Ujawnienie mechanizmu podsłuchiwania opozycji oraz przekrętów PiS pokazuje, iż wybory prezydenckie nie były uczciwe. Realnie wygrał je Rafał Trzaskowski z potężnym poparciem, poparciem realnym i prawdziwym. Andrzej Duda, po raz kolejnych zresztą, okazuje się po prostu długopisem, notariusze, człowiekiem wsadzonym na stanowisko. Bez polotu, bez charakteru, całkowicie niezdolnym do rządzenia.
Rafał Trzaskowski to jego przeciwieństwo. Doskonale zna kilka języków, świetnie radzi sobie w zarządzaniu choćby tak złożonym organizmem jakim jest Warszawa. Nic więc dziwnego, iż po Tusku to drugi cel ataków PiS. Kaczyński doskonale wie, jak groźny to przeciwnik i jak skuteczny. Z pozycji prezydenta miasta Warszawy może bez problemu sięgnąć po wszystko.
PiS, prawdopodobnie mając dane z podsłuchów i od swoich agentów, zakonspirowanych w otoczeniu prezydenta Warszawy wie, iż Donald Tusk może tuż przed wyborami uczynić z Trzaskowskiego kluczową postać wyborów. Wtedy nikt nie pomoże Kaczyńskiemu, bo Trzaskowski ma niesamowitą zdolność pozyskiwania głosów wyborczych.
Duda mógłby już dzisiaj podać się do dymisji – stanowisko prezydenta uzyskał… w bardzo nieczystej grze znaczonymi kartami.