28.08.25. Ten dziwny świat…

4 dni temu

28.08.25. Ten dziwny świat...

Żyjemy w świecie, który w przestrzeniach bliższych i dalszych wyraźnie brunatnieje. Autokracja z całą mocą przeciwstawia się w nim demokracji. Ta zaś – bywa – przejmuje strategie i praktyki działania charakterystyczne dla autorytaryzmu. To wszystko zaś tak, jakby całkiem zanikła gdzieś zbiorowa pamięć o tragicznych wymiarach podobnych wydarzeń z przeszłości. Jakby bez świadomości, iż społeczne podziały na „my” i „oni” charakteryzują całkiem po prostu faszyzm.

W takim kontekście warto może ponownie przywołać tu fragmenty przemówienia zatytułowanego Rasizm i faszyzm wygłoszonego w 1995 roku na Uniwersytecie Howarda przez afroamerykańską pisarkę, laureatkę Nagrody Nobla, Toni Morrison (1931-2019) – była już kiedyś o nim mowa w tych Zapiskach (zob. tekst pt. Współczesne wędrówki ludów z 21.09. 2023). Morrison powiedziała wtedy między innymi, co następuje:

Pamiętajmy, iż ostateczne rozwiązanie poprzedzają rozwiązania pierwsze, drugie, a choćby trzecie. Do ostatecznego rozwiązania nie dociera się skokiem. Trzeba zrobić jeden krok, potem drugi, a potem kolejny. Może to przebiegać według następującego schematu:

    1. Stwórz sobie wewnętrznego wroga, który posłuży zarówno do skupienia uwagi, jak i jej odwrócenia.
    2. Odizoluj i demonizuj tego wroga, zachęcając do kierowania przeciw niemu wyzwisk, zarówno otwartych, jak i zaszyfrowanych, oraz słownej przemocy wobec niego. Atakuj tego wroga argumentami ad hominem i traktuj te zarzuty jako zasadne.
    3. Pozyskuj i twórz źródła informacji oraz jednostki do ich rozpowszechniania, gotowe umacniać proces demonizacji, ponieważ jest to opłacalne, ponieważ daje władzę i ponieważ działa.
    4. Otocz palisadą wszystkie formy sztuki; nadzoruj, dyskredytuj albo usuwaj tych, którzy kwestionują lub destabilizują procesy demonizacji i deifikacji.
    5. Zadawaj kłam i piętnuj wszystkie osoby reprezentujące tego skonstruowanego wroga lub z nim sympatyzujące.
    6. Pozyskaj w otoczeniu wroga osoby do współpracy, które popierają proces wywłaszczania i mogą go ułatwić.
    7. Nadawaj wrogowi cechy patologii w naukowych i popularnych środkach przekazu; powołuj się na przykład na rasizm naukowy i mity o wyższości rasowej, żeby nadać patologii pozory naturalności.
    8. Ogłoś wroga przestępcą. Następnie przygotuj i zaplanuj budżet oraz uzasadnij tworzenie miejsc przetrzymywania wrogów – przede wszystkim mężczyzn i koniecznie dzieci.
    9. Wynagradzaj bezmyślność i apatię zmonumentalizowanymi formami rozrywki i małymi przyjemnościami, drobnymi pokusami; kilka minut w telewizji, kilka słów w prasie, trochę pseudosukcesu; iluzja władzy i wpływu; odrobina zabawy, odrobina stylu, odrobina konsekwencji.

Zachowaj milczenie – za wszelką cenę (zob. Rasizm i faszyzm, w: tejże, Samoszacunek, przeł. Kaja Gucio, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2023, s. 27-28).

Jest raczej pewne, iż każdy z nas mógłby do kolejnych punktów sporządzonej przez Toni Morrison listy dopisać ilustrujące je przykłady działań zarówno naszych rodzimych polityków, jak i tych reprezentantów siły, którzy mają się za „wielkich tego świata”. Rejestr tego rodzaju zachowań jako wykwit naszych narodowych tendencji przedstawił zresztą ostatnio na łamach „Wyborczej” Jarosław Kurski w tekście Czy nasi to już oni (zob. wydanie z 23.08.2025). W tym samym numerze – dodajmy – można też było przeczytać dopełniający ten obraz felieton Michała Rusinka pt. Śmieci. Dotyczył on inwektyw, którymi Jarosław Kaczyński obrzucił niedawno przeciwników swego sposobu upamiętniania smoleńskiej tragedii, co zresztą nie pierwszy raz mu się zdarzyło. „Sortowanie ludzi”, a w ślad za tym nazywanie niektórych „śmieciami” czy „nieludźmi”, zauważa Rusinek, prezes ma prawdopodobnie w genach, ale to nie zmienia przecież ani wymowy takich zachowań, ani tym bardziej ich konsekwencji.

Jeszcze inne ujęcie konkretnych problemów wskazujących na procesy faszyzacji współczesnego nam świata, szerszy opis kontekstu tych zjawisk, rozliczne współczesne przykłady i gruntowną analizę odpowiadających im akcji można natomiast znaleźć w wydanej po polsku dosłownie parę dni temu nowej pracy Jasona Stanley’a, autora książki Jak działa faszyzm. My kontra oni, która także była kiedyś w tych Zapiskach prezentowana (zob. tekst Powtórki z historii… z 17.03.2022).

Nowy tekst Stanley’a nosi tytuł Wymazywanie historii. Jak faszyści manipulują przeszłością, by kontrolować przyszłość (przeł. Dawid Krawczyk, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2025). Nawiasem mówiąc, od razu na początku pierwszego rozdziału przywołuje autor cytowaną wyżej pracę Toni Morrison, zaznaczając przy okazji, iż w niektórych stanach USA, choćby w tych, w których „jest to całkowicie legalne”, „trzeba nie lada odwagi, by uczyć o jej twórczości” (Wymazywanie…, s. 26). Wspominanie historii niewolnictwa, a więc też „krytycznej teorii rasy”, którą zajmowała się Morrison, należy bowiem do tematów raczej starannie z historii tego kraju wymazywanych. Zanim jednak zacznie Stanley systematycznie przedstawiać problemy sygnalizowane w tytule swej nowej pracy, przypomina ustalenia z pracy poprzedniej:

Faszyzm dzieli ludzi na „nas” i „tamtych”, odwołując się do różnic etnicznych, rasowych lub religijnych. W mojej poprzedniej książce Jak działa faszyzm. „My” kontra „oni” opisałem taktyki charakterystyczne dla faszyzmu. Należą do nich: mitologizowanie przeszłości; wykorzystywanie propagandy i antyintelektualizmu do kreowania stanu nierzeczywistości; usprawiedliwianie hierarchii rasowych lub religijnych; wykorzystywanie resentymentu i syndromu ofiary; priorytetowe traktowanie „prawa i porządku” kosztem wolności; odwoływanie się do niepokojów wokół seksualności; propagowanie mitu Sodomy i Gomory, zgodnie z którym miasta toną w dekadencji i przestępczości, a prawdziwe serce narodu stanowią obszary wiejskie; propagowanie systemu wartości hierarchizującego grupy społeczne według ich rzekomej umiejętności pracy, co najlepiej podsumowuje pełen hipokryzji slogan nazistów: „Arbeit macht frei”, czyli „Praca czyni wolnym”.

I pisze następnie Stanley:

Dający się dziś zaobserwować wzrost popularności faszyzmu stanowi poważne zagrożenie, dlatego należy jak najpilniej zająć się zrozumieniem rządzących nim mechanizmów. Jednak żeby naprawdę pojąć, jakie sukcesy święci w tej chwili faszyzm, musimy przyjrzeć się nie tylko temu, jak działa i zdobywa wadzę, ale także temu, jak jest legitymizowany. Musimy skierować naszą uwagę na takiego rodzaju edukację i kulturę, które sprawiają, iż faszyzm jest skuteczny. To właśnie w takim kontekście kluczową rolę odgrywa kwestia wymazywania pamięci.
W ostatnich latach wśród akademików i publicystów rozgorzała dyskusja na temat tego, czy termin „faszyzm” adekwatnie opisuje współczesne autorytarne ruchy prawicowe, które zyskują na znaczeniu praktycznie na całym świecie. Możemy jednak w dużej mierze zignorować tę dyskusję. Niezależnie od tego, czy nazwiemy te ruchy faszystowskimi, panuje powszechna zgoda co do tego, iż ruchy społeczne i polityczne, które rosną w siłę na naszych oczach, wykorzystują wiele strategii politycznych i retorycznych z repertuaru dawnych ruchów faszystowskich: organizacja brutalnych manifestacji, które mają na celu zastraszanie przeciwników; obsadzanie sądów ludźmi lojalnymi wobec lidera lub partii; przekierowywanie nienawiści na imigrantów i osoby LGBTQ; ograniczanie praw reprodukcyjnych; oraz wykorzystywanie systemu edukacji do indoktrynacji młodzieży w zgodzie z nacjonalistyczną narracją o wyjątkowości narodu, którego korzenie sięgają chlubnej przeszłości w chlubnej przeszłości (Wymazywanie…, s. 8-9; głosy wspomnianych dyskutantów Zainteresowani znajdą z łatwością w internecie, ale one nie zmieniają sytuacji – zak).

I jeszcze:

Antydemokratyczne ruchy zyskują na znaczeniu na całym świecie, dlatego moja analiza ma charakter międzynarodowy i obejmuje faszystowskie lub autorytarne kultury w takich krajach, jak Rosja, Indie, Turcja, Izrael i Węgry. Jednak w związku z tym, iż mieszkam w Stanach Zjednoczonych, to mój kraj posłuży mi jako główny przykład. Podobnie jak w kilku innych miejscach na świecie również i tutaj w ostatnich latach toczy się ideologiczna wojna, która przenika niemal każdy aspekt kultury. Trwająca walka wpływa na nasze bezpośrednie sąsiedztwo, sądy, a choćby sypialnie, ale zamierzam dowieść, iż najsilniej odbija się na jednej z najbardziej egalitarnych instytucji publicznych: szkołach (Wymazywanie…, s. 10).

W konsekwencji dostajemy w książce Stanleya przegląd historycznych i współczesnych przykładów „edukacyjnych reform” przeprowadzanych w ramach systemów autorytarnych lub do autorytaryzmu zmierzających. Zawsze chodzi w nich o takie konstruowanie i kontrolowanie szkolnych programów, żeby służyły meblowaniu czy wręcz kolonizowaniu młodych głów odpowiednio do wyobrażeń oraz interesów tych, którzy sprawują władzę. „Ruchy faszystowskie koncentrują się na edukacji jako narzędziu do realizacji faszystowskich zamiarów” – przeczytamy w książce Stanley’a (zob. s. 30). choćby tekstów z zakresu literatury klasycznej można, okazuje się, użyć do promowania nacjonalizmu i faszystowskiej supremacji. Wystarczy powiedzieć, iż „nasz naród” należy do bezpośrednich spadkobierców klasycznej kultury. To właśnie głosili naziści.

Wobec przedstawianych przez Stanley’a analiz nikogo nie powinno zatem zdziwić, iż „absolutnie wybitnym” znawcą spraw edukacji był Hitler. Dotyczące tych spraw cytaty z Mein Kampf można by mnożyć – Stanley co celniejsze przywołuje. Mussoliniemu braku zainteresowania edukacją także nie można by zarzucić. Lenin i Stalin również bez wątpienia wiedzieli, jakie edukacyjne działania odpowiadają ich wizjom światowego porządku. Dziś jako znawcy tej miary działają zarówno Trump, jak i Putin.

Ten ostatni – według cytowanych przez Stanleya słów z przemówienia rosyjskiego władcy – głosi na dodatek przewrotnie, iż „Wojny wygrywają nauczyciele” (zob. w Wymazywaniu historii motto do rozdziału Jak stworzyć autokrację, s. 19). Jasne, iż to nauczyciele wygrywają wojny, zwłaszcza jeżeli najpierw wyćwiczy się ich we „właściwym” widzeniu problemów tego świata i pozbawi jakiejkolwiek niezależności.

Niczego nie brakuje też Orbanowi, który w 2020 roku zaordynował szkołom nowy Narodowy program nauczania. Podobnie dzieje się w Indiach i na Węgrzech. W Turcji Erdoğan zarządził radykalne zmiany w podręcznikach szkolnych. Narenda Modi organizuje to w Indiach. Netanjahu również nie odstaje. U nas, jak wiadomo, także nie ma wakatów, gdy chodzi o reformatorów edukacji. Wariacje wokół listy lektur są przecież znane każdemu, a liczba kolejnych reform staje się na dobrą sprawę niepoliczalna.

Naziści słynęli z rygorystycznej kontroli książek – procesu ich wydawania i dystrybucji. Minister propagandy Trzeciej Rzeszy, Joseph Goebbels, sporządzał listy tytułów, które miały zostać poddane cenzurze, dlatego iż rzekomo były „obce” lub „dekadenckie”. Dziś wiele grup aktywistycznych w Stanach Zjednoczonych również stara się ograniczyć swobodny przepływ książek i idei. Odbywa się to nie tylko w murach szkół, ale również poprzez ingerowanie w katalogi lokalnych bibliotek publicznych” (Wymazywanie…, s. 32).

W innym miejscu przeczytamy z kolei:

Przykład nazistowskich Niemiec, podobnie jak analiza innych ruchów faszystowskich na świecie, pokazuje, iż w faszystowskiej edukacji można wyróżnić pięć głównych tematów:

    1. Narodowa wielkość
    2. Narodowa czystość
    3. Narodowa niewinność
    4. Ściśle określone role płciowe
    5. Demonizacja lewicy (Wymazywanie…, s. 97-98).

Tu znowu przy każdym ze wskazanych przez Stanley’a tematów edukacji moglibyśmy odnotować znaczące przykłady programowych zaleceń formułowanych zarówno przez naszych polityków, jak i zwykłych obywateli, a potwierdzających istotę powyższej charakterystyki.

Relacjonowane przez Stanley’a działania polityczne stanowią w sumie mocną, choć – nie da się ukryć – nader smutną lekturą. Można by jeszcze dodać, iż urodzony w 1969 roku autor Wymazywania historii – amerykański filozof, profesor Uniwersytetu Yale, studiujący w swoim czasie między innymi w Niemczech – ma też pewne rodzinne powiązania z Polską i na kartach swej książki od czasu do czasu o tych biograficznych relacjach wspomina.

Gdyby zaś prezentowane obserwacje i analizy odnieść do naszej najnowszej historii i starań politycznych decydentów o „właściwe ukształtowanie narodowej edukacji”, wystarczy wspomnieć o modyfikacjach dokonywanych w swoim czasie w Muzeum II Wojny Światowej czy o edukacyjnym wymiarze działań IPN-u, w tym o słynnej w świecie ustawie, która miała chronić nasz nieskazitelny naród przed fałszywymi oskarżeniami o współudział Polaków w zbrodniach popełnianych przez III Rzeszę. Podobnie, gdy chodzi o idee określające działalność Instytutu Solidarności i Męstwa im. Witolda Pileckiego czy Instytutu Romana Dmowskiego albo o decyzje ustanawiające Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych i sugestie honorowania pamięci związanej z historią Brygady Świętokrzyskiej. O nieustających sporach na temat „prawdziwie polskiego kanonu lektur” wie z pewnością każdy. Z góry ustalana jednoznaczność interpretacji historycznych wydarzeń, wymazywanie tego, co niewygodne, a w rezultacie ćwiczenie w megalomanii i narodowej tromtadracji – oto podstawowe zalecenia strażników polskości w działaniach na rzez szkoły.

Doprawdy „dziwny jest ten świat”, chciałoby się powtórzyć za tekstem Czesława Niemena (1939-2004), do którego nawiązuje tytuł dzisiejszych Zapisków. Utwór ten, wyśpiewany przez autora po raz pierwszy podczas festiwalu opolskiego w 1967 roku, był oraz jest od tej pory często powtarzany w wykonaniu różnych artystów i raczej powszechnie znany. Problem, jak zawsze, w tym, czy tylko powtarzamy jakiś tekst, czy pytamy też o jego znaczenia…

Finałowy fragment tych Zapisków dotyczy z reguły edukacji, ale dziś za sprawą opowieści Stanley’a cały czas głównie o tym jest mowa. W takim razie przeczytajmy po prostu na świeżo tekst Niemena, by odkryć jego aktualność:

Dziwny jest ten świat
Gdzie jeszcze wciąż
Mieści się wiele zła
I dziwne jest to
Że od tylu lat
Człowiekiem gardzi człowiek

Dziwny ten świat
Świat ludzkich spraw
Czasem, aż wstyd przyznać się
A jednak często jest
Że ktoś słowem złym
Zabija tak, jak nożem

Lecz ludzi dobrej woli jest więcej
I mocno wierzę w to
Że ten świat
Nie zginie nigdy dzięki nim
Nie! Nie! Nie! Nie!
Nadszedł już czas
Najwyższy czas
Nienawiść zniszczyć w sobie…

Lecz ludzi dobrej woli jest więcej
I mocno wierzę w to
Że ten świat
Nie zginie nigdy dzięki nim
Nie! Nie! Nie! Nie!
Nadszedł już czas
Najwyższy czas
Nienawiść zniszczyć w sobie…

Niemena nie ma już wśród nas, ale wpisane w jego utwór porażające obserwacje międzyludzkich relacji – chciałoby się powiedzieć: niestety – nie tracą aktualności. Nadzieja na wyeliminowanie nienawiści ze świata może się w związku z tym wydawać płonna. I to pomimo starań tych, którzy mają w pamięci i poważnie traktują słynny, sformułowany w 2020 roku podczas uroczystości z okazji 75. rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau, apel Mariana Turskiego (1926-2025): „Nie bądźcie obojętni, kiedy jakakolwiek władza narusza prawa już istniejące. Nie bądźcie obojętni, bo jak nie, to się nie obejrzycie i jakiś Auschwitz na was spadnie z nieba”.

W każdy razie dla sensownej edukacji, niezależnie od tego, co sobie wyobrażają rozmaici politycy, istotne jest to, by służyła rozumieniu świata, a nie kreowaniu podziałów. Nauczyciele nie są od prowadzenia i wygrywania wojen, ale od tego, by pomagać uczącym się rozumieć różnorodność tego, co dookoła tak, by w następstwie nie dochodziło do wojen i sortowania ludzi. jeżeli zaś byłby ktoś zainteresowany tego rodzaju praktyką, warto skorzystać z uwag Piotra Kołodzieja Jak nie wychować faszysty (zob. artykuł).

Idź do oryginalnego materiału