Zrobiłem w niedzielę i poniedziałek serię map (za pomocą mapchart.net) analizujących wyniki Konfederacji, Lewicy i Trzeciej Drogi w stosunku do samych siebie podczas ostatnich wyborów parlamentarnych i europejskich. Spotkały się z niemałym zainteresowaniem (zaczęło mnie śledzić wiele nowych osób, a mój profil ma już ponad 5000 obserwujących), również parlamentarzystów, w tym Krzysztofa Bosaka - wicemarszałka sejmu, który podał dalej dwie z nich. W trakcie wyborów europejskich w większości powiatów w Polsce Lewica nie przekroczyła 5%. W przypadku Konfederacji takiego powiatu nigdzie nie było. Przedstawiłem te fakty w sposób obiektywny, dyskutowałem w sposób cywilizowany ze zwolennikami różnych opcji. Wyborcy Konfederacji byli jak najbardziej zachwyceni tym wynikiem; ja niezbyt, ale to już nie chodzi o sam wynik Lewicy. Ostatnie wybory pokazały mocne różnice między wschodem, a zachodem kraju. Coraz więcej powiatów i gmin na wschód od Wisły, choćby te w mojej okolicy, mocno skręca w prawo (mowa tu o Konfederacji), a sam widzę w tym znaczący powód. Fatalna polityka informacyjna rządu (a mówię to jako członek jednej z partii wchodzących w jego skład) i zbyt mocne spięcia wewnątrzkoalicyjne, które uniemożliwiają wiele reform, a te praktycznie są potrzebne na wczoraj. Pobłażliwe traktowanie ogromnej krytyki wobec projektu Kredytu 0% dolewa tylko oliwy do ognia. Wiceminister Rozwoju i Technologii - Jacek Tomczak powiedział wprost, iż spadek cen nieruchomości jest niekorzystny, ponieważ ludzie w nie inwestują. Toż to czystej wody skandal, iż najważniejsze są pieniądze ludzi zarabiających na podstawowych dobrach. Takiego typu działania polityczne doprowadziły do ośmiu lat rządów PiS. Donald Tusk zapowiedział wczoraj (moim zdaniem słuszną) decyzję o podjęciu odpowiednich kroków w sprawie tzw. alkotubek, które wywołują od kilku dni wiele kontrowersji (również wczoraj producent przekazał, iż zostaną wycofane z rynku), ale przy tym wiele osób jest wściekłych, iż jest to ich zdaniem temat zastępczy, a krytyczne spojrzenie na ten świeży problem jest wręcz wyśmiewane przez zwykłych ludzi. I tu jest też pewien problem w naszym społeczeństwie. Ważniejsze jest dobro wolnego rynku, który ułatwia kamuflowanie problemu alkoholowego i jednocześnie tworzy alkohol w tubkach do złudzenia przypominający musy owocowe dla dzieci. Innym palącym problemem jest bandyctwo drogowe, które ostatnio coraz mocniej dotyka zwykłych ludzi - ci giną na ulicach, bo kary są zdecydowanie za niskie. Sąd może wydać choćby kilka zakazów prowadzenia pojazdów, a piraci dalej będą jeździć i stwarzać potencjalne zagrożenie, no bo w końcu chcą pokazać jacy to oni nie są superowi w swoich wypasionych brykach. Kilkukrotnie podskakiwałem ze strachu w moim mieszkaniu w Krakowie bo wieśniacy umysłowi muszą jak najgłośniej strzelić z tłumika, tak żeby cała okolica usłyszała, iż jedzie „król szos”. Pomysł dotyczący wysokości mandatów jako pewien procent rocznych zarobków to dla niektórych za dużo. Uderza to przecież w „wolność” do szybkiego zap***rzania.
Wschód Polski boryka się z wieloma problemami. Numer jeden - słaba komunikacja publiczna (wschodnie województwa mają przykładowo najmniej linii kolejowych przypadających na 1000 km2 powierzchni -
źródło). Numer dwa - poziom wykształcenia (wyniki exit poll jasno pokazały, iż im niższe wykształcenie, tym większe poparcie dla prawicy -
źródło) poza większymi ośrodkami miejskimi jest niski, a to jest wykorzystywane przez partie, które patriotyzm i krzyż niosą na sztandarach (niekoniecznie zachowując się przy tym patriotycznie, ale to już moja opinia). Partie bardziej liberalne światopoglądowo czasami wręcz sprawiają wrażenie, iż takim typem wyborców gardzą, co jest ogromnym błędem. Po trzecie - zarobki. To jest dominujący, zdaje mi się, problem. Średnie pensje w tzw. „Polsce B” są po prostu niskie. Nic zatem dziwnego, iż zmęczeni trudną sytuacją finansową, a zarazem ciężko pracujący ludzie widzą w Konfederacji mówiącej o tym, iż ich program pozwoli na to, by mieli duży dom, dwa samochody, grilla i wakacje, bo nie pozwolą, aby to całe „złe państwo” i „zła Unia” zabierały im zbyt dużo w podatkach. Poza tym, w większości państw Europy takiego typu populizm rośnie w siłę, bo ludzie szczerze w to wierzą. Chociażby kilka dni temu w Austrii wybory parlamentarne wygrała skrajnie prawicowa FPÖ.
Na sam koniec dodam również, iż rozpychający się PSL naprawdę zniechęca liberalny elektorat do wspierania rządu starając się udobruchać ludzi, którzy w większości na koalicję rządzącą nigdy by nie zagłosowali: myśliwych (którzy nie są za bardzo lubiani w społeczeństwie, nie chcą chociażby pozwolić na to, aby mieli obowiązkowe badania okresowe), tzw. środowiska „pro-life”, czy Episkopat.