Andrzej Duda i jego narty… i inni. interesujące pary otrzymały nagrody

3 godzin temu

Od jabłka właśnie zaczęły się kłopoty w raju i dlatego teraz tu, na Ziemi, mamy czasem piekło. Bo jak słusznie zauważył filozof: „Piekło to inni”. Jak się uważnie przyjrzeć, to tych szczęśliwych, złączonych na zawsze połówek jest wiele, choć gołym okiem może tego nie widać. Odchodzący już niedługo ze stanowiska prezydent Andrzej Duda (52 l.) tworzy od lat szczęśliwy związek. Ze swoimi nartami. Nieważne, co dzieje się w kraju: Andrzej jedzie poszusować po stoku. Tam jest wolny od ciosającej mu kołki na głowie Agaty, od Jarosława kochającego koty, ale nienawidzącego ludzi i dającego tego dowody na każdym kroku. Tam dopiero, na białym puchu, pierwszy człowiek w państwie jest szybki, gibki i taki przystojny. Kiedy mknie przez nasze piękne góry na swoich deskach, dziewczęta i chłopcy nie mogą oderwać od niego wzroku. Albo taki Mateusz Morawiecki (56 l.). Od kiedy odkrył, iż istnieje Twitter (potem przemianowany na X), były szef rządu nie marnuje ani godziny: nagrywa swoje filmiki, wystąpienia i polemiki. Nie może przestać, nie chce się zatrzymać. Tam, w wirtualnej rzeczywistości, Mateusz jest szczęśliwy. On i X to para doskonała. Jego kolega po fachu, też premier, tyle iż obecny, nie ma tyle determinacji do budowania związków. Donald Tusk (67 l.) słynie z tego, iż u jego boku nie jest łatwo wytrwać. Potrafi się obrazić, pozbyć najbliższych współpracowników, wygnać ich na polityczne zesłanie i bez sentymentów znaleźć sobie nowych. Jeszcze nigdy nie zaznał tego kiczowatego, ale jakże miłego poczucia spełnienia, iż oto tworzy jedno smakowite jabłko z drugim, równie ambitnym i bezkompromisowym politykiem co on. Na szczęście na polityce życie się nie kończy.

Mleko się rozlało

Miesięcznik „Pani” znów rozdał swoje Srebrne Jabłka parom, które czytelnicy uznali za najwspanialsze. Ponura codzienność w przeszłości niejednokrotnie weryfikowała owe czytelnicze wybory i spora część tych związków nie wytrzymała próby czasu. Redakcja nigdy – przynajmniej oficjalnie – nie poprosiła nikogo o zwrot trofeum. Jabłka, choć nieco zepsute, pozostały więc w rękach laureatów, wstydliwie pewnie gdzieś schowane przed wzrokiem nowych partnerów. Nie ma co utyskiwać nad takim rozwojem wypadków. Ot, mleko się rozlało – żeby pozostać w świecie spożywczych metafor. Czy z tegorocznymi nagrodzonymi będzie inaczej? Jak mawiają telewizyjni reporterzy, którym wyraźnie brak wiedzy i talentu, by powiedzieć coś mądrzejszego: czas pokaże. „Pani” już od 1991 roku prezentuje na swoich łamach pary, które potem ubiegają się o uznanie czytelników w plebiscycie. „Obyś żył w ciekawych czasach – to stare chińskie życzenie spełnia się na naszych oczach. To absolutnie wyjątkowa edycja, ponieważ po raz pierwszy nie zwyciężyli ani aktorzy, ani reżyserzy, ani wybitni lekarze” – tak zapowiadała laureatów redaktor naczelna miesięcznika Monika Stukonis. Zwyciężyła dziennikarka polityczna Justyna Dobrosz-Oracz (46 l.) i jej mąż Paweł Oracz, specjalista branży informatycznej. W tej parze to ona jest osobą publiczną. Ostra w starciu z dziennikarzami, łagodnieje, gdy opowiada o ukochanym człowieku: „Dla mnie miłość to odnalezienie wolności w drugim człowieku. Jak się znajdzie taką wolność, taką drugą połówkę, to trzeba się tego kurczowo trzymać” – mówiła Justyna Dobrosz- Oracz, odbierając Srebrne Jabłko. „Żeby zbudować relację, która trwa przez lata, to po pierwsze trzeba mieć charakter i bardzo się kochać. Ja Pawła bardzo kocham, nie zasnę, dopóki on nie wróci”.

Inne wyróżnienia

Kolejne wyróżnienie powędrowało do międzynarodowej pary. On to Mark Brzezinski (59 l.) – syn, nieżyjącego już znakomitego polityka Zbigniewa Brzezińskiego, doradcy prezydenta Jimmy’ego Cartera. Dopiero co skończył misję ambasadora Stanów Zjednoczonych w naszym kraju. Olgę Leonowicz poznał ponad dwadzieścia lat temu. Spędzili razem upojne wakacje i każde ruszyło w swoją stronę. Spotkanie dwie dekady później uświadomiło im, iż wciąż są dla siebie ważni. „Człowiek jest szczęśliwy, kiedy ma w życiu przyjaciela, partnera i mentora. Ale kiedy ma te trzy osoby w jednej osobie, jest naprawdę bardzo szczęśliwy i ma wszystko, co jest w życiu najważniejsze” – mówiła Olga Leonowicz podczas uroczystej gali. „To dla mnie ogromny zaszczyt, jestem z Olgą bardzo dumny z tej nagrody” – dodał Mark Brzezinski, który dosłownie dzień wcześniej zakończył swoje ambasadorskie urzędowanie w Warszawie.

Trzecią parę, która spodobała się w minionym roku czytelnikom „Pani”, los postawił niedawno przed prawdziwym egzaminem. Kiedy prezenterka TVN24 Joanna Kryńska (45 l.) dowiedziała się, iż choruje na oponiaka mózgu, świat usunął się jej spod stóp. U jej boku od lat był dziennikarz sportowy Grzegorz „Gabor” Jędrzejewski, z którym kiedyś obiecali sobie miłość na dobre i na złe. Teraz życie powiedziało „sprawdzam”, a Grzegorz stanął na wysokości zadania: „(…) jest moim najlepszym kumplem, mężczyzną, którego bardzo kocham” – mówiła ze sceny Joanna. Gdy z powodzeniem stoczyli walkę z chorobą, postanowili powiedzieć sobie oficjalnie „tak”. Wzięli ślub w listopadzie. „(…) Trzeba wierzyć w marzenia o miłości, kompletnie się nie zmieniać, mieć ciągle te same priorytety, bardzo kochać, tak jak ja pokochałam Grzesia i w ogóle mi to nie przechodzi. Życzę tego każdemu” – zakończyła swoje przemówienie dziennikarka, a my dziękujemy za życzenia. Niech miłość przytrafi się każdemu. Choć raz w życiu.

Idź do oryginalnego materiału