Wyobraź sobie świat, w którym każdy obywatel Polski, niezależnie od statusu społecznego, dochodów czy sytuacji zawodowej, otrzymuje co miesiąc stałą kwotę pieniędzy na swoje konto. Bez żadnych warunków, bez konieczności składania wniosków, bez sprawdzania, czy jest się wystarczająco biednym, chorym czy potrzebującym. Taka wizja, jeszcze niedawno uznawana za utopijną mrzonkę, coraz śmielej puka do drzwi polskiej rzeczywistości. Bezwarunkowy Dochód Podstawowy (BDP) w wysokości około 1700 złotych miesięcznie dla wszystkich Polaka ponownie staje się tematem poważnych dyskusji ekonomicznych i społecznych.

Fot. Shutterstock
Koncepcja, która była intensywnie analizowana przed pandemią COVID-19, została tymczasowo zepchnięta na dalszy plan przez kryzys zdrowotny. Jednak w 2025 roku, gdy gospodarka odbudowuje się po pandemicznych zawirowaniach, a jednocześnie staje przed nowymi wyzwaniami związanymi z automatyzacją i sztuczną inteligencją, pomysł BDP powraca ze zdwojoną siłą. Ekonomiści, politycy i aktywiści społeczni coraz częściej wskazują na bezwarunkowy dochód jako potencjalne rozwiązanie problemów związanych z rosnącymi nierównościami społecznymi i zmieniającym się rynkiem pracy.
Czym adekwatnie jest Bezwarunkowy Dochód Podstawowy? To regularne świadczenie pieniężne wypłacane każdemu obywatelowi lub rezydentowi danego kraju bez stawiania jakichkolwiek warunków. Nie trzeba być bezrobotnym, nie trzeba mieć dzieci, nie trzeba udowadniać swojego ubóstwa. Wystarczy być obywatelem. Aktualne szacunki wskazują, iż w warunkach polskich taka kwota mogłaby wynosić około 1700 złotych miesięcznie. To suma, która teoretycznie powinna zapewnić realizację podstawowych potrzeb życiowych.
Aby BDP spełniał swoją funkcję, musi charakteryzować się kilkoma kluczowymi cechami. Po pierwsze, musi być bezwarunkowy – przysługuje bez względu na wysokość zarobków, status zatrudnienia czy inne okoliczności. Po drugie, powszechny – obejmujący wszystkich obywateli lub mieszkańców danego terytorium. Po trzecie, indywidualny – skierowany do jednostek, a nie do rodzin czy gospodarstw domowych, przy czym kwota świadczenia powinna być jednakowa dla wszystkich. Po czwarte, wypłacany w formie pieniężnej, a nie w postaci bonów czy usług. Po piąte, regularny – najczęściej przyjmuje się comiesięczną formę wypłat. Po szóste, dystrybuowany przez państwo lub samorząd terytorialny.
Co istotne, wprowadzenie BDP wiązałoby się z gruntowną reformą obecnego systemu świadczeń społecznych. Eksperci podkreślają, iż aby program był finansowo wykonalny, musiałby zastąpić większość istniejących programów socjalnych, takich jak 800+, 300+, zasiłki rodzinne czy dla bezrobotnych. Zamiast skomplikowanego systemu różnorodnych świadczeń, kierowanych do wybranych grup społecznych, mielibyśmy jedno uniwersalne świadczenie dla wszystkich. Ta radykalna zmiana ma swoich zwolenników i przeciwników.
Skąd miałyby pochodzić pieniądze na Bezwarunkowy Dochód Podstawowy? Po części z oszczędności związanych z likwidacją innych programów socjalnych oraz z redukcji kosztów administracyjnych związanych z ich obsługą. System BDP byłby znacznie prostszy w zarządzaniu niż obecna mozaika różnych świadczeń, każde z własnymi kryteriami, procedurami i systemami weryfikacji. Nie byłoby potrzeby sprawdzania, czy ktoś spełnia kryteria dochodowe, czy prawidłowo wypełnił wniosek, czy nie zataja dochodów. Każdy obywatel automatycznie otrzymywałby swoją miesięczną kwotę.
Unia Europejska wydaje się dostrzegać potencjał tej koncepcji. W ramach aktualnie realizowanego budżetu UE wdrażany jest program „Obywatele, Równość, Prawa i Wartości” (CERV), który stanowi największy fundusz UE na rzecz społeczeństwa obywatelskiego. Choć bezpośrednio nie jest on dedykowany do finansowania BDP, to może wspierać organizacje pozarządowe w testowaniu podobnych rozwiązań. Program ten ma na celu ochronę praw podstawowych i wartości demokratycznych, walkę z dyskryminacją i przemocą oraz wspieranie integracji grup marginalizowanych – cele, które wielu zwolenników BDP uznaje za zbieżne z ideą powszechnego dochodu podstawowego.
Warto zaznaczyć, iż temat Bezwarunkowego Dochodu Podstawowego nie jest nowy w polskiej debacie publicznej. Kilka lat temu specjalny raport na ten temat został przygotowany dla Senatu RP. Rok temu w Sejmie pojawiła się interpelacja poselska dotycząca możliwości wprowadzenia BDP w Polsce. Ówczesny minister finansów odrzucił jednak tę propozycję, argumentując, iż niedawna obniżka podatku PIT dla wszystkich obywateli ma podobne skutki finansowe jak BDP, zostawiając więcej pieniędzy w kieszeniach Polaków.
Mimo to wielu ekonomistów uważa, iż jest to jedynie kwestia czasu, gdy projekt ustawy o bezwarunkowym dochodzie podstawowym trafi do Sejmu, być może jako inicjatywa obywatelska. Argumentują, iż korzyści płynące z wprowadzenia BDP są trudne do podważenia i mogą stanowić odpowiedź na wiele wyzwań współczesnych społeczeństw.
Jakie korzyści mógłby przynieść Bezwarunkowy Dochód Podstawowy? Po pierwsze, mógłby znacząco zmniejszyć ubóstwo i wykluczenie społeczne, zapewniając każdemu minimum środków na godne życie. Po drugie, mógłby zwiększyć bezpieczeństwo finansowe obywateli, redukując stres związany z niepewną sytuacją materialną. Po trzecie, mógłby dać ludziom większą swobodę w wyborze pracy, umożliwiając odrzucenie ofert zatrudnienia w złych warunkach czy za zbyt niskie wynagrodzenie. Po czwarte, mógłby wspierać przedsiębiorczość, dając ludziom finansowy bufor bezpieczeństwa na czas rozwijania własnego biznesu. Po piąte, mógłby wspierać pracę opiekuńczą i wolontariat, doceniając finansowo aktywności w tej chwili wykonywane bezpłatnie, głównie przez kobiety.
Bezwarunkowy Dochód Podstawowy testowano już w różnych krajach, z różnymi rezultatami. We Włoszech i Francji eksperymenty spotkały się z pozytywnym odbiorem, podczas gdy w Wielkiej Brytanii koncepcja nie zyskała szerokiego poparcia. Finlandia przeprowadziła dwuletni eksperyment z BDP w latach 2017-2018, wypłacając 560 euro miesięcznie 2000 losowo wybranym bezrobotnym. Chociaż program nie zwiększył znacząco zatrudnienia wśród uczestników, to poprawił ich dobrostan psychiczny i zaufanie do instytucji.
Najbardziej znanym przykładem trwającego eksperymentu z BDP jest program prowadzony w Niemczech przez organizację Mein Grundeinkommen, która od 2014 roku losuje osoby otrzymujące 1000 euro miesięcznie przez rok. Hiszpania w 2020 roku wprowadziła program Ingreso Mínimo Vital, który choć nie jest pełnym BDP (ponieważ zależy od dochodu), stanowi krok w kierunku zapewnienia minimalnego dochodu dla najbardziej potrzebujących.
Przeciwnicy BDP podnoszą jednak szereg argumentów przeciwko tej koncepcji. Najczęściej wymienianym jest ogromny koszt takiego programu. Przy populacji Polski wynoszącej około 38 milionów ludzi, miesięczny koszt wypłat 1700 złotych dla wszystkich obywatela wyniósłby ponad 64 miliardy złotych, a rocznie ponad 770 miliardów złotych. To więcej niż cały budżet państwa. choćby po uwzględnieniu oszczędności z likwidacji innych programów socjalnych, koszt pozostaje ogromny.
Innym argumentem przeciwników jest obawa o demotywację do pracy. Choć badania z eksperymentów z BDP nie potwierdzają masowego porzucania pracy przez beneficjentów, to wciąż istnieje obawa, iż gwarantowany dochód mógłby zmniejszyć motywację do podejmowania zatrudnienia, szczególnie w niskopłatnych i mało satysfakcjonujących zawodach. Krytycy wskazują również na potencjalną presję inflacyjną – więcej pieniędzy w obiegu przy tej samej ilości dóbr i usług mogłoby prowadzić do wzrostu cen, niwelując realną wartość BDP.
Kolejna wątpliwość dotyczy kwestii migracyjnych – czy wprowadzenie BDP nie przyciągnęłoby do Polski fali imigrantów ekonomicznych, chcących skorzystać z gwarantowanego dochodu? Czy świadczenie powinno przysługiwać tylko obywatelom, czy wszystkim legalnym rezydentom? A jeżeli tylko obywatelom, to czy nie stworzyłoby to problematycznego podziału społeczeństwa?
W polskim kontekście szczególnie interesujący jest argument, iż BDP mógłby być formą rekompensaty za niedostateczną jakość usług publicznych. Jak zauważono w oryginalnym artykule, wielu obywateli łoży na utrzymanie państwa i dokłada się do transferów socjalnych, a w zamian otrzymuje kiepską opiekę medyczną czy słabą edukację publiczną. BDP mógłby być postrzegany jako pewnego rodzaju zadośćuczynienie za te niedostatki, dając obywatelom środki na zakup usług na rynku prywatnym.
Ekonomiści podkreślają, iż wprowadzenie BDP wymagałoby również gruntownej reformy systemu podatkowego. Aby sfinansować tak kosztowny program, konieczne byłoby zwiększenie wpływów do budżetu, prawdopodobnie poprzez wyższe podatki, szczególnie dla osób zamożnych. Paradoksalnie, mimo iż BDP otrzymywaliby wszyscy, osoby o wysokich dochodach prawdopodobnie byłyby „netto płatnikami” – płaciłyby w podatkach więcej, niż otrzymywałyby w ramach BDP.
Czy Polska jest gotowa na tak rewolucyjną zmianę? Odpowiedź nie jest jednoznaczna. Z jednej strony, polskie społeczeństwo przyzwyczaiło się już do rozbudowanych programów socjalnych, takich jak 800+, co mogłoby ułatwić akceptację idei BDP. Z drugiej strony, powszechne świadczenie, z którego korzystaliby również zamożni, może budzić opór jako niesprawiedliwe lub marnotrawienie środków publicznych.