235 mln euro z UE na syryjską demokrację: Wrześniowe wybory zadecydują o wszystkim

2 godzin temu
Zdjęcie: https://www.euractiv.pl/section/bezpieczenstwo-i-obrona/news/235-mln-euro-z-ue-na-syryjska-demokracje-wrzesniowe-wybory-zadecyduja-o-wszystkim/


Wrześniowe wybory to najważniejszy sprawdzian dla ambitnej polityki Unii Europejskiej wobec Syrii. 20 maja 2025 roku Bruksela podjęła śmiałą decyzję o warunkowym zniesieniu sankcji gospodarczych, uznając nowe władze za potencjalnego partnera w długofalowej odbudowie kraju.

Między 15 a 20 września Syryjczycy po raz pierwszy od upadku reżimu Asada udadzą się do urn, by wybrać swoich przedstawicieli do Zgromadzenia Ludowego. Te historyczne wybory odbędą się pod rządami Ahmeda al-Sharaa, byłego lidera ugrupowania HTS (Hay’at Tahrir al-Sham), który przejął władzę po obaleniu dotychczasowego dyktatora.

„Chcemy pomóc narodowi syryjskiemu odbudować nową, inkluzywną i pokojową Syrię” – deklarowała w maju szefowa unijnej dyplomacji Kaja Kallas.

Jednocześnie jasno zaznaczała, iż decyzja może zostać natychmiast cofnięta w przypadku powrotu przemocy czy stagnacji obiecanych reform demokratycznych. Europa postawiła na kartę zaufania, ale z wyraźnie określonymi warunkami.

UE przeznaczyła już 235 milionów euro na kompleksowe wsparcie humanitarne: od podstawowej pomocy żywnościowej, przez programy edukacyjne, po pilnie potrzebną opiekę zdrowotną dla milionów Syryjczyków. Parlament Europejski poszedł jeszcze dalej, wzywając do politycznego zjednoczenia wszystkich syryjskich frakcji i włączenia dotychczasowych grup zbrojnych do jednolitej armii narodowej.

Za europejskim zaangażowaniem stoi pilna konieczność polityczna. Syryjczycy złożyli w 2024 roku prawie 151 000 wniosków azylowych, stanowiąc 15% wszystkich aplikacji w UE. Bez stabilizacji i przy powrocie do niestabilności Europa może stanąć przed perspektywą nowych fal przesiedleń, które przeciążą i tak już nadwerężone systemy azylowe.

Ta presja migracyjna grozi pogłębieniem napięć społecznych w państwach członkowskich UE, gdzie antyimigranckie nastroje przejawiają się w coraz częstszych atakach na tle rasistowskim. Polaryzacja europejskich społeczeństw wokół kwestii migracyjnych stała się jednym z definiujących wyzwań politycznych naszych czasów.

Brak stabilizacji może nie tylko podważyć proces odbudowy, ale też – jak ostrzega orientalista z Uniwersytetu Jagiellońskiego, Marcin Krzyżanowski – „doprowadzić do poważnych zawirowań politycznych w skali ogólnoeuropejskiej”.

Wątpliwy system wyborczy budzi europejskie obawy

Architektura planowanych wyborów rodzi jednak poważne wątpliwości co do ich demokratycznego charakteru. Nowe Zgromadzenie zostanie znacząco powiększone – z dotychczasowych 150 do 210 miejsc. System wyborczy ma charakter hybrydowy: 140 posłów wyłonią lokalne organy wyborcze, podczas gdy pozostałe 70 mandatów zostanie przyznanych bezpośrednio przez prezydenta.

W praktyce prezydenckie nominacje generują największe kontrowersje i rodzą fundamentalne pytania o demokratyczny charakter całego procesu.

– To wzbudza obawy, czy parlament będzie jedynie pozorem czy wyrazem autentycznego zaangażowania w demokratyzację – ocenia orientalista z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Potencjalna dominacja parlamentu przez bezwzględnych stronników prezydenta może prowadzić do niepokojących scenariuszy. Krzyżanowski ostrzega przed „ustrojowym ograniczeniem procesów prodemokratycznych” oraz „znacznym wzmocnieniem islamskich, szczególnie sunnickich, radykalnych ugrupowań.”

Problem pogłębia się, gdy weźmie się pod uwagę, iż ze względu na napiętą sytuację polityczną i utrzymującą się niepewność w sferze bezpieczeństwa, nie będą to wybory bezpośrednie. Ta decyzja szczególnie niepokoi mniejsze grupy etniczne i religijne, które obawiają się całkowitego pominięcia ich reprezentacji w nowym parlamencie. W kraju tak zróżnicowanym jak Syria, gdzie podziały sektariańskie wciąż determinują politykę, brak bezpośredniego głosu może oznaczać marginalizację całych społeczności i zarazem utrwalać system klanowo-plemienny.

Według orientalisty, mechanizm ma odzwierciedlać równowagę między bezpośrednimi wyborami a wpływem prezydenckim w fazie przejściowej. W teorii brzmi to jak pragmatyczne rozwiązanie dla kraju wyłaniającego się z dekad autorytarnych rządów.

Cień Sweidy i kryzys z mniejszościami

Planowane wybory mają objąć całe terytorium Syrii, w tym regiony pozostające poza pełną kontrolą centralnego rządu – od kurdyjskiej Rojavy po druzyjską prowincję Sweida. To właśnie ta ostatnia stała się w ostatnich miesiącach teatrem brutalnych starć o podłożu religijnym, w których zginęły setki osób.

– Przemoc sektariańska w Sweidzie zaostrzyła napięcia, angażując siły rządowe, zbrojne klany beduińskie oraz izraelskie naloty powietrzne. To wszystko skomplikuje przebieg wyborów – podkreśla Krzyżanowski.

Kryzys w relacjach z społecznością druzyjską ujawnił niepokojącą prawdę: rząd al-Sharaa nie sprawuje pełnej kontroli nad wszystkimi podległymi mu jednostkami wojskowymi i pro-rządowymi bojówkami. Słabość państwa rodzi istotne pytania o zdolność władz do ochrony mniejszości religijnych przed marginalizacją i przemocą.

– Ta przemoc nie tylko komplikuje przebieg wyborów, ale budzi fundamentalne obawy o bezpieczeństwo wyborców oraz sprawiedliwą reprezentację mniejszości – ostrzega ekspert. – W kraju, gdzie tożsamość religijna i etniczna wciąż determinuje polityczne podziały, każda manifestacja przemocy sektariańskiej może stać się zapłonnikiem szerszego konfliktu.

Dla społeczności druzyjskiej, która przez dziesięciolecia pozostawała względnie neutralna w syryjskim konflikcie, eskalacja przemocy oznacza koniec kruche stabilności. Podobne obawy żywią inne mniejszości, od chrześcijan po Alawitów, które z niepokojem obserwują, jak gwałtownie może rozpaść się międzyreligijna równowaga.

Najbardziej alarmujący jest jednak paradoks, w którym znalazł się sam al-Sharaa. „Wśród stronników HTS, ugrupowania, z którego wywodzi się prezydent – silne jest skrzydło kategorycznie sprzeciwiające się demokratyzacji” – wyjaśnia ekspert. W tym kontekście wybory mogą okazać się „niebezpieczne, zarówno dla jedności HTS, jak i dla samego prezydenta jako inicjatora zmian.”

Radykałowie w rządzie – europejski koszmar

Przeszłość prezydenta al-Sharaa i jego dawne powiązania z radykalnymi ugrupowaniami dżihadystycznymi rzucają długi cień na jego obecne rządy. Znaczna część syryjskiego społeczeństwa wciąż postrzega go jako radykała, a choćby terrorystę – dziedzictwo, które trudno będzie wymazać gestami politycznymi.

Próby odbudowy wizerunku, takie jak niedawna nominacja chrześcijanki Hind Kabawat na ministra spraw społecznych, spotykają się z wyraźną rezerwą obywateli.

– Wielu Syryjczyków pozostaje głęboko sceptycznych wobec rządu – wyjaśnia analityk Krzyżanowski. – Taki gest często odbierany jest jako próba odwrócenia uwagi od faktu, iż aparat władzy wciąż jest w dużej mierze zdominowany przez radykałów.

Mimo to, wybory wydają się być elementem świadomego kursu obranego przez prezydenta al-Sharaa. Zmiana jego radykalnych poglądów i próba ustabilizowania Syrii w duchu jedności narodowej to nie tylko powtarzane przez niego hasła, ale także konkretne działania, których ukoronowaniem mają być wybory do Zgromadzenia Ludowego.

Największe zagrożenie może jednak pochodzić z wnętrza własnego obozu. W samym HTS silne pozostaje skrzydło kategorycznie sprzeciwiające się jakiejkolwiek demokratyzacji. Paradoksalnie, nowy parlament – który ma być symbolem demokratycznej transformacji – może stać się areną dla skrajnych działań, jeżeli te ugrupowania zdołają zyskać przewagę w przyszłych wyborach.

Parlament przejściowy: konstytucja w trzy lata

Nowo wybrany parlament ma pełnić funkcję przejściową przez 36 miesięcy. W tym czasie posłowie będą zobowiązani do opracowania stałej konstytucji oraz ustanowienia ram prawnych dla przyszłych demokratycznych rządów. Deklaracje władz mówią o połączeniu prawa islamskiego z wolnością słowa i ochroną praw kobiet.

Jeżeli skład parlamentu okaże się kompromisem między frakcjami – wewnątrz HTS, wśród mniejszości religijnych i etnicznych – Syria mogłaby zyskać szansę na proces normalizacji. W najlepszym scenariuszu mogłoby to prowadzić do zjednoczenia w tej chwili rozdrobnionych terytoriów, w tym obszarów Druzów, Kurdów, Alawitów czy stref kontrolowanych przez wspieraną przez Turcję Syryjską Armię Narodową.

Ale, jak podkreśla Krzyżanowski, „taki scenariusz pozostaje dziś bardzo odległy”.

Rzeczywistość okazuje się jednak znacznie bardziej skomplikowana. Dla kraju wyniszczonego przez ponad dekadę konfliktu, stawka nie mogłaby być wyższa. Syria stoi na rozdrożu między nadzieją na demokratyczną przyszłość a ryzykiem pogrążenia się w kolejnym cyklu przemocy i represji politycznych.

Głębokie napięcia etniczne i religijne w syryjskim społeczeństwie, powszechny brak poczucia bezpieczeństwa oraz narastające wątpliwości co do faktycznych intencji nowego prezydenta Ahmeda al-Sharaa stawiają pod znakiem zapytania prawdziwy charakter nadchodzącej transformacji.

Konkurencja z amerykańskimi cłami

Europejskie wysiłki komplikuje dodatkowo polityka USA. Mimo słów, jakie wygłosił Donald Trump w Rijadzie podczas spotkania z prezydentem al-Sharaa o zniesieniu amerykańskich sankcji, wspartych słowami wsparcia „Teraz nadszedł ich czas, by zabłysnąć… Powodzenia, Syrio”, dyplomacja amerykańska zdecydowała się na nałożenie od 7 sierpnia ceł w wysokości 41% (najwyższych na świecie). Dodatkowo eksport z Syrii do Stanów Zjednoczonych objęto stawką 81%.

Prezydent Donald Trump uzasadnił nową globalną politykę taryfową koniecznością „wzajemności” i „sprawiedliwości” w handlu. Choć obecna wymiana handlowa między oboma krajami jest znikoma, eksperci ostrzegają, iż krok ten utrwali izolację Syrii od zachodnich rynków i może zablokować próby odbudowy gospodarki po wyniszczającej wojnie domowej.

Wysokie cła mogą na lata ugruntować wykluczenie Syrii z zachodnich systemów handlowych, odstraszyć kapitał prywatny i poważnie utrudnić odbudowę infrastruktury w kraju wyniszczonym przez ponad dekadę wojny domowej. W momencie, gdy Syria próbuje się podźwignąć po upadku reżimu Asada, amerykańska polityka handlowa może skutecznie zablokować jakiekolwiek próby reintegracji z gospodarką światową.

Scenariusze na przyszłość

We wrześniu 2025 roku Syria stanie przed jednym z najważniejszych testów politycznych od lat. Planowane wybory parlamentarne mają być symbolicznym początkiem nowej epoki – definitywnym odcięciem kraju grubą kreską od minionego reżimu Baszara al-Asada.

Krzyżanowski kreśli dwa możliwe scenariusze. Optymistyczny zakłada, iż „jeśli wybory przebiegną bez poważniejszych incydentów, a skład parlamentu okaże się kompromisem między frakcjami – zarówno wewnątrz samego HTS, jak i wśród mniejszości religijnych i etnicznych – mogłoby to doprowadzić do stopniowej unifikacji państwa w tej chwili podzielonego na obszary kontrolowane przez rząd w Damaszku, Druzów, Kurdów, wspieraną przez Turcję Syryjską Armię Narodową, połautonomiczne plemiona beduińskie i mniejsze milicje lokalne.

Udane wybory mogłyby zmniejszyć wpływy Iranu i Hezbollahu w regionie – dodaje orientalista – Niepowodzenie: wzmocnić podziały i podsycić konflikty. Syria, stoi więc przed wyborem między powolnym procesem jednoczenia a dalszą fragmentacją. A w konsekwencji możemy być świadkami kolejnej fali przemocy.

Kluczowe pytanie brzmi: czy wrześniowe głosowanie przyniesie realną zmianę w kierunku demokratyzacji, czy przeciwnie – stanie się zaczynem do wzmocnienia radykalnego skrzydła i ustanowienia nowej formy autorytaryzmu?

Dla Europy pierwszy scenariusz oznaczałby sukces inwestycji i model dla przyszłych interwencji w regionie. Drugi – spektakularną porażkę, nową falę uchodźców i konieczność całkowitej rewizji bliskowschodniej polityki UE.

Wrześniowe wybory to więc nie tylko test dla Syrii – to sprawdzian europejskiej umiejętności kształtowania polityki bliskowschodniej.

Idź do oryginalnego materiału