ABW zawiadamia prokuraturę ws. "aplikacji Mateckiego". Ten odgryza się premierowi

1 dzień temu
Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego złożyła zawiadomienie do Prokuratury Okręgowej w Warszawie w sprawie tzw. aplikacji posła Mateckiego – przekazał premier. Sam zainteresowany zdążył już w odpowiedzi obrazić Donalda Tuska.


Przed posiedzeniem rządu we wtorek Donald Tusk poinformował, iż ABW zawiadomiła prokuraturę ws. tzw. aplikacji Mateckiego. Śledztwo może być prowadzone pod kątem zakłócania wyborów prezydenckich, grozi za to choćby 5 lat więzienia.

"Ingerencja nieuprawnionej instytucji"


Tusk poinformował też, iż policja bada jeszcze jeden wątek, dotyczący naruszenia danych osobowych.

– Głośno jest o tzw. aplikacji Mateckiego. Mówimy być może o popełnieniu przestępstwa. Dlatego ABW złożyła zawiadomienie do prokuratury związane z używaniem aplikacji promowanej przez tzw. Ruch Kontroli Wyborów. Zawiadomienie jest efektem wcześniejszych sygnałów, także działań własnych ABW – mówił premier Tusk.

Dodał, iż istotą demokracji jest, by w czasie wyborów i liczenia głosów nie ingerowały nieuprawnione instytucje. – To śmiertelnie poważna sprawa, tak buduje się demokrację w każdym państwie demokratycznym – podkreślił szef rządu.

W odpowiedzi na słowa premiera Matecki zamieścił w sieci filmik, w którym ma tłumaczyć działanie aplikacji. Wpis zaczął od słów "Donald, matole".

O co chodzi z tzw. aplikacją Mateckiego?


Chodzi o używanie podczas wyborów prezydenckich niedozwolonej aplikacji, która rzekomo weryfikowała zaświadczenia wyborców uprawniające ich do głosowania poza miejscem zameldowania.

Politycy PiS zachęcali członków obwodowych komisji wyborczych do korzystania z aplikacji. Jednym z jej najgłośniejszych promotorów był poseł tej partii Dariusz Matecki.

Aplikację wypuścił Ruch Kontroli Wyborów, kojarzony z Nowogrodzką. Miała ona na celu sprawdzanie, czy zaświadczenia o prawie do głosowania nie były używane kilkukrotnie. Przypomnijmy, iż każde zaświadczenie miało swój numer, hologram i było odbierane podczas wydawania karty. jeżeli dwie osoby wpisały ten sam numer zaświadczenia do aplikacji, podnosiła ona alarm. Pojawiły się też doniesienia, iż na podstawie weryfikacji zaświadczeń przez aplikację miało dojść do odmowy wydania kart do głosowania.

Idź do oryginalnego materiału