Polityczni analitycy zajmujący się prognozami wyborczymi łączą w sobie cechy hazardzistów, wróżek chuchających w szklane kule i akwizytorów sprzedających cudowne wynalazki. Jednym z takich analityków jest Marcin Palade, któremu w politycznym totolotku raz udało się trafić szóstkę, potem trafiał już słabiej albo zaliczał totalne pudła. Nie jest to złośliwa krytyka, czy inne pognębianie, po prostu taki los ludzi działających w branży profetyczno-statystycznej.
Marcin Palade od lat bazuje na własnej metodologii, ale jest ona co najmniej wątpliwa, bo opiera się na średniej arytmetycznej wszystkich dostępnych sondaży. Gdzie tkwi największy błąd tej techniki? Oczywiście u źródła, czyli jakości samych sondaży w zdecydowanej większości odbiegających od ostatecznych wyników wyborów i to w zaczym stopniu. Niemniej jednak Marcin Palade nie zraża się i regularnie publikuje swoje najnowsze prognozy, a ostatnia z nich wygląda następująco:
Prognoza I tury z 29 grudnia 2024 (w tys głosów):@trzaskowski_ 37,3% (7 460)@NawrockiKn 29,4% ( 5 880)@K_Stanowski 10,5% (2 100)@SlawomirMentzen 8,4% (1 680)@szymon_holownia 5,4% (1 080)
Bartoszewicz 3,3% (660)@ZandbergRAZEM 2,6% (520)@MagdaBiejat 2,3% (460)…
— Marcin Palade (@MarcinPalade) December 29, 2024
Powyższe zestawienie zostało zaprezentowane opinii publicznej, co najmniej na dwa tygodnie przed rozpoczęciem oficjalnej kampanii prezydenckiej i co więcej znajdują się tam nazwiska, które w ogóle nie potwierdziły swojego startu w wyborach. W takich okolicznościach nie sposób traktować prognozy Palade inaczej niż jako formę politycznej zabawy. Prócz tego, iż na liście znajdują się niepotwierdzeni kandydaci: Krzysztof Stanowski, Adrian Zandberg i tajemniczy bezimienny Bartoszewicz, to brakuje tam co najmniej jednego nazwiska polityka i jest nim Grzegorz Braun. Wszystko to razem sprawia, iż mamy do czynienia z dmuchaniem w szklaną kulę, o czym dość boleśnie poinformowali autora użytkownicy portalu „X”.
Podobne patykiem na wodzie spisane prognozy zawsze wywołują liczne korekty i prześmiewcze komentarze, ale w tym konkretnym przypadku chyba najbardziej odrealnione są procenty Krzysztofa Stanowskiego. Niewątpliwie jest to osoba rozpoznawalna w Internecie, ale gdyby się kierować takim kryterium, to bardziej rozpoznawalnych influencerów od Stanowskiego na pewno jest więcej niż 10, bo w żadnym rankingu Stanowski w pierwszej dziesiątce się nie znalazł. Przydzielenie 10 proc. poparcia jest tym bardziej odważne, iż z dużym prawdopodobieństwem Krzysztof Stanowski robi sobie tzw. „jaja” ze swojego kandydowania, czego zresztą nie ukrywa.
W przeszłości zdarzało się, iż tacy „jajcarze” jakieś tam poparcie zdobywali, ale choćby najbardziej znani: Krzysztof Kononowicz i Zbigniew Stonoga wbrew szumowi medialnemu nigdy kariery politycznej nie zrobili. O ile w ogóle Krzysztof Stanowski wystartuje, to nie wydaje się realnym, aby mógł uzyskać większe poparcie od kandydatów dysponujących sporym zapleczem politycznym, szczególnie należy tu mieć na uwadze: Szymona Hołownię i Sławomira Mentzena. Tak, czy inaczej do dnia wyborów pozostało pół roku i jedyne co w ciemno można obstawić, to zupełnie inne wyniki wyborów niż te przedstawione w prognozie Marcina Palade.
Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!