich przyjmowania w określonych kwotach. Polityka ta spowodowała, iż państwa wschodnioeuropejskie przeciwstawiały się dominacji Niemiec w UE. Dobrą płaszczyzną tej opozycji była Grupa Wyszehradzka, na którą z zainteresowaniem patrzą także Słowenia, Bułgaria, Chorwacja i kraje bałtyckie, a zwłaszcza Inicjatywa Trójmorza. Kálnoky zastanawia się nad opinią pewnego węgierskiego doradcy rządu i eksperta do spraw niemieckich, czy aby Merkel nie ma swoistego kompleksu „wschodniaczka” (Ossi-Komplex). Zawsze spogląda ona na Zachód i w żadnym razie nie chce, by ktoś posądził ją o bliskość względem Wschodu.
Austriacki dziennikarz i bloger Andreas Unterberger przyjrzał się w swoim tekście pt. „Mamusia Germaniae czy kobieta na minusie” postrzeganiu byłej niemieckiej kanclerz w Austrii. Autor zwraca uwagę na wpływ Merkel na austriacką politykę, w szczególności na kanclerza Wernera Faymanna, sprawującego swój urząd w latach 2008-2016, o którym jego niemiecka odpowiedniczka miała powiedzieć: „Gdy Faymann przychodzi do mnie, nie ma zdania. Gdy ode mnie wychodzi, ma moje.” Polityk ten zawołał we wrześniu 2015: „Podnieść zapory graniczne w imię człowieczeństwa!” (Grenzbalken auf für die Menschlichkeit), wpisując się w merkelowskie zawołanie „Damy radę!” (Wir schaffen das!). Dopiero po kilku miesiącach politycy austriackiej „siostrzycy” CDU, czyli Austriackiej Partii Ludowej (ÖVP) zauważyli, jak niepopularna wśród jej wyborców była polityka otwarcia granic. M.in. ówczesny minister spraw zagranicznych i późniejszy kanclerz Sebastian Kurz krytykował Merkel publicznie, zaś poseł tej partii Marcus Franz, z zawodu lekarz i psychoanalityk, pozwolił sobie na zdanie, które po interwencji z Berlina było powodem do wykluczenia go z partii: „Pani Merkel jako metaforyczna ‘mamusia’ państwa chce zrehabilitować się z powodu nieposiadania (…) własnych dzieci poprzez przyjęcie wielu, wielu młodych migrantów.” (s. 274 n.) Autor konstatuje także brak sympatii państw Europy środkowej i wschodniej dla Niemiec ery Merkel, do którego przyczyniła się ona sama, orientując się przede wszystkim na Francję. Kraje te mają jej za złe, iż nie starała się utrzymać w Unii Wielkiej Brytanii, która ich zdaniem służyłaby jako przeciwwaga dla Niemiec, Francji i państw obszaru Morza Śródziemnego. Wspomniany Sebastian Kurz krytykował też finansowane przez Niemcy organizacje pozarządowe, których statki przejmowały migrantów z rąk północnoafrykańskich band handlarzy ludźmi, co spowodowało awersję Merkel wobec Austriaka wypowiadającego się jak prawicowy radykał z AfD. Jednocześnie Kurz zdawał sobie sprawę, iż w kwestii ochrony Europy przed niepożądaną imigracją trudno było stworzyć przeciwwagę dla osi Niemcy – Francja; nie miał też odwagi przyłączyć się do Grupy Wyszehradzkiej, gdyż zbyt silna jest zależność Austrii od Niemiec, zwłaszcza gospodarcza.
Kolejny autor, amerykański dziennikarz i publicysta Christopher Caldwell, zajmuje się w swym artykule zatytułowanym „Nierówne pary” stosunkiem Merkel do amerykańskich prezydentów: Busha, Obamy, Trumpa i Bidena. W czasach Busha niemiecka kanclerz jawiła się jako wspierająca NATO neokonserwatystka; za Obamy postrzegana była jako „globalna obywatelka”; zaś za rządów krytycznego wobec imigracji Trumpa – jako symbol samolikwidacji narodu niemieckiego. Ponowne przejęcie Białego Domu przez demokratów w osobie Bidena nie poprawiło zbytnio poczucia utraty zaufania między USA a Niemcami. Caldwell podkreśla analityczną inteligencję Merkel, której nie posiadał żaden z wymienionych tu prezydentów, zaś niektóre amerykańskie media rozpływały się nad tym jej walorem, pisząc o niej jako „ostatniej obrończyni liberalnego Zachodu” (New York Times w listopadzie 2016 roku), albo jako o „czołowej globalistce świata” (Washington Post). Autor pisze w tym kontekście, iż polityka Merkel spowodowała pewien „perwersyjny efekt”, gdyż jej negatywne postrzeganie przez wielu wyborców było ważnym czynnikiem wspierającym ostry sprzeciw wobec globalizacji.
Stosunek Merkel do Stanów Zjednoczonych, „kraju nieograniczonych możliwości”, jak je określiła w przemówieniu z 2009 roku w amerykańskim Kongresie, określa Caldwell jako „powierzchowny”, w przeciwieństwie np. do kanclerza Schmidta, który wyrażał podziw dla anglosaskiej cywilizacji. Wychowana w komunistycznym systemie Merkel musiała dopiero przyswoić sobie zachodni sposób myślenia, stając się zwolenniczką NATO, co wyrażało się jej poparciem dla wojny w Iraku, będąc jeszcze przywódczynią opozycji za rządów socjaldemokraty Schrödera, oraz później, gdy była już kanclerzem. Jednocześnie uwzględniając pacyfistyczne postawy wielu Niemców, redukowała udział jednostek Bundeswehry w Afganistanie. O ile Bush był Merkel wdzięczny za jej kooperatywność i za to ją uwielbiał, o tyle kolejny amerykański prezydent, Barak Obama, był dla Merkel swego rodzaju „mesjaszem”, który objawił się jej jako partner, z którym mogła budować nowy porządek świata – podobnie zresztą jak Reagan i Thatcher kształtujący politykę światową, czy Mitterand i Kohl w polityce europejskiej. Merkel i Obama wprawdzie nie pozostawili po sobie żadnego wielkiego projektu, ani nie podpisali jakiegoś znaczącego układu, ale przez niemal dekadę nadawali ton w kwestiach polityki klimatycznej i multikulturalizmu. Obama nadał Merkel najwyższe odznaczenie dla osób cywilnych, „Prezydencki Medal Wolności”; była ona także ostatnią polityk, z którą prowadził rozmowę telefoniczną, ale jednocześnie kazał podsłuchiwać jej rozmowy telefoniczne, na co się skarżyła, ale żadnych konsekwencji z tego nie wyciągnęła.
Inaczej kształtowały się relacje Merkel z przeciwnym masowej migracji Trumpem, który w czasie swojej kampanii wyborczej zawołał 15 sierpnia 2016 do zgromadzonych tłumów, iż „Hillary Clinton chce być Angelą Merkel Ameryki” (s. 291). W pewnym sensie niemiecka kanclerz, na każdym kroku powołująca się na wspólne z USA wartości, przyczyniła się swoją polityką otwarcia granic dla setek tysięcy obcych kulturowo migrantów do zwycięstwa wyborczego Trumpa. Globalistka, antypopulistka i multikulturalistka Merkel była przeciwieństwem populisty Trumpa. M.in. dlatego, w odróżnieniu od brytyjskiego premiera Borisa Johnsona i francuskiego prezydenta Emmanuela Macrona, którzy zabiegali o względy Trumpa, Merkel odnosiła się do niego z rezerwą, zamrażając amerykańsko-niemieckie kontakty na najwyższym szczeblu w latach 2016-2020. Pewnym sukcesem we wzajemnych relacjach okazały się przygotowanie i produkcja szczepionki przeciwko Covid-19 przez firmy BioNTech (Niemcy) i Pfizer (USA).
Amerykański autor poświęca relacjom Merkel z prezydentem Bidenem najmniej uwagi, ograniczając się do wspomnienia o jej proteście przeciwko zablokowaniu konta Trumpa na Twitterze oraz o jej krytycznym stanowisku wobec pomysłu ostatniego prezydenta, aby znieść ochronę patentową szczepionek przeciwko Covid-19 dla państw rozwijających się. W konkluzji Caldwell stwierdza, iż lata rządów Merkel w Niemczech nie uczyniły jej przywódczynią wolnego świata, ale jeszcze bardziej oddaliły ten kraj od jego roli, jaką pełnił w okresie zimnej wojny, kiedy to po prostu podążał za przywódcą tegoż wolnego świata, czyli Stanami Zjednoczonymi.
Stosunek Merkel do kwestii bezpieczeństwa i obronności
Ostatni autor zbioru krytycznych tekstów o Angeli Merkel, generał Bundeswehry w stanie spoczynku i jeden z głównych doradców do spraw polityki bezpieczeństwa Erich Vad, odnosi się do sytuacji w niemieckiej armii w trakcie szesnastoletnich rządów CDU/CSU pod przywództwem byłej kanclerz. Wychodząc od zaangażowania Niemiec w Afganistanie (w latach 2001-2021), kiedy to w 2009 roku po raz pierwszy od zakończenia II wojny światowej niemieccy żołnierze polegli w walce z obcymi siłami, a także od odbioru tego wydarzenia w mediach i świecie polityki, autor kreśli bardzo zły obraz sił zbrojnych RFN jako niezwykle zbiurokratyzowanych, o ograniczonych zdolnościach operacyjnych, borykających się z poważnymi problemami zaopatrzenia materiałowego, opóźnionymi dostawami sprzętu, niską atrakcyjnością i związanymi z tym problemami kadrowymi. Działania podejmowane przez ówczesną minister obrony Ursulę von der Leyen w rządzie Merkel, a obwołane „zmianami trendów” personalnych i materialnych, okazały się „potiomkinowskimi wioskami”. W 2015 tylko jedna trzecia samolotów bojowych niemieckiej Luftwaffe typu Eurofighter była zdolna do użycia, podobnie jak tylko 16 spośród 83 śmigłowców transportowych typu CH-53. Autor przytacza dane liczbowe obrazujące bardzo ograniczoną wydolność bądź wręcz niewydolność niemieckiej armii, nieprzestrzeganie obowiązującej w NATO wielkości wydatków na obronność na poziomie co najmniej dwóch procent produktu krajowego brutto, mimo iż pieniędzy jest pod dostatkiem, a Niemcy z budżetem na obronność w wysokości około 47 mld euro zajmują pod tym względem siódme miejsce w światowym rankingu. Bundeswehra, której liczebność spadła z niemal 600 tysięcy żołnierzy w roku 1990 do 179 tysięcy w roku 2024, nie cieszy się prestiżem społecznym, jest traktowana przez polityków z obojętnością, krytykowana w mediach, a na czele ministerstwa obrony stają osoby, dla których ich osobista kariera jest ważniejsza od zapewnienia zdolności obronnej Niemiec. Nic zatem dziwnego, iż zamysł przywrócenia obowiązkowej służby wojskowej, zawieszonej w lipcu 2011 roku, prawie nie ma już obrońców. Zresztą ogromną większość Niemców cechuje od dziesięcioleci pacyfizm, który autor nazywa „właściwą racją stanu” (die eigentliche Staatsräson der Deutschen, s, 306), a samo państwo – „pacyfistycznym mocarstwem cywilnym” (pazifistische Zivilmacht, s. 307). Polityczną dewizą Niemiec jest działać czysto humanitarnie jak organizacja pozarządowa, a przede wszystkim nie podejmować działań zbrojnych. Pod koniec każdego swojego zaangażowania militarnego Niemcy ani nie zwyciężają, ani nie odnoszą porażki, ale po prostu wycofują się. Pytania o sens ich uczestnictwa w zagranicznych operacjach wojskowych pozostają bez odpowiedzi. Merkel w jednym z przemówień w listopadzie 2011 roku w Berlinie opowiedziała się za wspieraniem państw zaprzyjaźnionych i działających zgodnie z niemieckimi interesami poprzez dostarczanie im broni, wyposażenia wojskowego i pomoc w szkoleniach, dzięki czemu same Niemcy nie musiałyby brać udziału w działaniach zbrojnych na świecie. Propozycję taką nazwano „doktryną Merkel” i spotkała się ona częściowo z dezaprobatą. Erich Vad przytacza w tym kontekście słowa polskiego ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, który powiedział: „mniej zaczynam się obawiać niemieckiej potęgi niż niemieckiej bezczynności”. W erze Merkel bezczynność w sferze polityki bezpieczeństwa dominowała; Berlin krył się w europejskich staraniach o udział w operacjach przeciwko państwu islamskiemu za Paryżem. W konkluzji autor stwierdza, iż Niemcy nie posiadają prawdziwej strategii w zakresie polityki bezpieczeństwa, nie mają kultury strategicznej, która cechuje sojuszników. „W gruncie rzeczy nie wiemy, po co jest Bundeswehra, dlaczego i w jakim celu naprawdę potrzebne nam są siły zbrojne poza zadaniami o charakterze humanitarnym. Tym samym w relacjach międzynarodowych nie jesteśmy ani przewidywalni, ani nie można na nas polegać, pomijając zwyczajowe, nie mające żadnych konsekwencji prawienie morałów i rytuały udawania oburzonych, w czym Niemcy są mistrzami świata. Pod względem militarnym mamy kilka do zaoferowania. Niemcy są światową potęgą handlową, do czego należą także stabilne stosunki międzynarodowe, a mimo wszelkich braków jest to kraj, który dla wielu ludzi na świecie jest miejscem, za którym się tęskni. To trzeba zachować. I do tego należy także silna, zdolna do działania armia.” (s. 309)
Podsumowując opinie krytyków różnych aspektów polityki byłej kanclerz, można stwierdzić, iż podejmowane przez nią decyzje i działania były w większości uwarunkowane z jednej strony jej socjalizacją w byłej NRD, przywiązaniem do systemu wzorców i wartości przyswojonych w okresie istnienia tego państwa. Są to nadrzędność państwa wobec obywatela i jego podporządkowanie władzy, wyższość wspólnoty nad jednostką, co skutkowało tylko ograniczonym uznaniem wartości Zachodu, takich jak autonomia jednostki, demokratyczne państwo prawa, wolność słowa. Z drugiej strony Merkel wyniosła z domu rodzinnego pewną wrażliwość na potrzeby ludzi słabych i upośledzonych, przede wszystkim materialnie, i stąd jej decyzja o otwarciu granic dla niezliczonych przybyszów z państw objętych konfliktami zbrojnymi, ale także ludzi poszukujących lepszego życia na Zachodzie. o ile na jej decyzji zaważyły także względy ekonomiczne, czyli oczekiwanie na pozyskanie setek tysięcy, a choćby więcej rąk do pracy, to srodze się zawiodła, gdyż większość migrantów to nie przysłowiowi „lekarze” i „inżynierowie”, ale młodzi, niewykształceni mężczyźni, często nie zamierzający się socjalizować w Niemczech.
Skutki polityki niemieckiej kanclerz okazują się niekorzystne nie tylko dla Niemiec, ale i dla Europy. Zainicjowana przez nią polityka energetyczna, odejście od energetyki jądrowej i przejście na OZE pociąga za sobą duży wzrost kosztów. Otwarcie granic spowodowało gwałtowny wzrost przestępczości, której sprawcami są coraz częściej imigranci. Poczucie bezpieczeństwa Europejczyków uległo zachwianiu. Koszty społeczne, które powoduje napływ obcych kulturowo ludzi, ponoszą europejscy podatnicy. Obniżył się poziom usług społecznych dla rodzimych mieszkańców. To wszystko powoduje wzrost nastrojów nieprzychylnych lub wręcz wrogich wobec przybyszów spoza Europy, stając się pożywką dla ugrupowań skrajnie prawicowych.
Stosunek do zachodzących od czasów Merkel zjawisk w Niemczech jest różny w dawnych i nowych landach tego państwa. Szczególnie silne nastroje antyimigranckie są na wschodzie tego kraju, gdzie partia Alternatywa dla Niemiec (AfD) odnosi w wyborach regionalnych coraz większe sukcesy. Brak jednak zarówno na wschodzie, jak i na zachodzie Niemiec żądań rozliczenia krytykowanych przez autorów omawianych tu książek decyzji i działań politycznych byłej kanclerz. Głosy krytyczne w niemieckich mediach społecznościowych spotykają się z ostrą reakcją, w tym także z prześladowaniami ich autorów, jak np. w przypadku pewnego bawarskiego emeryta, który w listopadzie 2024 roku zamieścił na portalu X zdjęcie niemieckiego wicekanclerza i ministra gospodarki Roberta Habecka z podpisem Schwachkopf Professional (Zawodowy debil), co skutkowało pociągnięciem jego autora do odpowiedzialności karnej. Wynikać to może z odmiennych od polskich wzorców kultury prowadzenia sporów politycznych (Streitkultur), a także z dominacji pozycji lewicowych w mediach głównego nurtu, ale także w instytucjach państwowych (szkoły, policja, urzędy) i społecznych (organizacje, fundacje, stowarzyszenia). Bardzo nieśmiało i bez większego rozgłosu działają w Niemczech pojedynczy i grupowi krytycy poprawności politycznej, ideologii gender, wykluczania osób wyrażających poglądy niezgodne z mainstreamem (Cancel culture) i last not least głoszący pochwałę własnego narodu i rodzimej kultury w starciu z multikulturalizmem.
Trzy lata po ustąpieniu Merkel ze stanowiska kanclerza Niemcy znajdują się w poważnym kryzysie, którego końca nie widać. Była niemiecka kanclerz spisała swą biografię pod mało komunikatywnym tytułem „Wolność. Wspomnienia 1954 – 2021” (Freiheit. Erinnerungen 1954 – 2021), która ukazuje się 26 listopada 2024 w trzydziestu językach, w tym także po polsku. Konfrontacja jej wspomnień z tym, co piszą jej krytycy, przyczyni się może do lepszego zrozumienia złożoności jej biografii.
Autor tekstu: Tomasz Pszczółkowski
—
Bibliografia:
Dr. C. E. Nyder (pseud.): 16 Jahre Angela Merkel. Die Bilanz eines Zerstörungswerks, wydawnictwo Kopp Verlag, Rottenburg 2021, 288 stron.
Philip Plickert (red.), Merkel. Die kritische Bilanz von 16 Jahren Kanzlerschaft, wyd. 2., całkowicie przeredagowane i rozszerzone, FinanzBuch Verlag München 2021, 316 stron.
—
[1] https://live.handelsblatt.com/statista-statistik-anzahl-der-elektroautos-in-deutschland-von-2006-bis-april-2024/, dostęp 29.10.2024.