Afera KPO zmiecie władzę! Zamiast na rozwój pieniądze na jachty i maszyny do lodów

3 godzin temu

Gigantyczna afera z pieniędzmi z KPO może być gwoździem do trumny dla koalicji 13 grudnia. Odblokowanie tych środków było bowiem, jak wynika z badań opinii publicznej, najbardziej wyczekiwanym działaniem rządu. I okazało się, iż owszem, odblokowali – ale na maszyny do lodów i jachty dla bogatych.

Polska w stanie wrzenia. Okazało się bowiem, iż miliardy z KPO, którymi chwali się rząd Tuska, poszły na maszyny do lodów, jachty, platformy do gry w brydża i Bóg jeden wie, co jeszcze. Pieniądze, które są wspólną pożyczką państw UE (zaciągali ją więc także polscy podatnicy), zamiast na rozwój kraju płyną szerokim strumieniem do najbogatszych, są po prostu marnotrawione.

Afera KPO jest teraz najgorętszym tematem w polskim internecie. Za chwilę może zaś zmienić krajobraz polityczny kraju. Tak przewiduje m.in. Łukasz Pawłowski, szef Ogólnopolskiej Grupy Badawczej. To sondażownia, która najtrafniej prognozowała wyniki kilku ostatnich elekcji, z wyborami prezydenckimi i parlamentarnymi na czele.

Kryzys z pieniędzmi z KPO może być choćby ważniejszy niż ten z granicą. Odblokowanie pieniędzy z KPO było w naszym badaniu exit poll w 2023 najważniejszą sprawą do zrobienia dla nowego rządu. Nie taki obraz KPO mieli jednak Polacy w głowie – twierdzi Pawłowski.

Krajowy Plan Odbudowy (KPO) miał być kluczowym elementem unijnego programu wspierania odbudowy gospodarek państw członkowskich po pandemii COVID-19. Miał być, bo tak naprawdę stał się lewarem wzmacniającym niemiecką gospodarkę i wybrane przez unijnych decydentów obozy polityczne w innych państwach.

Miało być tak pięknie

Oficjalnie, deklarowanym celem KPO miała być pomoc w odbudowie gospodarczej, zrównoważonym rozwoju oraz wzmocnieniu odporności na przyszłe kryzysy. Fundusze te miały być przeznaczone na szeroką gamę reform i inwestycji, w tym – przede wszystkim – w obszarze zdrowia, transformacji energetycznej, cyfryzacji i edukacji.

Przez długie miesiące kartą „odblokowania pieniędzy z KPO” grali unijni decydenci, którym zależało na zmianie władzy w Polsce. Rząd Zjednoczonej Prawicy nie otrzymał wszystkich środków, gdyż Komisja Europejska zarzucała mu „łamanie praworządności”.

Batalia o KPO stała się choćby jedną z najważniejszych osi sporu politycznego w Polsce. Donald Tusk obiecywał, iż gdy dojdzie do władzy, to odblokuje te pieniądze dla Polski w ciągu jednego dnia.

Faktycznie pełnej kwoty nie udało się odblokować do dzisiaj, nikt już nie wie ile, gdzie i kiedy będą trafiały kolejne transze. Co znamienne, politycy aktualnie rządzącej koalicji wciąż chwalą się kolejnymi przelewami, które trafiają do Polski.

Odblokowanymi pieniędzmi z KPO i kolejnymi transzami wydanymi na „odbudowę gospodarczą” nieustannie chwalą się politycy rządzącej koalicji.

– Prezydent Karol Nawrocki zapowiedział postawienie na inwestycje rozwojowe, w tym zwłaszcza w Polsce lokalnej, takie jak remonty szkół, rozwój sieci energetycznych czy infrastruktury wodnokanalizacyjnej. O tym, iż już one się dzieją i to dlatego, iż nasz rząd odblokował i wdraża KPO – jakoś zapomniał wspomnieć. A dzieje się i to dużo. Podpisaliśmy już 823,4 tys. umów na ponad 140 mld zł. Tylko w tym tygodniu (to oczywiście tylko ułamek tego co się zadziało) – informowała wczoraj Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz.

Lista grozy

Minister do swojego wpisu dołączyła kilka projektów, którymi postanowiła się pochwalić przed internautami. Na swoje nieszczęście, dołożyła też odnośnik do strony pokazującej wszystkie inwestycje, które realizowano w ramach KPO. To wywołało prawdziwą burzę, bo okazało się, iż ogromna liczba wspomnianych projektów bulwersuje i budzi – co najmniej – poważne kontrowersje.

Nawet pobieżna i bardzo powierzchowna analiza tego, co realizowano w ramach KPO pozwala na konstatację, iż dużą część inwestycji przeznaczono na projekty, które – pisząc bezpiecznie procesowo – słabo wpisują się w hasło „odbudowy gospodarki”.

Niezwykle popularną inwestycją wzmacniającą polską gospodarkę okazały się np. jachty, które w ramach KPO trafiły w dużej liczbie do polskich przedsiębiorców. Z relatywnie mało transparentnego biznesowo powodu uznawali oni, iż „dywersyfikacja” ich działalności (np. pizzerii), może być możliwa dzięki zakupowi dużego jachtu.

Kto za to wszystko zapłaci?

Co na to Andrzej Domański, który zarządza polskimi finansami? Cóż, według niego nie jest to prawdziwy obraz KPO, bo większość środków poszła na „kluczowe projekty”. Nie wiadomo jedynie, czy szef resortu finansów miał na myśli firmy należące do znajomych i sponsorów polityków PO, czy jeszcze coś innego. Co szczególnie istotne, większość środków z KPO to pożyczki, które w przyszłości wszyscy będziemy spłacać i których wysokie koszty odczujemy.

Idź do oryginalnego materiału