Ale wstyd! Co teraz powie Duda?!

6 dni temu

Decyzja Sądu Rejonowego w Sokółce o podtrzymaniu umorzenia śledztwa w sprawie zatrzymania Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika w Pałacu Prezydenckim 9 stycznia 2024 roku zamyka kolejny rozdział w politycznym spektaklu, w którym główną rolę odgrywają prezydent Andrzej Duda oraz byli szefowie CBA.

Ich postępowanie w tej sprawie, a także w kontekście tzw. afery gruntowej, ujawnia nie tylko brak szacunku dla porządku prawnego, ale także skłonność do eskalowania konfliktów dla politycznych korzyści. Działania Dudy, Kamińskiego i Wąsika to przykład nieodpowiedzialności, która destabilizuje państwo i podważa zaufanie do instytucji.

Prezydent Andrzej Duda, stosując w 2015 roku prawo łaski wobec Kamińskiego i Wąsika po nieprawomocnym wyroku, wywołał kryzys konstytucyjny, który ciągnie się do dziś. Siedmioosobowy skład Sądu Najwyższego w 2017 roku jasno stwierdził, iż „ułaskawienie kogokolwiek przed jego prawomocnym skazaniem nie wywołuje żadnych skutków prawnych”. Mimo to Duda uparcie bronił swojej decyzji, przedstawiając się jako strażnik sprawiedliwości, a nie jako polityk działający na zlecenie PiS. Jego postawa, zamiast łagodzić spory, zaostrzyła konflikt między władzą wykonawczą a sądownictwem, podważając niezależność sądów. W 2023 roku, gdy SN podjął postępowanie w sprawie ułaskawienia, Duda nie wycofał się z narracji o „niesprawiedliwym prześladowaniu” swoich współpracowników, co tylko pogłębiło chaos prawny. Prezydent, który powinien być symbolem stabilności, stał się narzędziem politycznych gierek, stawiając interes partyjny nad dobrem państwa.

Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik, skazani prawomocnie w grudniu 2023 roku za nadużycia w aferze gruntowej, od początku odrzucali wyrok sądu i decyzje o wygaszeniu ich mandatów poselskich. Ich postawa – wyrażona w publicznych wystąpieniach, gdzie Kamiński mówił: „Nie uznajemy tego wyroku, to polityczna zemsta” – to jawne lekceważenie wymiaru sprawiedliwości. Zatrzymanie ich w Pałacu Prezydenckim, które Prokuratura Okręgowa w Warszawie uznała za zgodne z prawem, było kulminacją ich desperackiej próby uniknięcia odpowiedzialności. Zamiast stawić czoła konsekwencjom, obaj politycy wybrali drogę konfrontacji, ukrywając się pod skrzydłami prezydenta. Ich działania nie tylko kompromitują ich jako byłych szefów CBA, instytucji mającej zwalczać korupcję, ale także podważają zaufanie obywateli do państwa prawa.

Zatrzymanie Kamińskiego i Wąsika w Pałacu Prezydenckim było symbolicznym momentem, który obnażył słabość instytucji państwa w obliczu politycznych ambicji. Duda, udzielając im schronienia, przekształcił urząd prezydenta w scenę politycznego teatru. Jak zauważył jeden z komentatorów w „Gazecie Wyborczej”: „Pałac Prezydencki stał się twierdzą dla skazanych, a nie miejscem reprezentowania narodu”. Decyzja sądu o umorzeniu śledztwa ws. działań policji i SOP potwierdza, iż funkcjonariusze działali zgodnie z prawem, co stawia w jeszcze gorszym świetle upór Dudy i jego protegowanych. Ich zachowanie, zamiast budować szacunek dla prawa, promuje narrację o „politycznym prześladowaniu”, która służy jedynie mobilizacji elektoratu PiS.

Postawa Dudy, Kamińskiego i Wąsika ma daleko idące konsekwencje. Po pierwsze, podważa autorytet sądownictwa, sugerując, iż wyroki można ignorować, jeżeli ma się poparcie prezydenta. Po drugie, eskaluje podziały społeczne, podsycając narrację o „dwóch Polskach”. W finally, ich działania osłabiają zaufanie do instytucji państwa, które powinny działać ponad partyjnymi interesami. Jak zauważył prof. Marek Safjan, były prezes TK: „Prezydent, który stawia się ponad prawem, niszczy fundamenty demokracji”. Duda, Kamiński i Wąsik, zamiast wziąć odpowiedzialność za swoje czyny, wybrali drogę konfrontacji, która szkodzi Polsce bardziej, niż przyznanie się do błędów.

Andrzej Duda, Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik swoim postępowaniem w sprawie afery gruntowej i zatrzymania w Pałacu Prezydenckim pokazali, iż polityczne ambicje są dla nich ważniejsze niż praworządność. Ich upór w ignorowaniu wyroków sądowych i wykorzystywanie urzędu prezydenta do ochrony skazanych to przykład nieodpowiedzialności, która destabilizuje państwo. Polska zasługuje na liderów, którzy szanują prawo, a nie na polityków, którzy zamieniają instytucje w narzędzie partyjnych rozgrywek.

Idź do oryginalnego materiału