61 rocznica odejścia Michała Tokarzewskiego-Karaszewicza

wolnomularstwo.pl 2 dni temu

Michał Tokarzewski-Karaszewicz, Loża Wolnomularska na W:. Kielc, 22 maja 2025

Dziś upamiętniamy smutną rocznicę.

22 maja 1964 r. odszedł do Loży Wieczystej nasz Patron, Brat Michał Tokarzewski-Karaszewicz.

Zmarł nagle w marokańskiej Casablance, kilka godzin po przybyciu tam z Londynu, w którym mieszkał na stałe (via Amsterdam i Paryż, gdzie po drodze odwiedzał przyjaciół). Bezpośrednią przyczyną zgonu było pęknięcie aorty. Niemal do ostatnich chwil życia Brat-Generał aktywnie troszczył się o sprawy publiczne, o losy swoich bliskich, zajmował się też sprawami duszy – dowodzą tego Jego ostatnie listy, pisane podczas wyczerpującej podróży. Miała przynieść Mu odpoczynek i przyczynić się do poratowania nadwątlonego zdrowia (udawał się bowiem do sanatorium, prowadzonego przez polskich emigrantów). Próba okazała się niestety spóźniona.

Ciało Zmarłego niedługo przetransportowano do Wielkiej Brytanii, po czym uroczyście pochowano na londyńskim Brompton Cemetery. W ceremonii tłumnie uczestniczyli kombatanci, nie tylko zresztą polscy. Nabożeństwo żałobne w katolickim kościele św. Marcina, a potem sam pogrzeb, poprowadził ksiądz kanonik Jan Brandys – przyjaciel Zmarłego i Jego towarzysz broni, ówczesny Dziekan Wojska Polskiego (oczywiście tego emigracyjnego). Czynił to jednak niejako „po cywilnemu i prywatnie” (jak pisze biograf MTK, D. Bargiełowski), bez przywdziania pełnych szat liturgicznych i z pominięciem niektórych elementów przepisanych oficjalnym, funeralnym ceremoniałem kościelnym.

Był to skutek nieoczywistych wyborów religijnych i duchowych Zmarłego. Wychowany w tradycji katolickiej i całe życie mocno z nią związany intelektualnie, był jednocześnie teozofem, współorganizatorem i choćby kapłanem Kościoła liberalnokatolickiego, a przede wszystkim czynnym wolnomularzem, Mistrzem 33 stopnia Rytu Szkockiego Dawnego i Uznanego. Toteż ks. Brandys w pożegnalnej mowie wspomniał o Nim jako o „generale-filozofie”, człowieku „mądrym, szlachetnym i głęboko wierzącym, który dawał swym życiem świadectwo Prawdzie”.

Polscy generałowie i oficerowie podczas pogrzebu przypomnieli z kolei żołnierskie zasługi Zmarłego: począwszy od młodzieńczych dokonań legionowych, poprzez pracę konspiracyjną w POW, skuteczne dowodzenie odsieczą dla Lwowa na przełomie lat 1918/19, letnie boje z bolszewikami w roku 1920, a potem bitwę nad Bzurą i obronę Warszawy w tragicznym Wrześniu’39, zakładanie pod okupacją Służby Zwycięstwu Polski (przekształconej potem w ZWZ i AK), pobyt w sowieckim więzieniu, współorganizowanie Armii Polskiej w ZSRR i następnie na Bliskim Wschodzie… aż po objęcie, już po wojnie i na emigracji, zaszczytnej funkcji Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych. Mówiono też o Jego wyczuleniu na sprawy społeczne, o niezachwianej prawości i patriotyzmie… Co charakterystyczne, przemówił także dawny wojenny przeciwnik Tokarzewskiego (z walk o Lwów u progu roku 1919), a nieco później Jego towarzysz broni (podczas wyprawy kijowskiej w roku 1920) – płk Pawło Wasylewśkyj, wówczas prezes emigracyjnej Ukraińskiej Rady Narodowej. „Niech ten ból serca i łzy wzmocnią pragnienie narodu polskiego do wspólnej z narodem ukraińskim walki przeciw (…) sąsiadowi z krwawymi łapami, odwiecznemu wrogowi i Polski, i Ukrainy” – powiedział.

Tworząc dziewięć lat temu pierwszy warsztat wolnomularski na Wschodzie Kielc, nieprzypadkowo obraliśmy sobie Michała Tokarzewskiego-Karaszewicza za patrona. Symbolizuje On bowiem syntezę cnót i wartości, które uznaliśmy za najważniejsze także dla nas: osobistej uczciwości i zaangażowanego patriotyzmu, wiary w Polskę sprawiedliwą i nowoczesną, trwałości przekonań społecznych i politycznych przy jednoczesnym otwarciu na cudze punkty widzenia, pracowitości i gotowości do poświęcenia dla Sprawy, a przy tym głębi refleksji duchowej oraz odwagi choćby bardzo niekonwencjonalnych poszukiwań intelektualnych.

Rocznica śmierci Brata Generała Michała jest dla nas okazją, by przypominać o tym wzorcu innym, ale przede wszystkim – sobie.

Płaczmy, płaczmy, płaczmy… ale nie traćmy nadziei!

Idź do oryginalnego materiału