Mariusz Błaszczak stwierdził, iż rząd Donalda Tuska powinien podać się do dymisji w przypadku zwycięstwa Donalda Trumpa. Jacek Sasin nieźle się gimnastykował, tłumacząc słowa partyjnego kolegi. Jacek Sasin miał trudne zadanie: na antenie Radia ZET został zapytany o kuriozalną wypowiedź swojego partyjnego kolegi, Mariusza Błaszczaka. Były szef MON zabłysnął stwierdzeniem, iż rząd Donalda Tuska poda się do dymisji, o ile wybory w USA wygra Donald Trump. – Nie muszę mu niczego doradzać, on doskonale wie, co robić i co mówić – odparł Sasin, a ton jego głosu już sugerował, iż to niewygodny temat. Wytłumaczyć kuriozalne słowa Błaszczaka, tak by nie skrytykować kolegi i jeszcze samemu się nie pogrążyć? Oj, tu potrzebne byłyby korepetycje z gimnastyki od Leszka Blanika. Sasin postawił na sprawdzoną taktykę: słowa Błaszczaka, niczym poezje Cypriana Kamila Norwida, są niezrozumiane przez odbiorców. – Trzeba słuchać ze zrozumieniem, a nie słuchać pod tezę, którą samemu się formułuje. Jak się słucha ze zrozumieniem, to sens tej wypowiedzi jest zupełnie jasny – przekonywał Sasin. – Jest to ostra krytyka tego, iż w tej chwili rządzący mocno postawili na Harris – oświecił słuchaczy Radia ZET były wicepremier. – jeżeli tak ma się budować dobre relacje z naszym najważniejszym sojusznikiem, to jest to nieodpowiedzialne, taki rząd jest szkodliwy dla