Zwykły przejazd autobusem w obrębie jednej gminy zakończył się mandatem i interwencją poselską. Sprawa mieszkańca Jawiszowic odsłania absurdy polskiego systemu transportu międzygminnego.
Mandat za niewiedzę o zmianie kursu
Mieszkaniec Jawiszowic myślał, iż jedzie zwyczajnym autobusem do Oświęcimia. 9 kwietnia 2025 roku wsiadł na przystanku Jawiszowice Skrzyżowanie, skasował bilet jednorazowy i ruszył w podróż linią 27. Nie spodziewał się, iż na przystanku Jawiszowice Przeczna II otrzyma mandat za brak ważnego biletu.
Kontroler wyjaśnił, iż na poprzednim przystanku — Jawiszowice Przeczna I — nastąpiła „zmiana kursu”, co oznaczało konieczność skasowania nowego biletu. Problem w tym, iż pasażer nie opuścił autobusu, kierowca go o niczym nie poinformował, a cała podróż odbywała się w granicach jednej gminy Brzeszcze.
Grzeczność, która się nie opłaca
Odpowiedź MZK Oświęcim na interwencję poselską Pauliny Matysiak odsłania paradoks systemu. Kierowca świadomie złamał regulamin, który nakazuje pasażerom opuszczenie pojazdu na przystanku końcowym. Dlaczego? Z obawy przed zarzutami o niegrzeczność i niekulturalność.
„Kierowca z grzeczności i ostrożności nie wyprosił dwójki pasażerów, gdyż zdarzały się przypadki składania skarg na zachowania kierowców” – tłumaczy w odpowiedzi prezes MZK Bożena Fraś. Ta dobrze pojęta uprzejmość stała się jednak pułapką dla nieświadomego pasażera.
System, który dzieli i karze
Sprawa ujawnia głębsze problemy komunikacji międzygminnej. Dzieci uczęszczające do szkoły na tym samym przystanku mogą płacić różne kwoty za identyczny przejazd, w zależności od kierunku podróży. Dorośli pasażerowie muszą kupować dwa bilety na przejazd w obrębie tej samej gminy, jeżeli trasa technicznie przecina różne strefy administracyjne.
Posłanka Matysiak wskazuje na fundamentalny problem sprawiedliwości: system faworyzuje osoby lepiej zorientowane w biurokratycznych zawiłościach, dyskryminując mieszkańców nieświadomych skomplikowanych klasyfikacji tras.
Samorządowy mur solidarności
Odpowiedź na interwencję poselską pokazuje zwarty front instytucji odpowiedzialnych za transport publiczny. MZK kategorycznie odmawia anulowania kary dla ukaranego pasażera. Argumentacja? Jako stały pasażer mieszkający przy przystanku, powinien znać strukturę taryfową.
Prezydent Oświęcimia Janusz Chwierut, do którego również skierowane było pismo posłanki, podtrzymał stanowisko prezes spółki miejskiej. To oznacza, iż zarówno bezpośredni organizator przewozów, jak i główny decydent samorządowy widzą sprawę identycznie.
Stanowisko władz przerzuca ciężar zrozumienia skomplikowanych umów międzygminnych na indywidualnych pasażerów, zamiast zapewnić jasną komunikację wymagań dotyczących opłat.
Biurokracja silniejsza od zdrowego rozsądku
Reakcja na interwencję poselską pokazuje, jak instytucjonalna sztywność może przeważać nad zdrowym rozsądkiem. Mimo przyznania, iż kierowca naruszył procedury, a pasażer nie został poinformowany o konieczności ponownego skasowania biletu, władze nie widzą podstaw do anulowania mandatu.
Paradoksalnie, gdyby kierowca postąpił zgodnie z regulaminem i zmusił pasażerów do opuszczenia autobusu, prawdopodobnie zostałby skrytykowany za brak kultury osobistej.
Nadzieja na uproszczenie
MZK przyznaje, iż uproszczenie systemu taryfowego napotyka znaczne przeszkody. Przy sześciu gminach uczestniczących w porozumieniu międzygminnym, wszelkie zmiany wymagają konsensusu wszystkich stron i formalnych uchwał rad miejskich.
Spółka sygnalizuje jednak możliwość wprowadzenia uproszczonych „biletów gminnych” ważnych niezależnie od drobnych zmian tras podczas przyszłych rewizji taryfowych.