W strategii bezpieczeństwa narodowego, którą ogłoszono 4 grudnia, USA rezygnują z dążenia do globalnej dominacji na rzecz przejścia do wielobiegunowego świata i utrzymywania równowagi sił. Ameryka uznaje prawo regionalnych mocarstw do tworzenia ich stref wpływów. Nie oznacza to jednak, iż godzi się na to, żeby jakieś państwo (Chiny) stało się globalnym hegemonem.
Waszyngton nie rezygnuje też z ambicji pozostania największą potęgą militarną. Chce utrzymać najmocniejsze siły konwencjonalne na świecie z odstraszaniem nuklearnym oraz obroną przeciwrakietową nowej generacji Golden Dome (Złota Kopuła), która ma kosztować 175 miliardów dolarów.
Dokument podkreśla znaczenie suwerenności narodowej poszczególnych państw, stawia na relacje bilateralne z tymi krajami i krytycznie odnosi się do organizacji międzynarodowych, które według autorów miały negatywny wpływ na USA, podobnie jak globalizacja służąca bardziej Chinom niż Ameryce.
Strategia wprowadza nową hierarchię najważniejszych dla USA regionów świata. Na pierwszych miejscach są Indo-Pacyfik oraz obie Ameryki (tzw. zachodnia hemisfera).
W rejonie Pacyfiku Ameryka chce przede wszystkim rywalizować z Chinami pod względem ekonomicznym. W odniesieniu do obu Ameryk Trump zamierza stosować zmodyfikowaną doktrynę prezydenta Monroego (Monroe Doctrine) ogłoszoną w 1823 roku. USA planują przenieść tam część łańcuchów dostaw kluczowych dziedzin gospodarki i wzmocnić relacje gospodarcze z krajami Ameryki Łacińskiej. Ale żeby zrealizować ten cel, Stany Zjednoczone powinny doprowadzić do upadku wenezuelskiej dyktatury, na co właśnie się zanosi.

4 godzin temu











