REKLAMA
Jak przebiegał proces?Mariusz Bednarz, prezes Rzeszowskiej Agencji Rozwoju Regionalnego, wyjaśnił, iż "każdy wniosek jest sprawdzany najpierw przez dwóch ekspertów". - Jeden ocenia pod względem formalnym, drugi - merytorycznym. Liczba punktów przyznanych w ocenie merytorycznej decyduje o miejscu na liście - mówił. Listę ostatecznie zatwierdzali członkowie Komisji Oceny Przedsięwzięć z danego regionu, w której jednym z wiceprzewodniczących był właśnie Edward Szydło.
Zobacz wideo
Tusk komentuje skandaliczne słowa Kaczyńskiego. "Jakie trzeba mieć śmieci w głowie"
Posiedzenie rządu i wyjaśnienia szefowej MFiPRWe wtorek po 12:00 rozpoczęło się posiedzenie rządu, na którym członkowie rządu mieli wysłuchać wyjaśnień szefowej MFiPR Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz. Wcześniej kilkukrotnie ministerka zapewniała, iż odpowiedzialność przy podziale środków z KPO ponosi Polska Agencja Rozwoje Przedsiębiorczości. Pod koniec lipca ze stanowiska prezesa PARP odwołano Katarzynę Duber-Stachurską. Duber-Stachurska opublikowała na portalu LinkedIn wpis, w którym przypisała odpowiedzialność za aferę KPO Ministerstwu Funduszy i Polityki Regionalnej. "PARP jest agencją wykonawczą, nie podejmuje decyzji o programach, nie ustala kryteriów przyznawania dofinansowania, wszystkie procedury, regulaminy i umowy są zatwierdzane przez Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej, Agencja nie ma samodzielności w tym zakresie. I tak było w przypadku KPO HoReCa" - podkreśliła. Odwołana prezeska dodała, iż resort Pełczyńskiej-Nałęcz zatwierdzał "nawet sposób opisu faktury z wydatkami" oraz nadzorował codziennie realizację programu. "Ministerstwo wiedziało o łodziach - odpowiadało na pytania operatorów, czy łodzie z silnikiem spalinowym mogły być dopuszczane. Pani Minister zapewniała przedsiębiorców, iż osobiście interweniowała, by poluzować pierwotne zasady, żeby środki płynęły sprawniej i szybciej" - napisała Duber-Stachurska. Więcej na temat afery KPO przeczytasz m.in. w tekście "Afera KPO prezentem dla PiS, ale Tusk zyskał oręż. Ekspert wskazuje głównego beneficjenta".Źródło: "Gazeta Wyborcza"