Adam Bodnar nie owija w bawełnę. Prokurator Generalny w ostrych słowach odpowiedział na skandaliczne wypowiedzi prezeski Sądu Najwyższego Małgorzaty Manowskiej i rzecznika tej instytucji Aleksandra Stępkowskiego, którzy o protestach wyborczych mówili jako o „ataku hybrydowym” i „giertychówkach”. Bodnar nazywa rzeczy po imieniu: takie traktowanie obywateli i Konstytucji jest niedopuszczalne. I nie zamierza stać bezczynnie.
„Udział Prokuratora Generalnego w postępowaniach przed Sądem Najwyższym dotyczących protestów wyborczych jest niezbędny dla schematy przebiegu tych postępowań” – zaznacza Bodnar. – „Ze swojej strony wykorzystam wszystkie możliwości, by każdy z protestów został rozpatrzony zgodnie z prawem i by wynik wyborów nie budził wątpliwości.”
A wątpliwości jest coraz więcej. Sąd Najwyższy otrzymał już około pięćdziesięciu tysięcy protestów wyborczych. Do tej pory Prokuratorowi Generalnemu przekazano zaledwie 304 z nich – a więc niecały procent wszystkich zgłoszeń. Tymczasem już w niemal połowie z tych 304 przypadków prokuratorzy wydali opinie potwierdzające zasadność protestu.
W efekcie zapadają decyzje o ponownym przeliczeniu głosów. Tak było już w wielu przypadkach – kolejny dotyczy komisji w Biszczy. Bodnar nie ma złudzeń: będzie więcej takich decyzji, bo nieprawidłowości są liczne i poważne. W Bielsku-Białej i Kamiennej Górze doszło wręcz do fałszowania wyników – dosypywano głosy drugiemu kandydatowi. Gdzie indziej – celowo zamieniano liczby w protokołach.
„Każdy głos oddany w wyborach jest ważny. W Prokuraturze Krajowej realizowane są przygotowania do zażądania przeliczenia głosów we wszystkich Obwodowych Komisjach Wyborczych, w których wyniki wykazały niepokojące nieprawidłowości statystyczne. Choćby tych Komisji było kilkaset!” – zapowiada Bodnar.
Prokurator Generalny nie przebiera w słowach również wobec Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, która jego zdaniem w ogóle nie powinna orzekać o ważności wyborów, ponieważ – jak orzekły TSUE, ETPCz i sam SN – nie jest sądem w rozumieniu Konstytucji. Bodnar zapowiada, iż będzie wnioskował o wyłączenie sędziów tej Izby z orzekania w sprawach protestów.
O kompromitacji Izby świadczy również to, iż dwóch jej członków – prof. Leszek Bosek i dr hab. Grzegorz Żmij – sami uznali jej nieprawidłowe umocowanie. W nagrodę… zostali odsunięci od spraw wyborczych przez prezesa Izby Krzysztofa Wiaka.
„Jeśli dwóch sędziów – członków Izby nie ufa tej Izbie, to jak mają jej zaufać Wyborcy?” – pyta retorycznie Bodnar.
Według Prokuratora Generalnego rozwiązaniem może być tzw. ustawa incydentalna, o ile prezydent Andrzej Duda wycofa swoje weto – lub przekazanie spraw Izbie Pracy i Ubezpieczeń Społecznych. W przeciwnym razie – ostrzega – pozostaną poważne wątpliwości prawne co do ważności orzeczenia Sądu Najwyższego.
Adam Bodnar pokazuje, iż nie ma zamiaru milczeć ani odpuszczać. Broni prawa obywateli do uczciwego głosowania i rzetelnego liczenia głosów. Jego przesłanie jest jasne:
„Wolne wybory to istota demokracji. Nie pozwolę na niszczenie zaufania Polaków do procesu wyborczego w Polsce.”
W starciu z Manowską to nie protesty obywateli zostały zmiażdżone – to właśnie ona i upolityczniona część Sądu Najwyższego muszą dziś mierzyć się z siłą konstytucyjnego prawa i determinacją Prokuratora Generalnego.