Spotkanie prezydenta Karola Nawrockiego z premierem Donaldem Tuskiem, zapowiadane jako istotny moment w relacjach między głową państwa a szefem rządu, rozpoczęło się od sytuacji, która – niezależnie od ocen politycznych – wymaga chłodnej analizy w kategoriach zasad funkcjonowania państwa i komunikacji między najważniejszymi organami władzy wykonawczej.
Premier przybył do Pałacu Prezydenckiego punktualnie. Zgodnie z relacjami medialnymi i materiałem wideo zarejestrowanym przez obecne kamery, Donald Tusk został skierowany do pustej sali i pozostawiony samemu sobie. Spotkanie rozpoczęło się kilka minut po ustalonej godzinie, a nagrania pokazały, iż premier przez około dwie minuty chodził po sali, po czym usiadł i oczekiwał na gospodarza.
Z formalnego punktu widzenia, prezydent nie złamał żadnego przepisu prawa. Nie istnieje norma nakazująca mu witanie premiera przy wejściu. Jednak w polityce – a zwłaszcza w relacjach między głową państwa a szefem rządu – protokół pełni funkcję nie tylko regulacyjną, ale i symboliczną. Gesty, kolejność działań, czas oczekiwania – to elementy komunikacji politycznej, które mogą być odczytywane jako oznaka szacunku lub jego braku.
Z perspektywy państwowej nie ulega wątpliwości, iż zarówno prezydent, jak i premier, reprezentują ten sam podmiot – Rzeczpospolitą Polską. W tej sytuacji szczególnie istotne jest unikanie zachowań, które mogą być postrzegane jako personalny afront, a w konsekwencji – jako sygnał lekceważenia instytucji. choćby jeżeli intencją prezydenta było zaznaczenie dystansu wobec premiera, efekt komunikacyjny został osiągnięty w sposób, który wprowadza element napięcia do relacji między urzędami.
W dyplomacji i w polityce krajowej symbolika ma wymiar praktyczny. Publiczne powitanie lub jego brak, punktualność bądź spóźnienie, to narzędzia komunikowania stanowiska – często subtelniejsze niż oficjalne oświadczenia. Jednak stosowanie takich narzędzi wobec szefa rządu w ramach wewnętrznych relacji państwowych jest ryzykowne. Odbiorca – w tym przypadku opinia publiczna – może bowiem odebrać to jako przejaw niezdolności do utrzymania elementarnej współpracy instytucjonalnej.
Prezydent Nawrocki wielokrotnie podkreślał, iż nowy rząd nie nawiązał z nim kontaktu po objęciu urzędu. Brak oficjalnych gratulacji ze strony premiera mógł zostać odebrany przez głowę państwa jako przejaw chłodnych relacji. Jednak odpowiedzią na ten stan rzeczy powinna być próba przełamania impasu – nie jego eskalacja w formie publicznego dystansu.
Relacje prezydent–premier w polskim systemie politycznym nie są jedynie kwestią kurtuazji. kooperacja między tymi ośrodkami władzy jest konieczna w obszarach takich jak bezpieczeństwo, polityka zagraniczna, czy zarządzanie kryzysowe. Każdy gest, który pogłębia wrażenie osobistego konfliktu, osłabia zdolność państwa do skutecznego działania i może być wykorzystany przez aktorów zewnętrznych do budowania narracji o wewnętrznych podziałach.
Publiczne upokorzenie premiera – choćby jeżeli intencją było wysłanie politycznego sygnału – jest działaniem, które trudno pogodzić z wymogiem budowania jedności państwa na zewnątrz. Obywatele mogą różnić się w ocenie polityki rządu czy prezydenta, jednak od osób sprawujących najwyższe funkcje oczekuje się, iż będą zachowywać się w sposób, który wzmacnia instytucje, a nie podważa ich wzajemny autorytet.
Sytuacja z Pałacu Prezydenckiego jest przykładem, jak drobny z pozoru gest może nabrać dużego znaczenia politycznego. Karol Nawrocki miał prawo przyjąć premiera w dowolny sposób mieszczący się w granicach protokołu. Jednak z punktu widzenia interesu państwa, decyzja o powitaniu Tuska w sposób odbiegający od oczekiwań opinii publicznej i standardów uprzejmości między najwyższymi urzędnikami była błędem. Wizerunkowo wzmocniła przekaz o chłodnych relacjach, a praktycznie – utrudniła budowanie konstruktywnej współpracy.