100 dni rządów Merza: rekordy, kontrowersje i wyzwania

14 godzin temu
Zdjęcie: https://www.euractiv.pl/section/demokracja/news/100-dni-rzadow-merza-rekordy-kontrowersje-i-wyzwania/


Pierwsze 100 dni Friedricha Merza na stanowisku kanclerza Niemiec obfitowało w decyzje, które mogą zmienić oblicze kraju na lata. Od rekordowych wydatków publicznych po kontrowersyjne ruchy dyplomatyczne – nowy kanclerz stawia czoła wyzwaniom zarówno w kraju, jak i za granicą.

Według miar najnowszej historii politycznej Niemiec, pierwsze 100 dni Friedricha Merza na stanowisku kanclerza można uznać za niemal spacer po parku. Dla porównania, jego poprzednik Olaf Scholz zmierzył się z pełnoskalową inwazją Rosji na Ukrainę zaledwie 78 dni po objęciu urzędu, a Angela Merkel w ciągu swoich 16 lat musiała stawić czoła kryzysowi zadłużenia w Grecji, aneksji Krymu przez Rosję i nieprzewidywalnemu Donaldowi Trumpowi.

Nie oznacza to jednak, iż wyzwania stojące przed Merzem od zaprzysiężenia 6 maja były błahostką. Groźba ze strony Moskwy przez cały czas wisi w powietrzu, gospodarka walczy ze stagnacją, napływ uchodźców utrzymuje się na wysokim poziomie, a do tego dochodzi wojna Izraela w Strefie Gazy. Nowy kanclerz podszedł do tych problemów z rozmachem, ogłaszając nie „program na 100 dni”, ale „plan natychmiastowych działań”, obiecując, iż do połowy roku „każdy zobaczy, iż Niemcy idą naprzód”.

W środę Merz osiągnął zarówno półmetek roku, jak i granicę pierwszych 100 dni w urzędzie. Liczby i fakty pokazują, czy jego ambitna misja rzeczywiście nabiera tempa.

Wściekła osiemnastka

Merz obiecał zakończyć wewnętrzne spory, które trawiły wcześniejszą trójpartyjną koalicję „sygnalizacji świetlnej”. Jednak jego obecny sojusz CDU/CSU z SPD dysponuje jedną z najwęższych większości w historii powojennej, co czyni go podatnym na bunty.

Do wyboru Merza przez Bundestag potrzebna była bezprecedensowa druga tura głosowania – w pierwszej zabrakło mu 18 głosów do większości, a w sumie sześciu posłów. Tajność głosowania ukryła motywy buntowników, ale polaryzujący styl Merza i słabe zarządzanie przysparzają mu wrogów we własnych szeregach.

Po objęciu urzędu kanclerz nie poprawił swojej reputacji. Dokonał historycznego zwrotu w niemieckiej polityce wobec izraelskiej operacji w Gazie, nakładając sankcje na Izrael bez wcześniejszych konsultacji z rządem i własnymi posłami. Nie powstrzymał też konserwatywnego buntu, który zablokował wybór liberalnego sędziego do Federalnego Trybunału Konstytucyjnego. Przy takim stylu przywództwa napięcia w koalicji pozostają codziennością.

Kanclerz biliona dolarów

Najbardziej radykalny ruch Merz wykonał jeszcze przed objęciem urzędu, kończąc z fiskalną ortodoksją obowiązującą od kryzysu finansowego w 2008 roku. Konstytucyjny limit zadłużenia, tzw. „hamulec długu”, mocno ograniczał swobodę poprzedniego rządu, przyczyniając się w praktyce do jego trudności.

Koalicja Merza wyłączyła wydatki obronne powyżej 1 proc. PKB spod tzw. hamulca długu, oraz powołała fundusz infrastrukturalny o wartości 500 mld euro, znajdujący się poza budżetem państwa.

Efekt? Według rządowych projektów budżetu Niemcy są na dobrej drodze, by zaciągnąć rekordowe 850 mld euro długu (blisko 1 bln dolarów) w trakcie kadencji Merza – o jedną trzecią więcej niż przez poprzednie pięć lat. Dla porównania, w latach 2014–2020 Niemcy nie zaciągnęły żadnego nowego długu.

Znaczna część tych środków ma sfinansować osiągnięcie nowego celu NATO – wydatków obronnych na poziomie 3,5 proc. PKB – aż sześć lat przed planowanym terminem w 2035 roku. To znaczący zwrot dla kraju, który dotąd niechętnie się zbroił i miał problem z osiągnięciem wcześniejszego celu 2 proc. PKB.

Choć skutki gospodarcze tych działań są jeszcze niepewne, pojawiają się pierwsze oznaki optymizmu: nastroje biznesowe lekko się poprawiły, a prognozy przewidują umiarkowany wzrost w latach 2025–2026 po dwóch latach recesji. Jednak cła Donalda Trumpa na import z UE, zwłaszcza samochodów, wciąż zagrażają niemieckiej gospodarce eksportowej. Eksperci ostrzegają, iż wydatki Merza nie idą w parze z koniecznymi reformami strukturalnymi.

Dziewięć stolic w pierwszym miesiąc

W dziedzinie podróży zagranicznych Merz pobił wszystkich poprzedników – jako pierwszy powojenny kanclerz odwiedził dziewięć stolic europejskich w pierwszym miesiącu urzędowania. Już pierwszego pełnego dnia w urzędzie złożył wizytę w Polsce, podkreślając ambicję przywrócenia Niemcom roli lidera w Europie.

Nie zawsze jednak jego sposób działania spotyka się z entuzjazmem instytucji unijnych. Merz preferuje współpracę w wąskim gronie – z udziałem Wielkiej Brytanii, Francji i czasem Polski – zamiast działać poprzez Brukselę. Dobre intencje nie zawsze przekładają się na efekty: jego „braterska więź” z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem oraz „małżeństwo z rozsądku” z przewodniczącą Komisji Ursulą von der Leyen napotykają już poważne przeszkody polityczne.

475 pożegnanych

W ciągu pierwszych 100 dni Merza odesłano 475 osób ubiegających się o azyl. Łącznie o azyl wystąpiło około 23 tys. osób, co sprawia, iż obiecywany „zwrot migracyjny” wygląda raczej na pusty slogan.

Podczas kampanii wyborczej Merz obiecywał zamknięcie granic dla wszystkich uchodźców po serii brutalnych ataków – niektóre z udziałem odrzuconych wnioskodawców. Środek wszedł w życie pierwszego dnia jego urzędowania, ale jak dotąd nie przyniósł zauważalnych efektów. Rząd jednak intensyfikuje działania, by przyspieszyć spadek nieregularnej migracji zapoczątkowany przez poprzednią ekipę.

Dyplomatyczne poparcie

56 proc. Niemców pozytywnie ocenia dyplomację Merza – wynika z sondażu Forsa z połowy czerwca. Poparcie wykracza poza jego własny elektorat: niemal trzy czwarte wyborców SPD (75 proc.) i Zielonych (71 proc.) wystawia mu dobre oceny. Prasa niemiecka określiła go mianem „Außenkanzler” – połączenia ministra spraw zagranicznych i kanclerza – za wyjątkową aktywność na arenie międzynarodowej.

Jego sprytne podejście do Donalda Trumpa miało częściowo wpłynąć na decyzję prezydenta USA o zgodzie na zakup nowej broni dla Ukrainy, choć Merz nie spełnił kluczowej obietnicy dostarczenia rakiet manewrujących Taurus do Kijowa. Ograniczenie eksportu broni do Izraela, choć dramatyczne, spotkało się z poparciem opinii publicznej – 73 proc. Niemców popiera przynajmniej częściowe ograniczenia.

Merz mniej popularny niż Scholz po 100 dniach

Największym problemem Merza pozostaje fakt, iż wielu Niemców po prostu go nie lubi. Niezadowolenie z jego pracy jest dziś większe niż z pracy Scholza po pierwszych 100 dniach – 65 proc. wobec 40 proc., według sondażu Deutschlandtrend.

Kluczowe zarzuty dotyczą licznych zwrotów w jego polityce, zwłaszcza reformy „hamulca długu”, którą konserwatywni krytycy uznają za złamanie obietnicy. Chaotyczne zarządzanie koalicją pogłębia wcześniejsze wątpliwości co do jego przywództwa.

Po 100 dniach Merz chwieje się w fotelu kanclerza, co przyćmiewa jego realne osiągnięcia i odbiera resztki sympatii wyborców. Jego jedyną realną szansą na odbudowanie poparcia jest szybki zwrot gospodarczy napędzany bezprecedensowymi wydatkami publicznymi. jeżeli to się nie uda, coraz więcej Niemców może zwrócić się ku „Alternatywie”.

Idź do oryginalnego materiału