Zawrzało po publikacji obszernego, emocjonalnego materiału wideo, w którym były współpracownik Kanału Zero — projektu medialnego Krzysztofa Stanowskiego — opowiada o kulisach swojej pracy i o tym, jak został, jego zdaniem, wykorzystany przez redakcję.
To historia człowieka, który przez miesiąc pracował dla Stanowskiego i jego materiały były wykorzystywane jako konspekty filmów. Bardzo interesująca i pouczająca. Nie dostał ani złotówki, ani zaświadczenia o praktyce:
Od fana do rozczarowanego współpracownika
Autor ujawnia, iż jego przygoda z Kanałem Zero rozpoczęła się w styczniu 2025 roku, zaledwie dzień po tym, jak Krzysztof Stanowski ogłosił start w wyborach prezydenckich. Po złożeniu podpisu pod listą poparcia dla kandydata, młody twórca miał bezpośrednio poprosić Stanowskiego o możliwość odbycia stażu w redakcji.
Ku jego zaskoczeniu — jak relacjonuje — otrzymał zaproszenie na rozmowę do siedziby Kanału Zero na warszawskim Mokotowie. Tam przedstawiono mu osobę, którą w filmie nazywa „pracownikiem X” i która miała być jego przełożonym. Według relacji autora, gwałtownie rozpoczął on współpracę, przygotowując scenariusze i materiały do programów. Problem w tym, iż — jak twierdzi — nigdy nie podpisał umowy, nie dostał wynagrodzenia, ani choćby formalnego potwierdzenia odbycia stażu.
„Pracowałem na czarno, a moje scenariusze były wykorzystywane w filmach publikowanych na kanale. Pierwszy z nich zdobył 400 tysięcy wyświetleń, co oznaczało zysk rzędu ośmiu tysięcy złotych tylko z reklam. Ja nie otrzymałem nic” — mówi w materiale.
„Czułem się wykorzystany”
Były współpracownik opisuje, iż w ciągu miesiąca dostarczył do redakcji 25 materiałów, z czego większość stanowiły gotowe scenariusze. Mimo pozytywnych opinii od przełożonego („materiały są super, rób dalej”), nigdy nie doszło do podpisania umowy ani ustalenia wynagrodzenia. Po serii bezskutecznych prób uzyskania informacji o dalszej współpracy, autor miał usłyszeć podczas rozmowy telefonicznej, iż jest „bezczelny”, bo domaga się zapłaty. W filmie mówi wprost: „Poświęciłem ponad miesiąc życia, pracowałem po nocach, choćby w czasie ślubu i urodzin dziecka. A na koniec dowiedziałem się, iż za ich czasów to ja musiałbym im dopłacić za naukę.”
Według jego relacji, próby bezpośredniego wyjaśnienia sprawy w redakcji zakończyły się tym, iż „zamknięto mu drzwi przed nosem”.
Ciemna strona redakcji
Autor nagrania kreśli obraz toksycznej atmosfery panującej w redakcji: brak szacunku, wyzwiska, plotki, rywalizacja między dziennikarzami. Jak zastrzega, nie ma na to dowodów, bo nie nagrywał prywatnych rozmów, ale jego słowa sugerują, iż środowisko pracy miało być dalekie od profesjonalizmu.
Wspomina też o tym, iż niektóre tematy — jego zdaniem — były w redakcji blokowane z góry, co stoi w sprzeczności z promowanym przez Kanał Zero hasłem „zero cenzury”.
Afera Uncenzor VPN i spadające wyświetlenia
Nagranie byłego współpracownika pojawiło się w momencie, gdy wokół Kanału Zero narastała kontrowersja związana z reklamą usługi Uncenzor VPN — firmy, którą internauci zaczęli łączyć z wątpliwymi praktykami. Sprawę nagłośnił wcześniej youtuber Konopski, powołując się na śledztwo prowadzone przez użytkowników polskiego forum XA.
Krzysztof Stanowski nie odniósł się publicznie do zarzutów, reagując jedynie żartobliwie w mediach społecznościowych. Dla autora filmu to właśnie ta postawa stała się impulsem do ujawnienia swojej historii. „Udawanie moralnych wzorców, gdy dla paru groszy reklamuje się podejrzane usługi, to hipokryzja” — mówi.
W dalszej części nagrania wskazuje, iż Kanał Zero notuje coraz niższe zasięgi, a „tonący brzytwy się chwyta”, decydując się na współprace reklamowe, które — jego zdaniem — podważają wiarygodność projektu.
„Byłem fanem, który wierzył, iż Kanał Zero to nowa jakość mediów. Ale prawda jest taka, iż to ci sami ludzie, którzy wcześniej pracowali w telewizji. Nowe logo, te same nawyki.”

12 godzin temu













