Robert Redford (18 sierpnia 1936 – 16 września 2025). Cały internet huczy o jego świetnych rolach, o jego działalności charytatywnej, o tym, jakim był dobrym człowiekiem. Cieszy mnie to, bo zasłużył sobie na taką pamięć. Dla mnie jest istotny jeszcze z jednego powodu: Przekonał mnie, iż warto być dobrze ubranym. adekwatnie zrobiła to postać przez niego kreowana, prawdopodobnie Johny Hooker z „Żądła”, ale musiałbym jeszcze raz obejrzeć ten film, by się upewnić.
Prócz Roberta było jeszcze dwóch mężczyzn, którzy mnie inspirowali swym stylem: Edward Fox (Dzień Szakala) i John Lydon vel Johny Rotten (Sex Pistols, Public Image Limited), ale to Redford nauczał, iż można być kompletnie spłukanym, ale trzeba dobrze wyglądać.
Dzisiaj jestem głęboko przekonany, iż jeżeli człowiek nie dba o siebie, to albo nigdy w siebie nie wierzył, albo już się poddał. Dzięki Robercie! Za to także, ale przede wszystkim za wielkie role. Czasami boję się, iż wszyscy wielcy zostaną kiedyś zapomniani, wyprą ich inni. Może i tak będzie, ale dopóki ja żyję, nie ma obaw o Redforda.