Dziś występuje jako jeden z najbliższych doradców Kaczyńskiego i Dudy, samozwańczy obrońca konserwatywnych wartości i narodowej tożsamości. Jednak przeszłość Andrzeja Zybertowicza wygląda zupełnie inaczej niż jego współczesny wizerunek. I nie chodzi tu o drobne niuanse, ale o poważne pytania o wiarygodność i konsekwencję w poglądach.
W latach 80. Zybertowicz był aktywnie związany z grupą Sigma, działającą w ramach Socjalistycznego Związku Studentów Polskich (SZSP) – organizacji jawnie wspierającej władzę PRL. Była to struktura, która miała na celu wychowywanie młodzieży w duchu socjalizmu i lojalności wobec komunistycznej władzy. W tamtym czasie takie zaangażowanie nie było aktem odwagi, ale raczej – jak wielu uważa – bezpieczną drogą kariery i osobistego awansu. Co więcej, praca doktorska Zybertowicza dotyczyła… marksistowskiego materializmu historycznego. Tak, tego samego nurtu ideologicznego, z którym w tej chwili prawica walczy jak z największym złem współczesnego świata. Trudno o bardziej jaskrawy przykład ideowego zakrętu – albo, jak niektórzy mówią bez ogródek, politycznego oportunizmu.
Jak to możliwe, iż człowiek, który kształcił się i rozwijał intelektualnie w środowisku marksistowskim, dziś moralizuje z pozycji narodowo-katolickiego mentora? Czy mamy do czynienia z autentyczną przemianą światopoglądową, czy raczej z chłodną kalkulacją – dostosowywaniem się do tego, co akurat się opłaca? Zybertowicz lubi występować w roli człowieka o przenikliwym umyśle, analityka głębokich procesów społecznych i kulturowych. To wszystko pozory. Jego własna biografia rzuca cień na tę pozorną niezależność i rzekomą intelektualną uczciwość. W końcu trudno poważnie traktować kogoś, kto najpierw pisał o przewadze materializmu historycznego, a później głosi hasła o duchowym odrodzeniu narodu.
Nie chodzi o to, by potępiać kogoś za młodzieńcze wybory. Ale kiedy dawny członek SZSP i badacz marksizmu staje się twarzą „antykomunistycznej” elity III RP, to warto zapytać: gdzie kończy się autentyczna ewolucja poglądów, a gdzie zaczyna karierowiczostwo? W świecie polityki i ideologii zmiana zdania nie jest grzechem. Ale brak rozliczenia z własną przeszłością – już tak. A Andrzej Zybertowicz zdaje się robić wszystko, by jego młodzieńcze zaangażowanie w struktury PRL pozostało tylko przypisem na marginesie. Tyle iż przypisy też mówią prawdę. Czasem więcej niż cała reszta tekstu.
Ciekawe co jeszcze ukrywa…