Andrzej Duda „wielkim nieobecnym” na gali europejskiej. „Oddał scenę”

news.5v.pl 2 dni temu
  • Prof. Kosińska przewiduje, iż rezygnacja Polski z organizacji szczytu otwierającego polską prezydencję w Radzie UE, na którym zależało prezydentowi Andrzejowi Dudzie, to „pstryczek ze strony rządu”
  • — Być może azyl Marcina Romanowskiego jest jakąś kartą przetargowa ze strony Viktora Orbana i węgierski premier może jej użyć jej właśnie w czasie polskiej prezydencji — uważa prof. Kosińska.
  • Politolożka dodaje, iż „o ile Rafał Trzaskowski jest politykiem formatu europejskiego, to polska prezydencja raczej bezpośrednio nie wpłynie na jego kampanię”
  • Więcej takich artykułów znajdziesz na stronie głównej Onetu

Prof. Anna Kosińska uważa, iż w sprawie polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej władze „mają dobrą komunikację”, a politycy wreszcie zrozumieli, iż trzeba objaśnić obywatelom, na czym polega ta prezydencja. — Nie możemy tu liczyć na jakieś bardzo namacalne zyski, na pewno jest to prestiż wizerunkowy. Któryś z aktorów politycznych dobrze to określił, iż to trochę zawiadywanie ruchem: tym, w jakim tempie realizowane są procedury legislacyjne, w jakiej kolejności poszczególne sprawy trafiają na agendę — wyjaśnia politolożka z Uniwersytetu Szczecińskiego.

Niemniej, w najbliższym półroczu oczy pozostałych państw członkowskich będą bardziej niż zwykle skierowane na Polskę. — Byłoby bardzo niedobrze, gdyby sprawy polityki krajowej rzutowały na scenę międzynarodową. Widzimy jednak, iż tak się dzieje, chociażby w relacjach z Węgrami — mówi prof. Kosińska.

Jak dodaje, na linii Polska-Węgry nastąpiło ochłodzenie, jeżeli nie zamrożenie relacji, szczególnie w kontekście ostatnich wydarzeń. — Być może jest to jakaś karta przetargowa ze strony Viktora Orbana, bo samo zdarzenie jest kilka znaczące — to tylko wiceminister z Polski, który poprosił Węgry o azyl. Natomiast w relacjach dyplomatycznych, myślę, iż sprawa azylu Marcina Romanowskiego może być użyta jako karta przetargowa właśnie na czas polskiej prezydencji — uważa prof. Kosińska.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Pstryczek od rządu

Na piątkowej uroczystej gali otwarcia polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej zabrakło głowy państwa. Prezydent Andrzej Duda, na kilka miesięcy przed zakończeniem drugiej kadencji swojej prezydentury odmówił uczestnictwa w inauguracji. Prezydenccy urzędnicy tę nieobecność uzasadnili tym, iż ze strony rządu Donalda Tuska nie było „odpowiedniego gestu” w stronę prezydenta. Z kolei Kancelaria Prezesa Rady Ministrów odpowiedziała, iż „wszystko zgodnie z procedurami”.

— Myślę, iż jednak jest to trochę pstryczek ze strony rządu, iż w Polsce nie będzie zorganizowany szczyt otwierający polską prezydencję, na którym mam wrażenie prezydentowi Andrzejowi Dudzie bardzo zależało — ocenia prof. Kosińska. Przypomina również, iż część unijnych państw w trakcie swojej prezydencji organizowała podobne szczyty, ale nie było to regułą.

— Odczytuję to jako błąd ze strony prezydenta, bo w ten sposób sam oddał scenę polityczną. Mieliśmy prawie 2 tys. gości. To wydarzenie miało charakter prestiżowej uroczystości, a tu prezydent się nie pojawia i wysyła na swoje miejsce eksperta, co pokazuje postawę obrażoną, na którą w mojej ocenie w polityce międzynarodowej miejsca być nie może — twierdzi.

— To była niepowtarzalna okazja na mocny akcent już przy schyłku prezydentury. Była to też okazja, by zostawić na boku animozje wewnętrzne i pokazać się na zewnątrz jako zwarta drużyna. Mam wrażenie, iż w tym aspekcie zabrakło stylu politycznego — zauważ prof. Kosińska. Jak dodaje, była to sytuacja, „kiedy mimo obecności 2 tys. osób, najbardziej widać tych nieobecnych”.

— Prezydent był właśnie tym wielkim nieobecnym. Tak się nie tworzy ani wizerunku państwa, ani osobistego brandu — podsumowuje politolożka.

Polska rezydencja a kampania prezydencka

Pytamy również o to, jak i czy w ogóle polska prezydencja w Radzie UE wpłynie na kampanię Rafała Trzaskowskiego.

— Nie widzę tu silnego połączenia. Wiadomo, iż Rafał Trzaskowski jest politykiem formatu europejskiego, natomiast żeby polska prezydencja bezpośrednio miała wpłynąć na jego kampanię — mam wrażenie, iż nie — ocenia politolożka.

Tłumaczy, iż cele zdefiniowane przez sztab Trzaskowskiego sięgają przede wszystkim do tego, co dzieje się w Polsce i „chodzi o dotarcie do tych obywateli, którzy nie są przekonani, iż jest to ich kandydat”. Dodaje, iż ewentualne wykorzystanie prezydencji może przysporzyć sympatii, ale wyłącznie wśród obecnych zwolenników. — Nie sądzę, iż to będzie narzędzie do kampanijnych zmagań — ocenia prof. Kosińska.

Kandydat Koalicji Obywatelskiej uczestniczył w inauguracji polskiej prezydencji w Radzie UEw Teatrze Wielkim — Operze Narodowej. Wcześniej kandydat Prawa i Sprawiedliwości Karol Nawrocki protestował razem z rolnikami pod hasłem „pięć razy nie”, czyli — jak wymieniali demonstranci — sprzeciw wobec Mercosuru , Zielonego Ładu, importu z Ukrainy, „niszczeniu polskich lasów i łowiectwa” oraz „wygaszaniu polskiej gospodarki”.

Uderzenie premiera. „Tym wpisem podkreślił tę polaryzację”

W sobotę rano premier Donald Tusk w mocnych słowach ocenił udział Karola Nawrockiego w proteście rolników. „Pytanie jest proste i śmiertelnie poważne: czy chcecie prezydenta budującego bezpieczną i silną Europę, czy takiego, który wspólnie z Putinem i jego sojusznikami będzie ją rozwalał?” — napisał na platformie X.

Prof. Anna Kosińska uważa, iż wsparcie, którego Donald Tusk udziela Rafałowi Trzaskowskiemu, stanie się w pewnym momencie ograniczone. Z jednej strony wsparcie to pozwala budować duży zasięg wśród odbiorców, ale z drugiej sprawia, iż wszystkie dotychczasowe niepowodzenia rządu będą szły na konto Rafała Trzaskowskiego — twierdzi.

— Tym wpisem premier podkreślił tę polaryzację: z jednej strony Polexit, z drugiej silna Europa, do której nasza prezydencja może się przyczynić. To są działania tu i teraz, sprawne wykorzystywanie sytuacji, często wykorzystywane przez polityków, niezależnie od opcji, czyli: my stoimy tam, oni stoją tu. Teraz obywatelko i obywatelu wybierz, w którą stronę chcesz swoim głosem przechylić szalę — komentuje politolożka.

Politolożka: odpowiedź długa, emocjonalna

Nieco trzy godziny później premierowi odpisał Karol Nawrocki, który napisał m.in.: „Wczoraj byłem wśród polskich rolników, których podległe panu służby spacyfikowały pod Sejmem w ubiegłym roku. Co do Putina — nie znam, ale wnioskuję po zdjęciach, iż to pański znajomy — zatem proszę mu przekazać, iż jego listów gończych także się nie boję”.

— Odpowiedź długa, emocjonalna. Proszę zauważyć, iż ta komunikacja ma swoją specyfikę — lepiej krążą i upowszechniają się krótkie „iksy”. Tutaj było bardzo dużo wątków wplecionych w życiorys i politycznych przytyków. Jednak kampania nie będzie toczyła się między premierem a Nawrockim, tylko między Trzaskowskim a Nawrockim — uważa prof. Kosińska.

Idź do oryginalnego materiału