Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak zorganizował w Sejmie spotkanie, na którym miała być omówiona kwestia utworzenia w Polsce rządu technicznego. Miało to być rozwinięcie propozycji rzuconej w powyborczy poniedziałek przez Kaczafiego. Czując polityczną krew po przegranych przez Trzaskowskiego wyborach Jarek chciał pójść za ciosem i dobić Tuska pozbawiając go teki premiera. Ale sytuacja przypomina tę z dowcipu o grupen sexie, który chciał zorganizować jeden młodzian tylko nikt nie przyszedł na jego zaproszenie. Błaszczak też został sam. Zabrakło choćby Konfederatów – pisze Andrzej Długosz.
Jednocześnie Krzysztof Bosak poinformował publicznie, iż o ile będzie widzieć problemy wewnątrz obecnej Koalicji 15 października, iż się sypie, Konfederaci poprą uchwałę o samorozwiązaniu Sejmu. Co interesujące będzie mieć także swojego kandydata na premiera, gdyby była taka oferta. Niby tą ofertą było spotkanie organizowane przez Błaszczaka.
PiS oczywiście chętnie odda tekę premiera byle dojechać Tuska. Teoretycznie cały PiS, PSL i Konfederacja wystarczyłyby do zbudowania większości w obecnym Sejmie. Problemem jest to, iż i PSL i Konfederacja będą żądać w takim przypadku teki Premiera dla siebie, a ta jest tylko jedna. Trudno się będzie dogadać. Póki co Tusk może spać spokojnie. Poza tym wątpię by cały klub PSL byłby gotów pójść na układ z PiSem. Wróbelki ćwierkają, iż Marek Sawicki może liczyć tylko na 7 głosów. Daleko za mało.
Myślę, iż Konfederacja zrobi większy biznes jeżeli doprowadzi do przedterminowych wyborów, bo będzie znacznie silniejsza po nich. To oczywiście wymagałoby zgody wszystkich klubów co wydaje się mało realne. Za dużo jest posłów, którzy wiedzą, iż przy kolejnym obrocie wypadną z Sejmu. Choć teoretycznie wszystko się może zdarzyć to na razie nie widać szans na taki scenariusz. Podtrzymuje swoją opinię, iż Konfiarze nie chcą być przystawką PiS. Oni chcą zająć miejsce PiSu. Zrobią wszystko by tak się stało wcześniej czy później. Umizgi starszego pana nic nie dadzą – podsumowuje Andrzej Długosz.