25 lat od wyjątkowego zrywu. Na pl. Wolności uczczono walkę o Opolszczyznę

1 rok temu

– Jesteśmy wyjątkowymi szczęściarzami, iż o historii naszego województwa możemy rozmawiać z ludźmi, którzy tę historię pisali – mówił Andrzej Buła, marszałek województwa i jeden z gospodarzy happeningu. – Dlatego tym bardziej czuje się zobowiązany, żeby tamte wydarzenia pokazywać. Pokazywać to, co było ogromną wartością dla wielu ludzi. Tę siłę naszej wspólnoty, a jednocześnie różnorodność. To była taka pozytywna rebelia – dodał.

– Chciałbym podziękować wszystkim tutaj zebranym, bo to wiele osób sprawiło, iż dzisiaj w ich imieniu tutaj stoję. Zatem w imieniu mieszkańców Opola, którzy bezpośrednio doświadczają tej wielkiej euforii „dziękuję” – zaznaczał Arkadiusz Wiśniewski. Prezydent Opola zaproponował też, by walkę o region uwiecznić w specjalny i trwały sposób, np. przykład sądząc w Opolu dwanaście drzew, czyli tyle ile mieliśmy powiatów.

Opolszczyzna poczuła się odpowiedzialna za Opolszczyznę

Przypomnijmy: 7 czerwca 1998 roku o godz. 15 kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców naszego województwa wyszło na ulice swych miast, by zaprotestować przeciwko jego likwidacji. Stali oni, trzymający się za ręce, wzdłuż drogi E40, od granicy z województwem katowickim do granicy z wrocławskim. Pomysł i realizacja tej inicjatywy to szczególna zasługa sześciu pań, a w tym gronie były Urszula Ciołeszyńska, Elżbieta Kurek, Grażyna Latocha, Maryla Szwedkowicz, Alicja Zembaczyńska oraz nieżyjące już Danuta Berlińska oraz Mariola Szczygielska.

– Pamiętam, iż 5 czerwca pięć razy piłam szampana dlatego, iż tyle razy zmieniano ostateczną liczbę województw. I nagle przyszła wiadomość, iż to podobno tylko elity pragną utrzymania naszego województwa, iż to się marzy jedynie inteligencji i wtedy zaczął się zryw, zapoczątkowały go głównie kobiety. Dzięki czemu całej Polsce pokazano, iż każdy odcinek granicy naszego regionu jest zajęty przez społeczeństwo opolskie – wspominała profesor Dorota Simonides, która była wtedy senatorem z naszego regionu.

– To była nowa świadomość obywatelskości, cała Opolszczyzna poczuła się odpowiedzialna za Opolszczyznę. Wiem jak bardzo nasza determinacja i świadomość właśnie odpowiedzialności za harmonijny, pojednany, zrównoważony, praworządny, piękny region były podkreślana i w Sejmie i w Senacie – obrazowała. – I jeszcze jedna bardzo ważna rzecz. Nieco wcześniej, bo 24 maja 1998 roku zebraliśmy się wszyscy w Amfiteatrze i to co byłoby dziś nieosiągalne, od prawie do lewicy, przez centrum, od arcybiskupa do wikarego gdzieś na obrzeżach regionu, wszyscy wołaliśmy, iż chcemy trwać w naszym województwie, iż tu nam dobrze. Ten „łańcuch nadziei” tak nas zjednoczył, jak niedzielny marsz. Była to niezwykła chwila – zaznaczała Dorota Simonides.

To święto całego województwa

– Dziś mamy na miejscu młodych weteranów i dojrzałych weteranów. Gdyby nie determinacja ówczesnej młodzieży, na przykład Bartosza Ryszki, dziś szefa Opolskiej Izby Gospodarczej, nas by tutaj nie było, bo regionu by nie było – zauważał Janusz Wójcik, twórca Obywatelskiego Komitetu Obrony Opolszczyzny. – Szacunek, iż tym młodym się chciało wyjść z początkiem stycznia, by zbierać podpisy. Te 600 podpisów w dwie godziny zapoczątkowało coś, czego byśmy się nie spodziewali. Mało tego, ci młodzi ludzie wytrwali w OKOOP-ie do końca, do zwycięstwa i bez nich byśmy tego nie zrobili.

Warto zauważyć, iż dzień utworzenia tego ludzkiego „łańcucha nadziei” obchodzony jest dziś jako Święto Województwa Opolskiego. Sejmik uchwalił je po propozycji, jaką przedstawił na łamach ówczesnej „Nowej Trybuny Opolskiej” Krzysztof Zyzik, były redaktor naczelny dziennika, dziś szef niezależnego tygodnika „O!Polska”. Zyzik zauważył na jubileuszowym spotkaniu, iż przez te ćwierć wieku przeżyliśmy skok cywilizacyjny i technologiczny.

– Wypiękniały nam ulice, samochody, obiekty użyteczności publicznej, ale mam dojmujące poczucie porażki w kwestiach społecznych, żyjemy we wściekłe podzielonym społeczeństwie, a o jedności ponad podziałami możemy pomarzyć – mówił. – Tu, na Placu Wolności, Paweł Kukiz śpiewał swój „Silesian Song”. „A ja stad nie wyjadę/I ty Johann nie jedz też/Tu jest moja ziemia/A twój Heimat/Ona nasza wspólna jest”. Nie wiem czy Kukiz chciałby dzisiaj coś takiego zaśpiewać. Rodzi się też pytanie, czy ktoś z nas chciałby Kukiza słuchać… – dodał Krzysztof Zyzik.

Redaktor naczelny Opolskiej przypominał o jeszcze jednej rocznicy. – Mija właśnie dokładnie 20 lat od referendum akcesyjnego do Unii Europejskiej, które w naszym regionie wypadło najlepiej: prawie 85 procent głosujących poparło integrację z Unią. Dziś sens bycia w Unii jest kwestionowany, dlatego tak jak wtedy broniliśmy regionu, tak dziś musimy bronić wolnej Polski w strukturach europejskich i świecie wartości Zachodu – mówił.

Ciekawa wystawa

Na koniec do mikrofonu podszedł były wojewoda opolski i prezydent Opola Ryszard Zembaczyński, który podkreślił jak ważne jest partnerstwo regionów i zainicjował pomysł, aby wysłać do wszystkich zaprzyjaźnionych regionów stosowny list z tego zgromadzenia.

– Z wyjątkiem rosyjskiego Biełogorodu – podkreślił. – To będzie bardzo dobrze odczytane. A to co żeśmy wtedy wszyscy wykonali było powyżej średniej krajowej – dodał.

Na zakończenie, wspólnie z autorami odsłonięto wystawę „Brońmy swego Opolskiego”, organizowaną przez Polskie Towarzystwo Historyczne Oddział w Opolu i dofinansowaną przez samorząd województwa. Ubrano także Pomnik Bojownikom o Polskość Śląska Opolskiego w żółto-niebieskie barwy regionu. Wspólnie z dziećmi z pobliskich szkół podstawowych ponownie utworzono symboliczny łańcuch. Z kolei oprawę muzyczną zapewnił dziecięco-młodzieżowa orkiestra dęta „Junior Opole Orkiestra”.

Czytaj także: Jak sześć kobiet stworzyło stukilometrowy Łańcuch Nadziei w obronie Opolszczyzny.

Idź do oryginalnego materiału