Afera KPO coraz bardziej zatapia PiS. Ponad 100 jachtów ludzi Kaczyńskiego na Podkarpaciu!

2 tygodni temu

Po co komu jacht na Podkarpaciu? Pytanie brzmi absurdalnie, ale odpowiedź pozostało bardziej kuriozalna: po co tylko jeden, skoro można mieć ponad sto. Najnowsza odsłona pisowskiej twórczości w wyciąganiu pieniędzy z unijnych funduszy właśnie ujrzała światło dzienne. Okazuje się, iż w ramach Krajowego Planu Odbudowy partia rządząca postanowiła zrobić sobie mały klub żeglarski – w regionie, w którym morze widziano tylko na wakacyjnych pocztówkach.

Kiedyś były maseczki bez atestu, później respiratory-widma, potem Fundusz Sprawiedliwości, z którego „sprawiedliwość” miały głównie zaprzyjaźnione fundacje i biznesmeni z legitymacją partyjną w kieszeni. Teraz przyszła pora na KPO i kolejne cuda polskiej kreatywnej księgowości. 100 jachtów na Podkarpaciu to nie żart – to symbol politycznej patologii, która niczym nie różni się od dawnego „czy się stoi, czy się leży”.

PiS-owska propaganda oczywiście będzie tłumaczyć, iż chodzi o „rozwój turystyki”, „aktywne spędzanie czasu” i „integrację społeczną”. Tyle iż nikt normalny nie buduje floty jachtów w miejscu, gdzie większym problemem niż brak mariny jest brak zwykłej komunikacji publicznej. Podkarpacie potrzebuje dróg, szpitali, inwestycji i pracy – nie przystani rodem z Monte Carlo. Ale czego można się spodziewać po partii, która od ośmiu lat zamienia Polskę w prywatny folwark i nieustannie testuje, ile jeszcze da się ukraść, zanim ludzie wyjdą na ulice. Ludzie PiS zamówili sobie ponad 100 jachtów i siedzieli cicho, żeby się nie wydało!

„Afera jachtowa” pokazuje, iż KPO – stało się dla Kaczyńskiego kolejną pompą do tłoczenia unijnych pieniędzy w kierunku zaprzyjaźnionych firm i działaczy. To obrzydliwe, co wyprawia ta partia.

Ponad 100 jachtów na Podkarpaciu to szczyt złodziejstwa. Bo ile jeszcze razy PiS może okradać cały naród i jeszcze kompromitować kraj przed całą Europą, zanim ktoś wreszcie powie: dość?

Idź do oryginalnego materiału