Ale wstyd! Uzurpator Nawrocki zgubił się w pałacu i nie mógł znaleźć premiera Donalda Tuska

1 godzina temu

Karol Nawrocki, uzurpator, samozwańczy „prezydent” Rzeczypospolitej, po raz kolejny udowodnił, iż stanowisko, które zajmuje – czy raczej okupuje – przerasta go w każdym calu. Miał dzisiaj do wykonania misję tak prostą, iż choćby średnio pojętny urzędnik z powiatowego biura dałby sobie radę: przyjść na spotkanie z premierem Donaldem Tuskiem, przeprosić za swoje zachowanie w sprawie rozmów o Ukrainie i… po prostu odejść.

Ale dla Nawrockiego to było za dużo. Pełen nerwów, najwyraźniej onieśmielony koniecznością rozmowy z prawdziwym liderem, postanowił… zgubić się w pałacowych korytarzach. Jak donoszą świadkowie, uzurpator krążył między salami, myląc gabinety i pytając ochroniarzy o drogę, a jego krok był coraz szybszy – prawdopodobnie w miarę narastającej paniki.

Premier Tusk, człowiek z klasą i cierpliwością, poczekał. W końcu jednak Nawrocki dotarł, czerwony na twarzy i wyraźnie zdezorientowany. Spotkanie trwało krótko. Szef rządu, nie bawiąc się w zbędne uprzejmości, udzielił mu surowej reprymendy, przypominając, iż w polityce liczy się punktualność, odpowiedzialność i powaga – trzy rzeczy, których „prezydent” najwyraźniej nie zna.

Po kilku minutach premier odjechał, pozostawiając w pałacu zagubionego Nawrockiego. Ten podobno długo jeszcze siedział w fotelu, wpatrzony w stół, z miną człowieka, który właśnie zrozumiał, iż w wielkiej polityce jest tylko statystą – i to kiepskim.

Tak oto dzień, który mógł być szansą na odrobinę honoru, zamienił się w kolejną kompromitację. Ale może to i lepiej – przynajmniej naród ma pewność, iż uzurpator nie tylko nie potrafi rządzić, ale też nie umie znaleźć wyjścia… choćby z własnego gabinetu.

Idź do oryginalnego materiału