Bieda i korupcja.
Rewolucja w polskich mediach doprowadziła do sytuacji, gdy choćby największe koncerny zatrudniają dziennikarzy za bardzo niskie stawki. Jak informuje magazyn „Press” choćby w gigantach jak Agora czy Orlen Press dla „juniorów” to 3,5 tys. złotych netto.
Ci bardziej doświadczeni dostają w dużych redakcjach 4-5 tys. złotych. Podobnie sytuacja wygląda w telewizjach, gdzie stawki to ok. 5 tys. złotych.
W radiu pozostało gorzej i stawki wynoszą ok. 4 tys. złotych.
Przy takich stawkach trudno utrzymać się w dużym mieście, gdzie koszty wynajmu mieszkania itd. są bardzo duże. A szalejąca inflacja i drożyzna spowodowana przez PiS tylko pogarsza sytuację.
Sytuację tę wykorzystać chce PiS w trakcie wyborów. Młodych (ale nie tylko!) dziennikarzy, którzy mają styczność z politykami opozycji kusić mają koledzy z branży, z mediów związanych z władzą.
Dość powiedzieć, iż do opozycyjnych – zdawałoby się – mediów trafiają weterani z TVP i innych wspierających PiS redakcji. Rozeznają oni sytuacje wewnątrz redakcji – sprawdzają kto ile zarabia i na ile może się przydać.
A następnie przechodzą do nieformalnych ofert. Środki – w przeciwieństwie do czasów PRL – nie pochodzą bezpośrednio od SB, czy jej współczesnego wydania – CBA lub ABW. Dziennikarze dostają pieniądze bezpośrednio od kolegów w formie bezzwrotnej pożyczki, a ci z kolei np. z regionalnych ośrodków TVP.
Ośrodki TVP zlecają „byłym” pracownikom TVP fikcyjne zadania, a Ci otrzymują środki do werbunku dziennikarzy. Takich zwerbowanych dziennikarzy „prosi się” o porozmawianie z politykami opozycji, udanie się na ich imprezy, wydarzenia. Zaprzyjaźnienie i przeniknięcie do kręgu zaufania.
A później? Mogą przynosić informacje o planowanych ruchach polityków KO, Lewicy, PSL, Konfederacji. A tych najbardziej zaufanych „agentów z mikrofonem” wysyła się, aby na imprezach, czy zamkniętych spotkaniach nagrywali polityków.
Afera z mailami Dworczyka pokazała bliskie stosunki władzy z dziennikarzami z redakcji, które nie zostały jeszcze kupione formalnie przez PiS. Pojawił się wątek dziennikarzy z redakcji, które reklamy kontrolowanych przez władzę PiS spółek utrzymują przy życiu.
Jednak problem zwerbowanych dziennikarzy, którzy formalnie pracują w nieprzychylnych PiS mediach, ale żyją wyraźnie ponad stan, niewspółmiernie do swoich zarobków w redakcji, jest niezauważalny.