Afera czy pretekst? Tusk zapowiada konsekwencje, PiS ma krótką pamięć

3 dni temu

W ostatnich dniach opinia publiczna żyje doniesieniami o wydatkowaniu środków z Krajowego Planu Odbudowy w branży HoReCa. W sieci pojawiły się przykłady dotacji przeznaczonych m.in. na firmowe jachty, sauny, wirtualne strzelnice czy renowacje mebli. Wskazano także na przypadki, w których beneficjentami byli przedsiębiorcy powiązani z politykami, a wśród nich właściciel lokalu „Ministerstwo Śledzia i Wódki”.

Politycy Prawa i Sprawiedliwości natychmiast wykorzystali sytuację. Podczas briefingu przed Kancelarią Premiera wiceprezes partii Tobiasz Bocheński i europoseł Jacek Ozdoba posłużyli się symbolicznymi rekwizytami – tablicą z nazwą wspomnianego lokalu i taczką – by zilustrować swoje zarzuty wobec rządu. Przekonywali, iż mamy do czynienia z „jedną z największych afer po ’89 roku” i „gigantycznym złodziejstwem publicznych pieniędzy”.

Problem z tą narracją polega na jej oderwaniu od szerszego kontekstu. W latach rządów PiS podobne – a często znacznie poważniejsze – przypadki niewłaściwego dysponowania środkami publicznymi stały się niemal normą. Warto przypomnieć choćby aferę Funduszu Sprawiedliwości, w ramach którego pieniądze przeznaczone na pomoc ofiarom przestępstw trafiały do organizacji bliskich obozowi władzy; sprawę Pegasusa – zakupu systemu szpiegowskiego za pieniądze z funduszu przeznaczonego na pomoc ofiarom przestępstw; aferę respiratorową, w której zapłacono setki milionów złotych firmie handlarza bronią za sprzęt, który nigdy nie dotarł; czy aferę z wyborami kopertowymi, na które wydano setki milionów mimo braku podstaw prawnych do ich przeprowadzenia. Lista obejmuje również liczne przypadki wykorzystywania spółek Skarbu Państwa jako zaplecza finansowego i kadrowego partii, z obsadzaniem stanowisk z klucza politycznego i finansowaniem działań służących utrzymaniu władzy.

Na tym tle obecne zarzuty PiS brzmią jak próba odwrócenia uwagi od własnego bilansu. Nie oznacza to, iż kwestia KPO może zostać zbagatelizowana – przeciwnie, każdy przypadek wątpliwego wydatkowania środków publicznych wymaga wyjaśnienia. Różnica polega na tym, iż obecny premier Donald Tusk zareagował na doniesienia gwałtownie i bez taryfy ulgowej. W swoim oświadczeniu podkreślił, iż „każdy, kto popełnił błędy, poniesie (lub już poniósł) konsekwencje – niezależnie od stanowiska i partyjnej przynależności”. Jednocześnie przypomniał, iż miliardy euro z KPO to projekty rozwojowe, w które włożono ogromny wysiłek, by je odblokować, i nie będzie tolerancji dla marnotrawstwa.

Reakcja rządu nie ograniczyła się do słów. Wiceminister funduszy Jan Szyszko zapowiedział dodatkowe kontrole Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości, obejmujące każdą złotówkę wydaną w ramach branży HoReCa. Jest to ruch, który – jeżeli będzie prowadzony konsekwentnie – pozwoli oddzielić sytuacje zgodne z prawem i celami programu od ewentualnych nadużyć.

Opozycja stara się przedstawić sprawę jako dowód systemowej patologii w obozie rządzącym. Jednak to, co odróżnia tę sytuację od licznych afer minionej dekady, to właśnie sposób reakcji. W przypadku PiS często mieliśmy do czynienia z zaprzeczaniem, minimalizowaniem problemu lub przerzucaniem odpowiedzialności na podległe instytucje. w tej chwili widać próbę natychmiastowego przejęcia kontroli nad kryzysem i wysłania jasnego sygnału: procedury kontrolne będą działać, a winni poniosą konsekwencje.

Afera KPO to test nie tylko dla rządu, ale i dla standardów debaty publicznej. jeżeli obywatele mają odzyskać zaufanie do sposobu wydawania środków europejskich, potrzebne są działania przejrzyste, oparte na faktach i wolne od propagandowych manipulacji. Próby wykorzystania każdej kontrowersji do politycznych rozgrywek, bez uwzględnienia szerszego kontekstu i wcześniejszych doświadczeń, prowadzą do dalszej erozji zaufania społecznego.

Premier Tusk ma rację, mówiąc, iż błędy będą rozliczane niezależnie od przynależności partyjnej. o ile słowa te zostaną potwierdzone konsekwentnymi działaniami, obecny kryzys może stać się momentem wzmocnienia mechanizmów kontrolnych. W przeciwnym wypadku, stanie się jedynie kolejnym ogniwem w łańcuchu afer, które w polskiej polityce zbyt często stają się narzędziem walki zamiast impulsem do systemowych zmian.

Idź do oryginalnego materiału