AI Act w ogniu konsultacji i presji na „stop-the-clock”

3 godzin temu

Komisja Europejska uruchomiła publiczne konsultacje dotyczące systemów sztucznej inteligencji wysokiego ryzyka.

Narasta presja ze strony państw członkowskich i przemysłu na opóźnienie wdrażania przepisów aktu o sztucznej inteligencji (AI Act). Przyszłość regulacji może zależeć nie tylko od regulacji, ale i od tego, czy Europa zdąży z ich praktycznym osadzeniem.

Ramy się zacieśniają – ale jak bardzo?

W czerwcu 2025 r. Komisja Europejska zainicjowała sześciotygodniowe konsultacje publiczne dotyczące stosowania przepisów AI Act w odniesieniu do tzw. systemów wysokiego ryzyka.

Konsultacje potrwają do 18 lipca 2025 r. i mają umożliwić zebranie praktycznych przykładów, identyfikację problemów interpretacyjnych oraz doprecyzowanie obowiązków leżących po stronie wszystkich podmiotów w łańcuchu wartości – od twórców i dostawców, po użytkowników tych systemów.

Zgodnie z brzmieniem aktu za wysokiego ryzyka uznaje się systemy:

  • objęte unijnym prawem harmonizacyjnym dotyczącym bezpieczeństwa produktów, oraz
  • te, które mogą znacząco wpływać na zdrowie, bezpieczeństwo lub prawa podstawowe osób, w przypadkach wskazanych w załączniku III AI Act.

Adresatami konsultacji są nie tylko przedsiębiorcy i dostawcy technologii, ale również administracja publiczna, środowiska naukowe, obywatele i organizacje społeczne.

Intencją Komisji jest stworzenie dokumentów wykonawczych – w tym wytycznych klasyfikacyjnych i technicznych – które umożliwią rzeczywiste stosowanie prawa w sposób spójny i proporcjonalny.

Standardy jeszcze w budowie, a czas płynie

Tymczasem sytuacja wokół wejścia w życie przepisów zaczyna się komplikować. Wiceszefowa Komisji Henna Virkkunen nie wykluczyła odroczenia niektórych obowiązków wynikających z AI Act, jeżeli techniczne standardy i przewodniki nie zostaną opracowane na czas.

„Jeśli zobaczymy, iż standardy i wytyczne nie będą gotowe, nie powinniśmy wykluczać opóźnienia części przepisów” – zaznaczyła Virkkunen w Luksemburgu podczas spotkania ministrów cyfryzacji UE.

Pierwsze zakazy obowiązują już od lutego 2025 r., ale najważniejsze obowiązki – w tym dotyczące najbardziej zaawansowanych modeli AI – mają wejść w życie 2 sierpnia 2025 r., a kolejne w roku 2026. Tymczasem najważniejszy dokument praktyczny, czyli kodeks praktyk dla dostawców, wciąż nie został opublikowany.

W branży narasta przekonanie, iż „stop-the-clock”, czyli mechanizm warunkowego odsunięcia terminu stosowania przepisów, jest niezbędny, aby uniknąć chaosu wdrożeniowego.

Polska w roli mediatora, ale z warunkami

Wśród państw członkowskich głosy są podzielone, ale rośnie skłonność do kompromisu. Polska, która w tej chwili przewodniczy pracom Rady UE w obszarze cyfryzacji, sygnalizuje ostrożne poparcie dla ewentualnego przesunięcia terminów – pod warunkiem, iż zostanie to wykorzystane konstruktywnie.

Dariusz Standerski, wiceminister cyfryzacji, zaznaczył, iż „samo przesunięcie terminów nie jest rozwiązaniem – potrzebujemy planu, jak te dodatkowe miesiące spożytkować”. Zdaniem Standerskiego, „odroczenie egzekwowania przepisów o dwanaście miesięcy bez działań przygotowawczych byłoby bezcelowe”.

Z jego wypowiedzi wynika, iż Polska dostrzega potrzebę uproszczenia niektórych wymagań dla biznesu, ale nie utożsamia tego wyłącznie z deregulacją. Jak podkreślił, chodzi również o analizę skutków wdrożenia, koszty compliance i wykorzystanie technologii do ich optymalizacji.

Utracony czas czy zyskana szansa?

Obawy przedstawicieli przemysłu nie są bezpodstawne. choćby firmy technologiczne dobrze przygotowane do AI Act wskazują, iż niepewność co do zakresu obowiązków, klasyfikacji ryzyk oraz mechanizmów zgodności poważnie utrudnia planowanie inwestycji i produktów. Przepisy wymagają m.in.:

  • dokumentacji oceny ryzyka,
  • nadzoru nad jakością danych treningowych,
  • zgodności z zasadą transparentności i nadzorowalności,
  • mechanizmów ochrony praw podstawowych,
  • rejestrowania decyzji podejmowanych przez AI w kontekście użytkownika końcowego.

Bez jasnych standardów technicznych (tzw. harmonised standards) i interpretacyjnych wytycznych, wiele z tych obowiązków może być wdrażanych w sposób rozbieżny, a tym samym trudny do egzekwowania i kontrolowania.

Stop-the-clock, czyli test dojrzałości europejskiego prawa

Idea „zatrzymania zegara” nie musi oznaczać legislacyjnej porażki. Może być szansą na uniknięcie kosztownych błędów wdrożeniowych i przeciążenia administracyjnego – zarówno po stronie firm, jak i organów nadzorczych. Wymaga jednak decyzji politycznej i zgody na tymczasowe zawieszenie biegu terminów.

Presja rośnie nie tylko ze strony europejskiego przemysłu, ale także ze strony administracji amerykańskiej, szczególnie po ponownym wyborze Donalda Trumpa. To kolejny czynnik, który może wpłynąć na dynamikę unijnej polityki regulacyjnej wobec AI.

Wydaje się, iż najbliższe tygodnie zadecydują nie tylko o losie „stop-the-clock”, ale też o tym, czy AI Act stanie się realnym instrumentem ochrony praw w świecie algorytmicznej transformacji – czy raczej kolejnym regulacyjnym wyzwaniem bez skutecznych narzędzi wykonawczych.

Idź do oryginalnego materiału